Harry Styles…
O mój Boże, to był on… Ten… Zabójca z
Cheshire, co wyjechał na jakiś czas z miasta… A teraz on wrócił i był ze mną w
domu, w jednym pokoju i to w dodatku dotykał mnie w miejsca, gdzie nikt nie
miał dostępu.
- Nnie dotykaj mnie – wyjąkałam i migiem zeszłam z kanapy,
by być jak najdalej od niego i jego wścibskich rąk. – I najlepiej wyjdź z tego
domu…
- Spokojnie, Diexie. Bez nerwów – odparł zbyt spokojnie ze
złowrogim uśmiechem. – Nic Ci nie zrobię.
- A jak akurat Ci uwierzę.
- Grozi Ci niebezpieczeństwo, a ja jestem po to, aby jakoś
Ci pomóc.
- Pomoc masz na myśli, dobieranie się do mnie? Proszę Cię –
Prychnęłam.
- Mówię serio. Nie będę się z Tobą cackał. Szukają Cię
najgorsi skurwiele jakich można kiedykolwiek poznać. Radziłbym Ci ruszyć tą swoją
dupę, ubrać się i spierdalamy stąd.
- My? Możesz sobie pomarzyć. Ja tu zostaję i nigdzie się nie
wybieram – Na dowód swoich słów, wyminęłam go i siadłam na kanapie, a ten tylko
westchnął.
- Nie mam zamiaru się droczyć, Diexie. Albo podniesiesz się
z tej chujowej kanapy, albo Ci w tym pomogę – warknął, podchodząc do mnie i
chwycił za ramiona, próbując podnieść do góry, ale ja skutecznie się wyrwałam.
- Nie wiem o co Ci chodzi, ale mam Cię głęboko w…
- Na ziemię! – wrzasnął Harry, powalając naszą dwójkę na
podłogę, a po całym domu rozniósł się głośny huk roztrzaskiwanego szkła, które
upadały z łoskotem obok nas, a w tle słyszałam strzały. Z moich ust wyrwał się
paniczny krzyk i schowałam się w torsie Harrego, który wyjął coś zza swojego
paska od spodni. Był to colt. Który normalny chłopak chodzi z bronią?! – Nie
ruszaj się! – Harry w jednej chwili poderwał się do góry i z wielką precyzją
zaczął strzelać w nieznanych napastników. Zatkałam sobie uszy, zamknęłam oczy i
zwinęłam się w kłębek, nie chcąc nawet patrzeć na to, co się tam działo. Byłam
zbyt przestraszona, aby jeszcze i to znieść.
W pewnym momencie wszystko ustało. To była jak cisza po
burzy. Moje ręce wraz z resztą ciała trzęsły się jak podczas minusowej
temperatury w srogą zimę, a do oczu naleciały łzy. Roztrzęsiona podniosłam
powieki i nawet się nie podnosząc, obejrzałam salon. Wyglądał jak pobojowisku.
Po oknach nie było nawet śladu, wszystko leżało wokół mnie, a ściany były w
dziurach, tak samo jak i obrazy, na których one wisiały. Otępiała, tylko
jęknęłam w odwecie i w końcu spojrzałam na Harrego. Jego twarz była skupiona to
na mnie, to na otoczeniu przed nim. Tak bardzo nie chciałam zobaczyć co było za
moim domem, ale ciekawość wygrała i na ten widok, krzyknęłam przerażona,
siadając zszokowana na kanapie.
Na trawie przed chodnikiem lub w moim basenie, leżeli
nieżywi mężczyźni, z których sączyła się obficie krew. Najgorsze były zwłoki
pływające na powierzchni wody…
Ugh! Dostawałam odruchu wymiotnego.
- Ej, wszystko w porządku? – zapytał cicho Harry, chowając
broń i ukląkł przede mną.
- Nie dotykaj mmnie… - zdołałam z siebie wydusić, ponownie
zwijając się w kulkę.
- Spokojnie… Widzisz? Nie dotykam Cię – Harry podniósł ręce
do góry. Styles z sekundy na sekundę co raz bardziej mnie zaskakiwał… W jednym
momencie był mega skurwielem, a potem takim… aniołkiem?
Bipolarny sukinsyn.
- Kkim… Oni byli? – zapytałam, łamiącym się głosem, patrząc
na niego pod zasłoną łez.
- To niebezpieczeństwo, o którym próbowałem Ci powiedzieć –
odparł z lekkim uśmiechem
- Widzisz w tym… śmiesznego? – zapytałam zdziwiona.
- Nie, nie… Dobrze się czujesz?
- Nnie… Nawet nie wiem, co się.. Mój Boże – brakowało mi
słów. Zatkałam usta swoimi dłońmi i poczułam, jak pojedyncze łzy, spływają mi
po policzkach.
- Ej, tylko mi tu nie płacz. Nie teraz. Musisz być twarda –
odparł, czubkiem palców wycierając moją buzię ze słonego płynu. Jego twarz była
zatroskana, a jego oczach zauważyłam lekką czułość. Czy to tylko dla mnie było
dziwne…? Tak i to bardzo. – Teraz pozwolisz mi sobie pomóc i zabrać w
bezpieczne miejsce?
- Czyli… gdzie?
- Póki co do mnie… Jestem tu po to, abyś była cała i zdrowa,
okay? Nic Ci nie zrobię. Nie jestem jak Ci goście…
- Ale ty ich zabiłeś… Bez wahania… Nie mogliście się
dogadać?
- Taa, wsadziliby nam w głowę cały magazynek. Taka to z nimi
rozmowa – fuknął, wywracając oczami. – Zabierz najważniejsze rzeczy i idźmy
stąd, nim stanie się tu coś jeszcze.
- Ale…
- Nie wyraziłem się jasno?! – krzyknął Harry
niespodziewanie, na co tylko speszona pokiwałam głową. O tym właśnie mówiłam.
Bipolarny dupek. – To dobrze. Masz pięć minut, inaczej jadę bez Ciebie –
Chwiejnie podniosłam się z kanapy i pobiegłam na górę, która na całe szczęście
była cała.
Oto tak poznałam prawdziwe oblicze Harrego Styles’a –
Mordercy i bipolarnego bezdusznika bez serca i uczuć.
********************************
Oto nowy rozdział! Czy wam też podoba się Bad Harry Styles?! Bo mi veeery! :D
6 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3
Komentujcie <3
Hazza__69
Zajebisty *.* Podoba i to bardzo <3 Czekam na nn :))
OdpowiedzUsuńŚwietne <33 Podoba siee.. Czekamna nexta ! ;)))
OdpowiedzUsuńO jejku Harry jaki gangster .. Nie do bardzo dobrze się zachował jej broniąc :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część
Pozdrawiam ! ;*
http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
Wooow *~* daalej! *-*
OdpowiedzUsuńCudne ;* Ciekawa jestem co bd dalej :* Życze weny
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: nadzieja-jestzawsze.blogspot.com & przypadek-niesadze.blogspot.com
ohohohoooo <333333
OdpowiedzUsuńHarry ...kocie xDD :
tu słodki martwi się, a później drze się xD :D
spoczko spoczko ;p
rozdział BOSKY *.*
czekam na Nn ;3
Aww!! Jaki baad boy *.* SZYBKO NNEXT!!!!! już 7 kometarzy ^^
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
Cudo czekam na next
OdpowiedzUsuńDaaalej. *-*
OdpowiedzUsuńwowow! Ja chce DALEJJJ!!
OdpowiedzUsuń