Translate

środa, 27 sierpnia 2014

My Story About Love- 13. 'Fuck you!'





My story about love..


Obudził mnie strzał pistoletu. Nim się ogarnęłam, nie było przy mnie Victorii…
O cholera!
Zaczęłam szarpać się jak głupia. Myślałam, że zrobił coś mojej przyjaciółce, byłam załamana! Szarpałam się, próbowałam krzyczeć..
Aż w końcu drzwi od mojego miejsca pobytu uchyliły się..
Nie wierzyłam… To Malik!
-Kurwa..- mulat gdy mnie zobaczył, od razu do mnie podbiegł, by zdjąć mnie na ziemię. Gdy to zrobił, wziął mnie na ręce, ponieważ nie miałam siły iść sama.
-Już po wszystkim, spokojnie.- Malik pogłaskał mnie po głowię. Po chwili znalazłam się w aucie chłopców. Uspokoił mnie widok przyjaciółki, która opierała się głową o ramię Justin’a, i po prostu spała.
-Jak się czujesz?- Zapytał Lou, oglądając moją pobita twarz.
-Źle.- Syknęłam, wijąc się z bólu. Przewróciłam się na drugi, mniej bolący bok, i leżałam w bezruchu.
-Biedna. Ale nie martw się, lekarz już na nas czeka w domu.- Harry posłał mi przyjemny uśmiech, który mogłam dostrzec w lusterku.
-Ashley, ja..
-Nie mam ochoty teraz gadać. Może później pogadamy..- Zayn chciał pewnie rozmawiać o tej akcji pod kinem, ale ja nie za bardzo chciałam znowu płakać, i to jeszcze przy chłopakach..
Gdy dotarliśmy na miejsce, Zayn otworzył drzwi od auta, a Niall wziął mnie delikatnie na ręce, i zaniósł prosto do łóżka. Byłam w pokoju Zayn’a, w którym jak zawsze panowała cisza, spokój, a światło nie docierało. Wokół unosił się smród papierosów, i jego perfum. Były boskie..
-Auć..- syknęłam, gdy lekarz dotykał mnie po siniakach na brzuchu.
-Spokojnie. Nic złamanego na szczęście nie masz, ale twoje kości są strasznie poobijane, więc nie możesz się przemęczać. Dam chłopakom maść, którą będą musieli cię smarować. Masz leżeć w łóżku, i nigdzie nie wychodzić.- Zakazał facet, a ja przytaknęłam.
Pan doktor, Paul Lewis, wyszedł gdzieś z chłopakami, a ja po chwili zasnęłam..
~~~~~~
Obudził mnie cudowny zapach pizzy, który unosił się po całym domu. Z niechęcią otworzyłam zaspane oczy, i z wielkim trudem podparłam się łokciami o łóżko.
-Głodna?- Zapytał mnie Mulat, który leżał z pudełkiem pełnej pizzy obok mnie.
-Może trochę..- Skłamałam.. Byłam głodna jak cholera.
-Jedz.- Zayn podał mi pudełko, a ja po chwili zjadłam jego połowę zawartości.
-Ty nie jesz?- Zapytałam po krótkiej chwili.
-Wolę najpierw nakarmić dziewczynę, która na serio jest głodna.- Chłopak zachichotał, ale dalej byłam na niego wściekła, dlatego w ogóle się nie odezwałam.
-Ashley.. Dalej jesteś na mnie zła?- Znów nie odpowiedziałam. – Ashley, do cholery!
-Nie unoś na mnie głosu!- warknęłam, a chłopak automatycznie się napiął.
-Jak sobie chcesz. Wyjebane w twoje życie..- Byłam w szoku. Z miłego Zayn’a zrobił się typowy Bad Boy, który w jednej chwili mógłby mnie zabić. Zayn wyszedł, trzaskając drzwiami, a ja spokojnie jak gdyby nigdy nic dokańczałam swoje jedzenie. Gdy już skończyłam, po raz kolejny pogrążyłam się w głębokim śnie…
**Oczami Zayn’a, dwie godziny później**
Byłem wściekły. Ciągle myślałem o tej dziewczynie, a ta mnie od tak sobie olała. Co za suka..
-Zayn, jest już dziewiętnasta. Idź do Ashley i posmaruj ją tym czymś..- Harry rzucił w moją stronę maść na powstrzymanie bólu. Ponieważ nie miałem za dużo do gadania, to musiałem tam iść. I chociaż nie chciałem, to musiałem. Będę dla niej taki, jak dla wielu innych lasek. Czyli chamski, wredny, bez uczuciowy.. Normalny.
Gdy otworzyłem drzwi, ona spała. Ponieważ nie chciało mi się jej budzić sposobami na jakiegoś ‘tatusia’, to po prostu trzasnąłem z całej siły drzwiami. Dziewczyna momentalnie podskoczyła ze strachu, a po chwili jej wzrok spadł na mnie.
-Kurwa, puka się, idioto!- Warknęła, na co lekko się zasmiałem.
-Puka, to się kobiety. A teraz mam cię posmarować jakimś gównem, więc radzę ci się nie ruszać, bo stanie ci się gorsza krzywda.- Dziewczyna wywróciła oczami, czego wręcz nie znoszę.
-Nie kręć tymi oczami, bo mnie to wkurwia.- Warknąłem, a ona nawet na mnie nie spojrzała.
-Daj mi tą maść. Sama się posmaruję.- Ashley wyciągnęła w moją stronę rękę, ale nie za bardzo chciało mi się dostosowywać do jej zachcianek, więc po prostu usiadłem obok niej i zacząłem smarować jej brzuch. Trochę syczała, ale to z bólu, więc olałem to i dalej wykonywałem swoje zadanie. Gdy skończyłem, odłożyłem tubkę z maścią na stolik. Gdy chciałem już wychodzić, usłyszałem ciche ‘Dziękuję’. Odwróciłem się w stronę dziewczyny, która lekko się do mnie uśmiechnęła. Nie odwzajemniłem tego, i wyszedłem.
Boże, jaka ona jest piękna..
Nie, chwila.. Malik, ogarnij się!
Czemu ja ją tak bardzo kocham?!
Ciągle o niej myślę, a jej odrzucenie to najgorszy ból w sercu.. Czemu ja?
-I jak? Chyba nie doszło do małego co nie co?- Harry zaśmiał się, uderzając mnie lekko w ramię.
-Nie. Ona mnie nienawidzi, to do czego miało dojść?- Powiedziałem oschle, a loczek rozszerzył oczy.
-Ach, no tak.. Ale za niedługo to się zmieni.- Powiedział z bananem na twarzy.
-Co? Jak to?- Chłopak pociągnął mnie w stronę salonu, gdzie siedzieli pozostali.
-On nic nie wie?- Harry warknął na chłopców.
-O czym?- Zapytał Lou, siedząc i czytając coś na telefonie.
-O wyjeździe!
-Co? Chwila, jakim kurwa wyjeździe?!- Moja cierpliwość się kończyła, byłem wściekły.
-Bro, uspokój się. Mama Ashley dzwoniła z prośbą, abyśmy do niej przylecieli. Ale chciała, aby ktoś został z jej córką w domu, ponieważ tam gdzie ona teraz jest, czają się niebezpieczeństwa.- Liam powoli i wyraźnie tłumaczył. Jak to debila..- Postanowiliśmy, że ty z nią zostaniesz.
-No i prawidłowo. Ale jakie niebezpieczeństwa?- Trochę się uspokoiłem, ale nadal miałem dziwne przeczucie, że coś się stanie..
-Tam jest ojciec Ashley. On, i jego banda. Szukają jej. Ashley jak i jej matki. Ponoć chcą zemsty za opuszczenie ich. Ashley się go wyrzekła, to go najbardziej wkurwiło..- Harry napiął się, a jego głos spoważniał.
-Cholera. Dobra, zostanę z nią. Kiedy wylatujecie?
-O piątej rano. Już jesteśmy spakowani. Ważne jest, aby Ashi nie dowiedziała się gdzie lecimy, rozumiesz?- Louis momentalnie wlepił wzrok na mnie. – A i jeszcze jedno. Niech jej tylko włos z głowy spadnie, a Cię rozpierdole, Malik. – Louis przybrał poważny wyraz twarzy, a mnie zamurowało.
Od kiedy oni wszyscy tak za nią?
Ach, no tak.. Przecież Lou ma powody.. Całowali się, no, no…
-Jasne.- Warknąłem, a Niall mnie poklepał po ramieniu.
-Stary, my nie żartujemy. Jak jej się coś stanie, to oberwiesz..
-Dobra, rozumiem! Nie tknę jej…- Cholera, czy oni są normalni?! Wprawdzie, zdarzyło mi się uderzyć jakąś dziewczynę, ale jak się nie słuchała… Ashley się mnie boi, więc nie będzie problemów..
Mam nadzieję…
________________________________________________________________ 
Dobrze, mamy 13 rozdział!
13 komów:
*
*
*
*
*
*
NEXT!

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

My Story About Love 12- 'Don't hit me, pleas!'




My story about love..

-Nie wtrącaj je w to, sukinsynu!- Warknąłem, a Bella lekko się ode mnie odsunęła. Wystraszyła się.
-Wiesz? Twoja dziewczyna jest bardzo ładna, a jej przyjaciółka też niczego sobie. Aż grzechem byłoby się z nimi nie zabawić!- co?! On je chciał zgwałcić?! Po moim kurwa trupie! Niech je tylko tknie..
-Tknij je tylko a odpierdole Ci łeb!- Krzyknąłem podenerwowany. Cholera, jak on im coś zrobi, to ja sobie tego nie wybaczę!
-Dobra, słuchaj Malik. Za dwa dni masz być w klubie ‘Rex’. Punkt dwudziesta na zapleczu, rozumiemy się? Oddasz mi kasę, a ja pomyśle czy oddać Ci dziewczynki..
Zaraz mnie szlag trafi!
Co ten skurwiel sobie wyobrażał?!
Spokojnie Malik, licz do dziesięciu..
-Dobra. Za dwa dni, na zapleczu. A spróbuj mnie wychujać, to cie zabiję, rozumiesz?!-Warknąłem, a facet zakończył połączenie.
-i co teraz?- Zapytał mnie Liam.
-Nie wiem. Za dwa dni się z nim spotykamy.
-Chwila, chwila.. Jak to ‘my’?- Bella powoli do mnie podeszła.
-Ty nie. Nie chce aby Ci się coś stało. Ale chłopcy ruszą dupe, i pójdą ze mną.. Zabawa się rozkręci..
**Dzień później, oczami Ashley**
Obudziłam się na miękkim łóżku. Obok mnie leżała Victoria, więc byłam choć trochę szczęśliwa, ale…
Kompletnie nie wiem, gdzie jestem…

-Victoria? Victoria, wstawaj!- szturchnęłam lekko dziewczynę w ramie, a po chwili lekko się oparła o łóżko.
-Co się stało? Gdzie my jesteśmy?- Zapytała pół przytomnym głosem.
-Nie wiem. Pamiętasz coś?- Zapytałam, ponieważ mi się kompletnie urwał film.
-Sama nie wiem.. Pamiętam tylko tyle, że ty się pokłóciłaś z Zayn’em, a później uciekałyśmy… Stara, nie wiem, film mi się urwał!- Ach, tak! Kłótnia z Malik’iem, ucieczka przed nieznajomym kolesiem, a właściwie kolesiami.. Było ich dwóch.
-Victoria, masz jakiś scyzoryk, albo nóż?
-Nie, a skąd mam mieć?
-Stara, musimy stąd uciec, a jeżeli oni są na dole? Uzbrojeni? Haloo, mogą nas zabić!- Dziewczyna zrobiła w moją stronę wielkie oczy, a ja postanowiłam działać. Rozglądałam się po szarym, małym pokoiku, aby znaleźć cokolwiek do samoobrony. Przeszukałam wszystkie półeczki, i na jedną na szczęście trafiłam w sam raz!
Był naładowany pistolet!
-Mam!- Krzyknęłam, a dziewczyna od razu wstała z łóżka ogarniając sytuację która się właśnie działa.
-Naładowany?- Zapytała, gdy lekko przejechała po nim kciukiem.
-Tak. A teraz.. Powoli chodźmy na dół.- Na nasze szczęście, drzwi od pokoju były otwarte. Uchyliłam je delikatnie, a po chwili wyszłam na przed pokój. Nie było nikogo, całkowita pustka. Schodziłyśmy powoli po schodach, tak, aby przypadkiem nie skrzypiały pod naszym ciężarem. W połowie schodów gwałtownie się zatrzymałam, ponieważ usłyszałam jakąś rozmowę..
-Stary, nie możemy ich zgwałcić.. One są tu tylko po to, żeby zastraszyć Malik’a.- Jęknął jeden facet w czarnej bluzie i szarych dresach, a mną aż wstrząsnęło.
Gwałt?! Co do cholery?!
-Oj no weź.. To tylko zabawa, a Malik się jeszcze bardziej wścieknie. Uwielbiam patrzeć, jak leci mu piana z pyska ze złości!- Warknął drugi.
-Powiedziałem do cholery, nie! Tknij chociaż jedną z nich, a odpierdole Ci łeb!- Krzyknął ten pierwszy.
Victoria zasłoniła sobie usta dłonią, aby zaraz nie wybuchnąć.
-Chodź. Tylko powoli, i bez gwałtownych ruchów!- szepnęłam do dziewczyny, ale oczywiście los chciał inaczej..
Victoria nie zauważyła jednego schodka, i zleciała na mnie. My dwie natomiast sturlałyśmy się ze schodów.
-Kurwa, debilko!- Warknęłam, a wzrok facetów skupił się na nas.
-och, Panienki już wstały?- Facet z blond włosami i niebieskimi oczami podszedł i delikatnie pomógł nam wstać.
Co tu się do cholery dzieje?!
Chwyciłam szybko za broń, a po chwili wycelowałam ją w faceta.
-Odsuń się!- Warknęłam, a facet zaczął się śmiać.
-Co cie tak kurwa bawi?! Odsuń się, powiedziałam!
-Po pierwsze, stul pysk, bo się to dla Was nie przyjemnie skończy.. A po drugie.. Ta broń już nie będzie Ci potrzebna, kochanie .- Nim zdążyłam ogarnąć co się dzieje, drugi facet wyrwał mi broń z ręki.
Cholera..
-Co chcecie z nami zrobić?- Zapytałam cicho, chowając mniejszą ode mnie dziewczynę za siebie.
-Na razie nic. Ale jak nam podpadniesz, i ty i ta twoja przyjaciółeczka nas popamiętacie, rozumiesz? Więc radzę Ci nie robić nic głupiego, skarbie.-Dość przystojny facet pogłaskał mnie po Poliku, ale szybko zepchnęłam jego dłoń, na co się zaśmiał.
-Oo, taka nie winna.. Szkoda że dziewczyna takiego dupka, jak Malik..- szepnął, a ja poczułam, że się we mnie gotuję.
-Po pierwsze, nie mów tak. A po drugie, nie jestem jego dziewczyną..-Warknęłam podenerowana.
-Och, czyli mam jakieś szanse, kochanie?- No on sobie chyba żartuję.
-W snach..-Warknęłam wściekła.
-Nie warcz mi tutaj.
-Bo co?
-Bo to!- Poczułam tylko palący ślad na policzku. Uderzenie było tak mocne, że przewróciłam się na ziemię. Victoria pisnęła, a po chwili zaczęła pomagać mi wstać.
-Ty chuju! Nie masz prawa!- Warknęła dziewczyna, na co facet się spiął, i nabrał poważnego wyrazu twarzy.
-Tak sądzisz? To patrz na to.- Facet wykorzystał moją bezsilność, i zaczął mnie kopać i bić z pięści w brzuch i twarz. Próbowałam się bronić, ale na nic. Był za silny.
-Przestań! Zrobisz jej krzywdę, przestań do cholery!- Blondynka zaczęła się z nim szarpać, ale po chwili została brutalnie rzucona o ścianę. Z mojego nosa i ust lała się krew, a mojego ciała z bólu nie czułam. Złapałam się za brzuch, głośno jęcząc pod wpływem bólu.
-Masz dość?!- warknął facet, a ja pokiwałam głową. Byłam bezsilna, nie mogłam się bronić.
-Idź z nimi do pokoju tortur, tam będzie się idealnie nagrywało filmiki dla Malik’a.- Drugi facet, brunet o zielonych oczach posłusznie wziął nas do innego pomieszczenia. Gdy przekroczyłyśmy jego próg, mróz jaki tam panował ogarnął moje ciało, a dreszcze momentalnie się pojawiły.
-Rozbierz je. Zostaw tylko bieliznę i powieś tak, aby nie mogły się ruszać.- Rozkazał blondyn.
To nie wyglądało dobrze…
Nasze usta zostały zakneblowane, a ręce i nogi przywiązane. Siedziałyśmy w samej bieliźnie, ja pobita, a Victoria lekko poobijana.
Po chwili facet wziął do ręki swojego czarnego laptopa, i zaczął coś nagrywać.
-Max, zanim nakręcę filmik, pobij je. One musza płakać!
Facet posłusznie do nas podszedł, i zaczął okładać pięściami. Płakałam jak cholera, ale on nie przestawał.
-Witaj, Panie Malik. Jak widzisz, zabawa z twoimi dziewczynkami się rozkręca. Wątpię, że przeżyją tak mocny gwałt. Słyszysz jak piszczą?- Wtedy jego laptop został nakierowany na nas, jak ‘Max’ nas okładał. – Malik, do jutra one zginą. Plany się zmieniły, dzisiaj masz być w umówionym miejscu, albo źle się to skończy..
Po tych słowach wysłał wiadomość na jakiś portal (?), a potem dodał ‘Wystarczy, Max’ i facet przestał. Mój film się urywał, i już po chwili odleciałam…
 















______________________________________________
12 kom
:
:
:
:
:
:
:
:
NEXT! ♥ :3

Info by Katie Malik! :D

Halo, jak ja tu dawno nie byłam! :D Przychodzę do was z linkiem do mojego tak jakby "nowego" bloga :D Ma może z miesiąc i go rozkręcam :D Liczę na was :D
 
 
 
 
Co z pisaniem tutaj? Owszem, MAM POMYSŁ :D I prawdopodobnie będzie to opowiadanie o Niallu, tylko muszę przelać swój pomysł na Worda :D Na pewno będzie to gratka dla fanów Igrzysk Śmierci, gwarantuję :D
 
 

środa, 13 sierpnia 2014

Info! :)

Hej, hej! ;3
Na wstępie chciałam Was baardzo przeprosić że tak długo nie dodaję rozdziału, ale po prostu nie mam teraz jak, bo mam dużo rzeczy na głowię :(
Ale nie martwcie się, kolejny rozdział na My Story About Love pojawi się już w poniedziałek! :)
Miłego Dnia, miśki! :)
/Alex♥

środa, 16 lipca 2014

My Story About Love. Rozdział 11-' kidnapping'



My story about love..


Następnego dnia, Zayn postanowił, że pójdziemy do kina. Co chwilę mi to przypominał, żebym tylko go nie olała. To urocze z jego strony.
-I jak tam wczorajsza noc z Malik’iem?- Zapytał mnie loczek z którym dzisiaj rano się pogodziłam.
Po jego słowach wspomnienia wróciły, a na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
-Było bardzo przyjemnie. Dziękuję, że pytasz.- Odpowiedziałam, po czym wtuliłam się w wyrzeźbiony tors chłopaka.
-Cóż, żadnych jęków w nocy nie słyszałem, więc chyba nie było tak idealnie.-Harry zaśmiał się, a ja poczułam że moje policzki pieką i robią się czerwone. Walnęłam go lekko w ramię,  na co się zaśmiał.
-Widzisz, nie każda noc musi się skończyć na seksie.-Chłopak lekko wzruszył ramionami.
-Nie u ciebie, kochanie.- Jego uśmiech stał się szelmowski. Momentalnie zaczęłam się śmiać.
-Ej Hazza, nie podrywaj mi dziewczyny.- Nagle poczułam jak ktoś obejmuję mnie z tyłu. O Jezu, to Zayn. Jego perfumy rozpoznam wszędzie. Ale..
Czy on właśnie powiedział, że jesteśmy razem?!
Coraz ciekawiej się robi..
-Spoko Zaza, już ją zostawiam.-zaśmiał się chłopak, a Zayn delikatnie pocałował mnie w polik. –Ale to wy tak już oficjalnie razem?- zapytał po chwili.
Ja i Zayn odpowiedzieliśmy w tym samym czasie. Szkoda tylko, że nie tą samą odpowiedź… Ja powiedziałam Nie, natomiast Zayn powiedział Tak. Popatrzyliśmy się na siebie troszeczkę inaczej niż zawsze troszeczkę….
Dziwnie…
Harry po raz kolejny się zaśmiał.
-No dobra, to ja idę do kuchni, a wy sobie to wyjaśnijcie.- Już po chwili loczek przekroczył próg salonu.
Między nami zapanowała niezręczna cisza. Musiałam się odezwać..
-No więc?- Zapytałam cicho, podnosząc zagadkowo brew do góry.
-Na razie zbieraj się do kina. Potem pójdziemy na jakąś kolację i sobie pogadamy.- Powiedział z lekkim uśmiechem.- A, i jeszcze jedno! Ubierz się ładnie.- Dodał po chwili z szelmowskim uśmiechem.
-Sugerujesz, że brzydko się ubieram?
-Tego nie powiedziałem. – Zaśmialiśmy się, a po chwili chłopak zniknął w pokoju..
~~~~
 Jeszcze nigdy się tak nie stresowałam. Bella i Victoria pomagały mi w makijażu i ubiorze. Bella mnie malowała, natomiast Victoria wybierała sukienki z szafy. To miło z ich strony, że chcą mi pomóc.
-Mówię ci, Zayn padnie z wrażenia!- Bella pisnęła z podniecenia, a Victoria się zaśmiała.
-Może TA?

?- Victoria wyciągnęła z szafy moją sukienkę od mamy. Nie mogłam w niej iść, była za elegancka.
-Znajdź inną, ta jest za elegancka na kino.-Westchnęłam z trudem, ponieważ moja osobista ‘makijażystka’ kończyła malować mi usta. Victoria pokazała mi już chyba połowę mojej szafy, ale dalej  nie byłam zadowolona z sukienek. Chciałam wyglądać wyjątkowo, ale też zwyczajnie.
-A co sądzisz o… O TEJ!

!- Dziewczyna pisnęła.
Bingo!
Właśnie o takie cudeńko mi chodziło!
-Tak, tak, tak!- Klasnęłam w dłonie z niemałym promyczkiem w oku.- Właśnie o taką mi chodziło!
-No to się cieszymy, ale nie kręć się tak, rzęsy malować jest trudno!- Zaśmiała się Bella.
-Po co ty ją malujesz? Ona nie potrzebuję makijażu, jest śliczna naturalnie.- Westchnęła Victoria, dając mi sukienkę ze szpilkami.
-Cicho.. Jeszcze tylko drobne poprawki i… Gotowe!- Krzyknęła Bella, a po chwili pokazała mnie Victorii. Dziewczyny zaczęły piszczeć, i podały mi lusterko.
Wow!
Efekt był rewelacyjny! Nie sądziłam, że Bella potrafi tak ładnie kogoś wymalować.
-Dziewczyno, idź na makijażystkę, masz talent!- Krzyknęłam z lekko pochylonymi ustami w dół.
-Dobra, ubieraj się! Lada chwila Zayn tu przyjdzie!- Victoria i Bella wyszły zostawiając mnie z ubiorem samą. Szybko się ubrałam.
Gdy miałam wychodzić, podeszłam do dużego lustra, by ostatni raz się w nim przejrzeć. Muszę przyznać, że wyglądałam rewelacyjnie.
~~~~

-Wow! Wyglądasz.. Wspaniale!- Zayn złapał mnie w pasie i lekko przyciągnął do siebie.
-To dzięki dziewczynom.- Popatrzyłam na nie z uśmiechem, a one podniosły kciuki do góry.
-Spisałyście się.- Powiedział Zayn, powoli schodząc ze mną na dół.
Zapowiadała się ciekawa noc..
Gdy jechaliśmy, dużo rozmawialiśmy. Po raz pierwszy tyle gadałam. Zazwyczaj jestem cichutka, a teraz? Teraz wręcz przeciwnie.
-A daleko to kino?- Zapytałam po chwili.
-Już jesteśmy, kochanie. –Silnik zgasł, a chłopak wysiadł z auta i otworzył mi drzwi.
-Dziękuję.- Uśmiechnęłam się do mulata łapiąc jego dłoń.
Zayn odwzajemnił uśmiech, a już po chwili byliśmy pod kinem.
Na miejscu była liczna grupka ludzi. Zayn oczywiście ich wszystkich znał..
-Zayn, bro! To ta twoja nowa laska?- Zawołał jakiś rudy chłopak.-no, no, musze przyznać, że całkiem niezła.-Jego wzrok jeździł po moim ciele. Nie miałam ochoty wyobrażać sobie o czym myśli, bo pewnie załamałabym się głupotą ludzką.
-Ta ‘laska’ ma imię.- Skarcił go Zayn, i schował delikatnie mnie za sobą. – Poznajcie Ashley.
-Ej stary, po co to dalej ciągnąć?- Jakiś blondyn powoli do nas podchodził.  Zayn złapał mnie mocniej, krzywo na niego patrząc.- Czy to nie ta panienka z zakładu?
-Zamknij się..- Warknął zdenerwowany mulat.
-O nie, nie Zayn. Niech mówi dalej.- Przygotowałam się na najgorsze. Już w sumie mogłam się domyślić o co chodzi.
-Kochanie, nie warto..- Zayn położył dłoń na moim ramieniu, ale ją zepchnęłam. Słyszałam, że głos chłopaka się załamywał.
-Nie warto? Nie warto, to się z tobą zadawać, Malik. Która to taka okłamana laska, co? Trzecia? Czwarta? Ach, no tak. Ta pierwsza, bo jej jeszcze nie pieprzyłeś jak reszty z zakładów, co nie?
Momentalnie poczułam, że moje serce się rozpada.
-Ashley.. ja ci tłumacze..- Zayn przybliżał się do mnie delikatnie, ale zrobiłam dwa duże kroki do tyłu.
-Nie, już dużo mi wytłumaczyli. Pieprz się, Malik! Nienawidzę Cię!- Krzyknęłam mu to prosto w twarz, po czym zapłakana pobiegłam stronę parku. Zayn za mną biegł przez pierwsze pięć minut, ale potem zrezygnował. Chyba zrozumiał, że i tak się nie zatrzymam.
~~
Ciemność. Tylko i wyłącznie ciemność. Zgubiłam się. Wbiegłam do jakiegoś nieznanego mi parku, który na dodatek nie był oświetlony.
Brawo, Ashley!
Rozmyślałam nad tym, co powiedział chłopak. Nigdy nie poczułam się aż tak skompromitowana. Usiadłam zalana łzami na jakieś ledwo widocznej ławce. Minęły chyba z dwie godziny, jest mi zimno, jestem głodna, i jeszcze chce mi się spać.. Ale wole już zdechnąć niż wrócić do domu..
Gdzie był on…
Siedziałam na ławce, gdy nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się przestraszona w stronę osoby.
Victoria!
-Hej mała, co ty tu robisz?- Zapytała lekko przerażona moim wyglądem.
-Siedzę, jak widać.. A ty? Biegać CI się zachciało?- Po wyglądzie dziewczyny wywnioskowałam, że wyszła biegać. Tylko czemu o tej porze?
Dziewczyna była ubrana w szarą bluzę z kapturem z czarnym napisem PROSTO. Miała na sobie szare dresy z czarnymi paskami, oraz białe buty Adidas. Cały ten zestaw wyglądał sportowo, więc do biegów się nadaje.
-Nie wiesz, że tu jest niebezpiecznie o tej porze?
-Trudno..-odpowiedziałam obojętnie, a po chwili zorientowałam się, że dziewczyna nie odpowiedziała mi na pytanie, więc dodałam:
-Nie odpowiedziałaś mi co ty tutaj robisz. Skoro twierdzisz, że jest niebezpiecznie, czemu przyszłaś tutaj sama?
- A no.. Miałam małą sprzeczkę z przyjaciółką, wiesz jak to jest.- Dziewczyna lekko się zaśmiała, a na mojej buzi zagościł smutny uśmiech..
Nawet nie wiesz, jak bardzo wiem jak to jest…
-Ej, kicia… Co się stało?- Victoria lekko mnie przytuliła, a ja znowu rozpłakałam się na dobre. Po chwili ogarnięcia opowiedziałam jej wszystko.
-Co za parszywy chuj!- Warknęła zdenerwowana, ale mnie zainteresowało całkiem co innego..
 Ponieważ nagle poczułam się obserwowana..
Victoria coś do mnie mówiła, a ja przerażona siedziałam w bez ruchu.. Ktoś perfidnie robił nam zdjęcia. Blask flesza mnie oślepił, aż się zdziwiłam, że ona tego nie ogarnęła.
-Victoria.. Shh, spadamy stąd.- Powiedziałam cicho.
-Co się stało?- Szepnęła w moją stronę.
-Ktoś nam robi zdjęcia.. Victoria, spadamy.
Prawie zeszłyśmy na zawał, gdy coś niespodziewanie zaszeleściło po obu stronach krzaków.
Biegłyśmy jak szalone. Byłam trochę szybsza, ale nie spuszczałam przyjaciółki z oczu. Nagle jednak poczułam mocne uderzenie w głowę, a potem moje ciało przywitało się z ziemią…
~~~
**Oczami Zayn’a**
Ona mnie nienawidzi, stary! Nienawidzi mnie!- Krzyknąłem zapłakany w stronę Liam’a, który pocieszał mnie i tulił jednocześnie.
-Shh, spokojnie. Wszystko będzie dobrze, Zayn. Będzie dobrze..
-Nie, Liam! Ty sam nie wierzysz w to, co mówisz! – Schowałem moją zalaną łzami twarz w dłonie. Po chwili ogarnąłem, że Ashley nie ma już kilka godzin..
-Jezusie, Liam! A jak coś jej się stało?! Czemu jej jeszcze nie ma w domu!?- Chodziłem w kółko podenerwowany. Miałem złe przeczucia..
-Zaza, uspokój się.. Pewnie poszła spać do koleżanki, bo nie chciała się z tobą widzieć..- Powiedział spokojnie, łapiąc mnie za rękę, abym znów stał w jednym miejscu.
-Może masz rację..- uspokoiłem się trochę. –Ale na wszelki wypadek zadzwonię do Victorii i Belli.
Wyjąłem z kieszeni telefon, i jak poparzony wybrałem numer do Victorii.
Pierwszy sygnał…
Nic.
Drugi sygnał…
Również nic.
Trzeci sygnał…
Cholera, po co jej ten pieprzony telefon?!
Zdenerwowany rzuciłem telefonem w sofę. Po krótkiej chwili usłyszałem pukanie do drzwi.
Ashley!
Pobiegłem do drzwi, ale niestety… to nie była Ashley..
-Cześć.- Powiedziała krótko Bella. –Mogę wejść?- Mój uśmiech zmienił się w powagę. Otworzyłem na rozcież drzwi, a czerwono włosa dziewczyna weszła powoli do naszej rezydencji.
-Jest może u Was Victoria?- Zapytała przerażona rozglądając się wokół.
-Nie, nie ma jej.. Myślałem, że razem z Ashley są u Ciebie. Już miałem dzwonić, ale ty zapukałaś. Victoria nie odbiera, Ashley zresztą tak samo…- Strach podniósł swój ohydny łeb. Ciśnienie momentalnie mi podskoczyło, a w mojej głowie siała się panika jak opętana.
-Jak to?! Myślałam, że są u Was! Victoria wyszła trzy godziny temu do sklepu!- Krzyknęła zdenerwowana.
-Czy ty myślisz?! Kto normalny wychodzi o tej porze?! Nie ogarnęłaś, że sklepy są pozamykane!?- Warknąłem, wymachując rękoma w celu gniewu.
-Uspokój się do cholery! Co ty sobie wyobrażasz, co?! Że ja ją pilnuje na każdym kroku?! Drzesz mordę na mnie, a jak widać Ashley też nie umiałeś dopilnować!- Przegięła. Przygwoździłem ją do ściany z całej siły. Wiedziałem że to przyjaciółka Ashley, ale tak nie mogło być.. Żadna suka nie będzie mi wypominać moich błędów! Żadna!
-Słuchaj kurwa! Nie wtrącaj się, okey?! następnym razem źle się to dla Ciebie może skończyć!
-Ej, puść ją! Co ty do cholery wyprawiasz?!- Liam popchnął mnie na ziemie. Może to i nawet lepiej, bo nad sobą nie panowałem. Puściłem momentalnie gardło dziewczyny, za które po chwili się złapała opadając na kolana.
Kurwa, Malik! Ogarnij się! Prawie ją udusiłeś!
Wziąłem głęboki wdech i wydech..
Gdy się już uspokoiłem, powoli dotarło do mnie że..
Prawie ją zabiłem..
-Bella, przepraszam.. Po prostu wszystko się jebie i no..Nie panuje nad sobą..- Dziewczyna lekko mnie przytuliła. Byłem w szoku. Ja bym takiemu debilowi nie wybaczył, a jeszcze próbował strzelić w mordę.
-Okey, wszystko w porządku. Mamy teraz gorsze problemy niż kłótnie..-Odparła trochę spokojniej.
Nagle poczułem na sofie jakieś wibrację.
Mój telefon!
Miałem tylko cichą nadzieję, że to Ashley, ale niestety..
Na wyświetlaczu numer był ‘prywatny’.
-Halo?- byłem lekko przerażony. W końcu nie wiedziałem kto to, ani czego chce.
-Malik, zabawa się skończyła. Albo oddajesz ten pierdolony hajs, albo twoja słodka dziewczyna i przyjaciółka zginą.
O cholera!
Wszędzie rozpoznam ten głos. To Michael! Mój dawny znajomy. Miałem u niego długi za narkotyki, ale gdy chciałem je spłacić, on po prostu wyjechał, a teraz? Teraz ma moją Ashley..
Kurwa, ten gnój jest nieprzewidywalny!
Myślałem, że teraz jest źle…
Ale później było jeszcze gorzej…

 ______________________________________________
Przepraszam że tak długo nie było wpisów, ale internet mi padł :(
Ale już mam, i będą dodawane co tydzień lub dwa :D
 Miłego Czytania! :3
13 KOM
*
*
*
*
*
*
*
NEXT! :)