- Cco…? – zapytałam z niedowierzaniem, słysząc słowa, które
ulotniły się z jego soczystych ust. Powoli obróciłam się w jego stronę i coś mi
w nim nie pasowało.
Po jego ręczniku nie było nawet śladu… Był kompletnie nagi.
- O mój Boże… - Wciągnęłam powietrze i natychmiast
zasłoniłam oczy dłonią. – Harry proszę, ubierz się…
- Coś Ci powiedziałem? Chodź tu do mnie – powiedział
dobitniej i poczułam jak jego ręce zaciskają się wokół mojej talii, zamyka
drzwi na zatrzask i przyciąga mnie do siebie tak, że byłam oparta plecami o
jego mokry od kąpieli tors. Mimo chodem wyprostowałam się jak struna i spięłam,
bo to było coś nowego. Joshua nigdy tak wobec mnie nie postępował, szanował mój
wybór, ale po tym jak mnie zdradził, zdałam sobie sprawę, że tak nie było. –
Miło, czyż nie?
- Ehm… - nie zdołałam nic z siebie wydusić, bo usta Harrego
znalazły się na mojej szyi, a mi wyrwał się jęk.
- Pachniesz bardzo ładnie, Dexie… - wyszeptał w moją
wrażliwą skórę i przyssał się do niej. Z głębi mojego gardła wychodziły niechciane
jęki, a po ciele roznosiło się przyjemne ciepło, którego wręcz nie mogłam
znieść. – Joshua potrafił Cię doprowadzić do takiego stanu, jak ja teraz
Ciebie? – zapytał, gryząc mój czuły punkt, wykorzystując przy tym również
język. – Odpowiedz.
- Nie, nie potrafił – wydyszałam, wyginając się w łuk. Moje
słowa naprawdę mnie zaskoczyły. Przecież tak jakby nadal kochałam Josuhe… Więc,
dlaczego to powiedziałam?
- Wiedziałem – Wyczułam, że Harry się uśmiecha, a jedna z
jego dłoni wślizgnęła pod moją bluzkę, którą miałam na sobie. Palcami śmigał po
moim brzuchu z niezwykłą delikatnością, dając mi przy tym niemałą przyjemność.
- Harry… Zzostaw mnie – odparłam, wierzgając się w jego
ramionach, próbując się wyrwać.
- Przestań się wiercić, Dexie, bo zaraz sprowadzić mnie na
kraniec wytrzymałości – warknął do mojego ucha i przygryzł jego płatek, na co
ponownie jęknęłam. – Przez następne dni będzie tego o wiele, wiele więcej.
Nauczę Cię wszystkiego, doświadczysz tyle namiętności, niż przez ten Twój
zmarnowany czas z tym chujem. Ile byliście w związku? Rok?
- Dwa lata – odpowiedziałam z trudem, po tym, jak jego palce
musnęły moje piersi okryte stanikiem.
- Tyle czasu na takiego dupka… To musiało być okropne,
prawda? Przykro było Ci na niego patrzeć, jak przystawiał się do innych lasek,
które mu dadzą, a ty nie?
- Tak… - Westchnęłam przeciągle.
- Twoje życie teraz się zmieni, a ja… - Harry oderwał się od
mojej szyi i odwrócił w swoją stronę. – Ci
w tym pomogę, moja sweetie.
***
Następny dzień okazał się być najnormalniejszym, jaki
przeżyłam w ciągu tych wszystkich dni. Owszem, prawie cały czas siedziałam
zamknięta w sypialni Harrego, w której jak na moją niekorzyść musiałam spać i
to na dodatek w jego łóżku, ale to jeszcze mogłam przeżyć, choć i tak innego
wyboru nie miałam : Na kanapie spać mi nie pozwolił, a na podłodze nie byłoby
mi wygodnie. Harry spisał na mnie taki, a nie inny wyrok.
Dlaczego nie opuściłam pokoju Styles’a? Czułam się strasznie
nieswojo w towarzystwie chłopaków. Nie wiem, jak El, Sophia i Perrie sobie z
tym wszystkim radziły, ale ja tak od tak nie mogłam porzucić swojego dawnego
życia tylko dlatego, że komuś zachciało się mnie prześladować i bawić się w
kotka i myszkę. Chciałam iść do szkoły, nawet złożyłam do jednej podanie, lecz
w tamtym momencie chyba wszystkie moje plany były porażką. Czy dziewczyny też
musiały zrezygnować z tych przywilejów i przystosować się do tych nowych,
postawionych przez chłopaków? Czy też miało mnie to czekać? Tak zwane, życie na
krótkiej smyczy?
- Jesteś głodna? – Po południu wpadła do mnie Perrie z
dziewczynami, mając przy sobie talerz z rozmaitymi fastfoodami, na które
śliniłam się jak pies.
Pokiwałam ochoczo głową, na co cała trójka weszła do środka i rozłożyła się ze mną na dywanie i objadałyśmy się żarciem przygotowanym przez chłopaka El, Louis’a. Co jak co, ale gotował wybornie.
Pokiwałam ochoczo głową, na co cała trójka weszła do środka i rozłożyła się ze mną na dywanie i objadałyśmy się żarciem przygotowanym przez chłopaka El, Louis’a. Co jak co, ale gotował wybornie.
- Serio to zrobiłaś?! – zaśmiałam się głośno z pozostałymi.
– Obciągnęłaś mu pod stołem przy jego rodzicach na obiedzie?!
- No co? Tak długo mnie prosił, że nie mogłam się
powstrzymać, a odmawiać nie potrafię – Perrie poruszała zabawnie brwiami i
wybuchła ponownie śmiechem. – A Tobie jak idzie z naszym kochanym Harrym?
- Że… Co idzie? – zapytałam zdezorientowana, przechylając
głowę na bok.
- Nie udawaj, że tego nie widzisz. Podobasz mu się –
powiedziała z nutą wesołości w głosie, a na jej bladej twarzy zagościł uśmiech.
– Gdybyś nie była mu obojętna, nie przyprowadziłby Cię tutaj.
- Ale, Perrie… My się prawie nie znamy, ani nic z tych
rzeczy…
- No i co? Tutaj, w tej dzielnicy, w tym życiu wystarczy
jeden gest, lub oznaczenie… I jesteś czyjąś własnością.
- Nie jestem przedmiotem, aby mnie tak nazywać – odparłam z
prychnięciem, zakrywając dyskretnie swoimi włosami szyję, by ukryć dowody
rzeczowe, jakie wczorajszego wieczoru pozostawił po sobie Harry i jego usta.
- Nie zdziwię się, jeśli Harry już Ciebie wybrał. Tylko
czekać, aż nasza Dexie pojawi się u nas z naznaczeniem – stwierdziła Sophia,
chichotając. Tak, a bo to było bardzo zabawne. Ha ha, boki zrywać.
- Marzę o tym – powiedziałam z udawaną irytacją i zaczęłam
konsumować jednej z mniejszych kawałków pizzy.
- Opowiedz nam trochę o Joshu’ie – odezwała się w pewnym
momencie Eleanor, patrząc na mnie z ciekawością.
- Ale po co? – spytałam, siadając po turecku, bawiąc się
swoimi palcami. – Nie chcę o nim mówić… Minęło zbyt mało czasu.
- Wiemy, ale nam możesz powiedzieć, wygadać się i zobaczysz
: Od razu Ci ulży – Eleanor pogłaskała mnie po plecach, uśmiechając się
zachęcająco.
- Nie wiem czy to jest dobry… - zaczęłam, lecz do pokoju
weszła nowa postać z zabójczymi lokami. Harry ubrany był w czarne rurki, które
podkreślały jego nogi, w biały, obcisły T-Shirt i trampki, a na swoich włosach
miał bandankę w amerykańskim wzorze.
Na jego widok poczułam, jak lekkie rumieńce wyłaniają się na moją twarz.
Na jego widok poczułam, jak lekkie rumieńce wyłaniają się na moją twarz.
Cholera, co się ze mną działo?
- Przeszkadzam? – zapytał z anielskim i tajemniczym
uśmiechem. Pokręciłam głową i wstałam z podłogi. – Świetnie… Co powiesz na to,
abym zabrał Cię na kolację?
- Kolację? Teraz? – odpowiedziałam mu pytaniem, totalnie zdziwiona.
- No dam Ci chwilę na przygotowanie, dziewczyny też wychodzą
z chłopakami do kina – odparł melancholijnie. – Więc…? Pójdziesz ze mną?
- Ja…
- Tak! – wtrąciła mi się w zdanie Perrie, znajdując się u
mego boku wraz z El i Sophią. – Będzie gotowa za pół godziny.
- Super – Harry posłał mi szeroki uśmiech i wyszedł,
zostawiając mnie osłupioną i zaskoczoną jego nagłym zaproszeniem. Powoli
obróciłam się w stronę dziewczyn, patrząc na niego spode łba.
- Czy wy to naprawdę zrobiłyście? – warknęłam przez zaciśnięte
zęby.
- Dexie, nie przesadzaj! Harry to porządny gość i będzie
traktował Cię jak księżniczkę, zobaczysz!
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Znam Harrego od dziecka. Byliśmy dla siebie jak rodzeństwo
i znam go lepiej, niż wszyscy inni. Zaufaj mi. Owszem, ma bardzo wybuchowy
charakter, czasem jest on nie do wytrzymywania, ale co ja mam na to poradzić?
Harry miał ciężkie życie i ciągle się broni. Gdy dowiedział się o Tobie… - I
przerwała.
- Co? Mów dalej – zachęciłam ją.
- Niee, pewnie sam Ci wszystko opowie w swoim czasie, a
teraz chodź się przygotować. Trzeba zrobić Cię na bóstwo! – Na samym końcu
zapiszczała jak mała dziewczynka, która dostała nową lalkę, której żadna jej
koleżanka nie ma. Czułam, że to dobrze nie mogło się skończyć.
***
- Jesteś już gotowa? – spytał mnie po raz kolejny Harry, w
ciągu następnych minut. – Dziewczyny, nie męczcie jej tak, dajcie na luz.
- Musi wyglądać bosko! – powiedziała głośno Perrie, a El i
Soph przytaknęły, kończąc malowanie mnie.
- Skończone – odparła z dumą Eleanor, podnosząc wysoko
głowę. – Idź i baw się dobrze, Panno Bermont.
- To zabrzmiał jak rozkaz – powiedziałam z cichym śmiechem,
poprawiając swoją zwiewną, czarną sukienkę i dżinsową kurtkę.
- Bo to jest rozkaz – El puściła mi oczko i pchnęła w stronę
drzwi. – Idź, a nie stoisz jak ten kołek.
- Sugerujesz, że jestem sztywna? – Podniosłam zagadkowo brwi
do góry.
- Tak, a teraz idź! – Z lekkim grymasem na twarzy, niepewnie
chwyciłam klamkę i pociągnęłam ją do dołu i wyszłam z pokoju, niemal od razu
zderzając się z Harrym, który podniósł mój podbródek i długo mi się
przypatrywał.
- Wyglądasz pięknie, wiesz? – mruknął, muskając wargami mój
policzek. Pod wpływem jego dotyku, zadrżałam delikatnie. – Krępujesz się mnie?
- Nnie… - odpowiedziałam mu, odchodząc od niego na kilka
kroków. – Może już chodźmy?
- Nie ma się co śpieszyć. To jest nasz wieczór, sweetie –
Harry z powrotem przybliżył się do mnie i odgarnął moje włosy z szyi,
odsłaniając moje naznaczenie. – Niech to będzie na widoku, okay?
- Ale po co?
- Niech każdy wie, że jesteś moja i tylko moja i że inni
mężczyźni mają się do Ciebie nie zbliżać, inaczej trwale uszkodzę, rozumiesz? –
Jego groza w głosie mnie przerażała, ale miałam dziwne odczucie, że Harry
dobrze się mną zaopiekuje, czyli tak, jak mówiła mi Perrie.
- Tak – Skinęłam głową.
- Super, przynajmniej w jednym się zgadzamy i przy okazji… -
Harry przybliżył twarz do mojej tak blisko, że niemal stykaliśmy się ustami. –
Kocham tą Twoją wstydliwość, wiesz? Nawet nie zamierzaj jej zmieniać, inaczej
siłą ją do Ciebie przywrócę.
- Nie jestem wstydliwa – powiedziałam odważniej, uśmiechając
się złośliwie. – Jeszcze mnie nie znasz.
- Dlatego chcę Cię poznać… Jesteś bardzo interesująca i to…
mnie do Ciebie przyciąga…
- Przestaniesz w końcu słodzić i pójdziemy na tą cholerną
kolację? – zapytałam, tracąc powoli panowanie nad sobą. To miały być te jego
teksty na podryw? Były beznadziejne.
- Wedle rozkazu – Wywróciłam oczami i udaliśmy się do
samochodu, gdzie po jego odpaleniu, ruszyliśmy.
***********************************
Co będzie dalej? :D Jak zakończy się ta ich... kolacja? ^^ :D
10 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!!! :* <3
Komentujcie <3
***********************************
Co będzie dalej? :D Jak zakończy się ta ich... kolacja? ^^ :D
10 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!!! :* <3
Komentujcie <3
Hazza__69
Boski *_* pisz dalej
OdpowiedzUsuńŚwietne..... czekam na nexta, i zycze weny kochana <33
OdpowiedzUsuńZajebis*e czekam na next <3
OdpowiedzUsuńUuuu.... ciekawe co bd dalej? Super ;* Zapraszam do mnie: nadzieja-jestzawsze.blogspot.com i weny życzę
OdpowiedzUsuńCudo *.* Albo będzie super, albo coś nie wyjdzie. Zaskocz nas ^^ Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńPerfekcyjny. *+* Czdkam na kolejny. *++*
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next <3 Pisz dalej :*
OdpowiedzUsuńŚwietne :*
OdpowiedzUsuńOch, serio w takim momencie?!?
OdpowiedzUsuńJak mogłaś???
Jestem ciekawa tej kolacji!!
Next
OdpowiedzUsuńAwwwwwwww!!! ZAJEBISTY *.*
OdpowiedzUsuńSzybko next, jest już dużo komentarzy!!!!
A co do dalszej części wieczoru... to nwm, jesteś nieprzewidywalnaa!!!! <3
Zapraszam:
http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://nig-d-y.blogspot.com/
Zajebisty! Niedawno zaczęłam czytać i od razu się zakochałam <33!!!!
OdpowiedzUsuńświetny ! <3
OdpowiedzUsuńJej ten blog jest wspaniały dzisiaj zaczęłam go czytać bo diana mi go poleciła i jest świetny. Dodawaj szybko następny i zapraszam do mnie na amazing-xx.blogspot.com
OdpowiedzUsuń