Translate

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Murder Buisness - 21. " Harry, I Love You, Help Me! "

- Będziesz jeszcze tak do mnie pyskować?! – huknął swoim głosem Blaise, bijąc mnie pasem po całym ciele.
Nie wiem, który to już dzień tam tak wisiałam… Ale ten ból był nie wyobrażalnie mocny i nie do zniesienia. Swoich pleców już nie czułam od dobrych kilku godzin, tym bardziej, że wisiałam przed nim bez górnej odzieży, nie licząc stanik oczywiście. Ludzie Blaise’a zabrali mnie do pokoju tortur i od tamtej pory nie wiedziałam, co się dzieje z dziewczynami… Prawdą było to, że bardziej bałam się o nie, niż o siebie samą… To było takie nie fair… Z mojego powodu cierpiały… One mogły mi tego nie wybaczyć, jak tylko miałyśmy się stąd wydostać, co pewnie nigdy miało się nie zdarzyć. Blaise i jego pracownicy nie opuszczali nas nawet na krok… Byli nawet przy tym, jak Blaise gwałcił Perrie… To się robiło chore i niemożliwe… To był jak zły sen, który miał swój piekielny ciąg w rzeczywistości.

I cholernie brakowało mi Harrego… Strasznie… Im dłużej tu przebywałam, traciłam jakąkolwiek nadzieję na to, że on mnie uratuje i zabierze od Blaise’a. Jego widok mnie przerażał, a bałam się tego, co on mógł jeszcze ze mną zrobić… Szczególnie po tym, co robił Perrie…

- Odpowiedz mi gdy do Ciebie mówię! – krzyknął i po raz kolejny cisnął paskiem po moich obolałych plecach. Załkałam głośno, napinając się przy tym mocno.
- Proszę, zzostaw mnie… - wychlipałam, ciężko oddychając.
- Będziesz się mnie teraz słuchała jak grzeczna dziewczynka? – Pokiwałam głową. – Świetnie – Blaise stanął przede mną i od razu zauważyłam na jego twarzy szeroki uśmiech. – Jak się Pani bawi w naszych skromnych progach?
- Wyśmienicie – powiedziałam z drwiną.
- Też tak myślałem – puścił mi oczko i rzucił swój pas na całkiem dobrze wyglądające łóżko, które z pewnością musiało być wygodne. Niemal chwilę później poczułam zmęczenie, które mnie ogarnęło. – Teraz aby Cię troszeczkę obudzić, bo widzę, że odlatujesz mi zbyt szybko, pobawimy się w inną zabawę… - Blaise podszedł do rozżarzonego do czerwoności kominka i wyjął z niego nagrzany metalowy drut z małym b, na samym końcu.
On chciał mnie oznaczyć… W bardzo niecodzienny sposób…
- Nie, nie… - pokręciłam nerwowo głową, szarpiąc się lekko na sznurach, by oddalić się od Blaise’a, co było głupim posunięciem.
- Miałaś. Być. Posłuszna – warknął, uderzając mnie z pięści w twarz. Przeklęłam pod nosem, czując jak ból wzdłuż szczęki rozchodzi się, pozostawiając po sobie nieprzyjemne mrowienie. Ucichłam i patrzyłam się tępo w jego stronę. – To teraz… - Blaise podniósł pręt odrobinę do góry i przyłożył go do mojego brzucha.

Mój głośny wrzask rozdarł głuchą ciszę panującą wokół nas.

***

W końcu mnie zostawił… Samą, leżącą na ziemi, całą we krwi i łzach cierpienia. To wszystko co mi robił… było okropne. Już jego gwałt bardziej pasowałby w tej sytuacji…
Ale on mnie męczył, i mu się to bardzo podobało. Chciał ode mnie uległości… Nie mogłam mu tego dać, bo byłabym stracona.

Zresztą, i tak już byłam.

- Zobacz Dexie… Jesteśmy już tutaj czwarty dzień, a Twojego kochasia nadal tu nie ma. Czy to nie wydaje Ci się dziwne? – zapytał mnie retorycznie Blaise, stawiając krzesło przede mną i siadł na nim z założonymi rękoma, a w dłoni miał kij bejsbolowy. – Znając Styles’a i jego słabość do kobiet, pewnie już jakąś posuwa w waszym łóżku.
- Przestań – syknęłam w jego stronę na co się zaśmiał.
- Niech prawda do Ciebie dotrze, dziewczyno. Jesteś tylko jego dziewczyną do bzykania, potem Cię porzuci. Lepiej byłoby Ci ze mną…
- Żarty sobie robisz? – spojrzałam na niego zdziwiona.
- Czy ja wyglądam na takiego, który żartuje? – pokręciłam głową. – No właśnie. Pasujemy do siebie… I Cię polubiłem, a rzadko którą darzę jakąś sympatią, bo cóż… Najczęściej je zabijam – Blaise uśmiechnął się szeroko. – Jesteś mega seksowna, gdy się złościsz.
- To chyba czas przestać – burknęłam pod nosem.
- Co?
- Nic – mruknęłam, raptem wpadając na genialny pomysł.
Jak mu się podobałam, to dlaczego miałabym tego nie wykorzystać?
- Będę mogła się… w końcu umyć? Lub zjeść? Umieram z głodu – odparłam spokojnym tonem, patrząc w jego stronę zalotnie.
- Skąd ta nagła zmiana nastroju, Dexie? – Blaise podniósł zagadkowo brwi do góry.
- Jeśli mam tu tkwić, to moglibyśmy się dogadać… Być mili i zachowywać się normalnie.
- Normalnie, mówisz… To nie w moim stylu.
- To czas się nauczyć – uśmiechnęłam się lekko, a na jego twarzy malował się znak zapytania. – Na początek, może byś zdjął mnie z tych lin i mogła coś zjeść swoimi rękoma, a nie karmiona jakimiś waszymi niedobrymi papkami?
- Nie jesteś pierwszą osobą, która na nie narzeka… Zresztą, sam ich nie lubię – Blaise wstał, odkładając kij na krzesło i podszedł do mnie. – Gdy Cię odwiążę, żadnych gier, zrozumiano?
- I tak byście mnie złapali, myślmy logicznie, tak?
- W rzeczy samej – Blaise uśmiechnął się ponownie i rozwiązał moje nogi, a następnie ręce, przez co wpadłam w jego ramiona. Blaise zwinnie mnie złapał i jego uśmiech się rozszerzył. – A mówiłem Ci, że jeszcze wpadniesz w moje ramiona – wywróciłam oczami i sama stanęłam na swoich obolałych nogach.
- Jak to miło znowu… chodzić – prychnęłam, rozprostowując się i ruszyłam ku drzwiom, gdzie przed samym ich otworzeniem, za rękę złapał mnie Blaise. Jego dłoń była szorstka i nieprzyjemna w dotyku.
- Bez żadnych akcji, rozumiemy się?
- Tak, chyba Ci to już powiedziałam… - westchnęłam rozdrażniona i w końcu wyszliśmy z pomieszczenia, którego nie opuszczałam całe cztery dni.

***

- Wyglądasz dużo… lepiej, Dexie – powiedział Blaise, gdy po całej godzinie siedzenia w łazience Blaise’a, doprowadziłam się do względnego porządku. Owszem, byłam w chuj posiniaczona, ale ogółem wyglądałam całkiem nieźle.
- I tak się też czuję – uśmiechnęłam się sztucznie i zabrałam się do jedzenia, które mi on przygotował. – Mam nadzieję, że to nie jest zatrute.
- Nie, od gotowania mamy kucharza, który robi najlepsze risotto jakie może być – Blaise uśmiechnął się szczerze. Naprawdę musiał chwycić mój haczyk, co było niewiarygodne. On i bycie miłym… nie codzienny widok. – Jedz, nim wystygnie – skonsumowanie tego przysmaku zajęło mi niecałe pięć minut, pochłonęłam wszystko. I było pyszne. – Widzę, że zbyt długo Cię głodziłem…
- Cztery dni bez jedzenia? Trudno by nie być spragnionym czegokolwiek.
- Pewnie tak…
- Blaise… - mężczyzna ponownie spojrzał na mnie. – Co wam takiego zrobił Joshua, że porwaliście akurat mnie?
- Wiedziałem, że czegoś chcesz – Blaise się gorzko zaśmiał. – No cóż, Joshua nie zna umiaru w tym co robi i chłopczyna się przeliczył.
- A co takiego robił?
- Byłaś z nim, a nie wiesz?
- Najwyraźniej dobrze się ukrywał.
- Joshua handlował. Był w tym naprawdę dobry, miał wielu klientów…
- Handlował narkotykami? – zapytałam zdziwiona.
- Taa, chciałabyś. Handlował kobietami – ta wiadomość zwaliła mnie z nóg. Czyli tak jakby… Joshua był alfonsem? – A ty miałabyś następna, bo… Cię kupiłem od niego.
- Kupiłeś? – powiedziałam pełna obrzydzenia. – Za ile?
- Za pięćdziesiąt patyków… Joshua miał rację, jesteś warta tej ceny.
- Boże, to jest obrzydliwe… Robi mi się niedobrze… - wykrzywiłam twarz w grymasie. – Co za perfidny chuj! Sprzedał mnie…
- Któregoś dnia miałaś przyłapać go na zdradzie z jakąś laską. Miałaś być zrozpaczona i nasz człowiek miał Cię porwać zapłakaną z pod jego domu.
- Więc, to wszystko było zaplanowane… On, wy… - spojrzałam na Blaise’a z mieszanymi uczuciami, wstając z podłogi i chodziłam w kółko, by się uspokoić. – Nie… Jesteście popierdoleni.
- Ale za to jacy przystojni – Blaise uśmiechnął się zawadiacko. – I przez to właśnie Joshua zginął. Nie oddał nam Cię i w dodatku straciliśmy naszego jednego człowieka. Nie mogłem mu tego odpuścić… - gdy chciałam powiedzieć już, kto jest odpowiedzialny za śmierć jego wspólnika, przymknęłam się w samą porę. – A potem zaczęły się dokładne poszukiwania Ciebie i Twoich ładnych koleżanek do kompletu, a Styles sam się jakoś napatoczył nam na drogę, w dodatku zatrudniając u siebie naszych ochroniarzy… Sam się wjebał w gówno po uszy.
- Boże, co ja robię w tym pojebanym świecie… Ja, nie mogę… - i nie wiem dlaczego, wybiegłam z pomieszczenia jak strzała, cała w nerwach. Słyszałam za sobą krzyki Blaise’a, lecz ja się nie zatrzymywałam i podążałam dalej. Nogi prowadziły mnie ku wyjściu, które bez trudu odnalazłam, a drzwi…

Były otwarte.

Z szerokimi oczami wydostałam się na zewnątrz, gdzie niemal oślepił mnie blask słońca. Zasłoniłam oczy swoją dłonią i kilka metrów przed sobą zauważyłam auto. Puste, z otwartymi drzwiami. Ruszyłam tam ile sił w nogach i nim dobiegłam już rzuciłam się na miejsce pasażera, mając nadzieję, że kluczyki były w stacyjce.

Myliłam się.

- Cholera! – krzyknęłam, i spojrzałam w stronę domu. Z daleka zauważyłam powoli zbliżającą się sylwetkę Blaise’a. Jak opętana zaczęłam szukać czegoś do obrony i znalazłam małego colta, który i tak ledwo mieścił się w mojej drobnej dłoni. Odszukałam też telefon. Drżącymi dłońmi odblokowałam klawiaturę i wybrałam numer Harrego i nacisnęłam zieloną słuchawkę, mając nadzieję, że nie zignoruje telefonu, jak to miał w zwyczaju.
- Halo? – usłyszałam głos zesłany mi z niebios.
- Harry, słuchaj mnie uważnie…
- Dexie! – wykrzyknął.
- Harry, nie mam dużo czasu, Blaise zaraz po mnie przyjdzie, proszę Cie, namierz ten telefon i uratuj mnie i dziewczyny. Proszę…
- Bermont! – usłyszałam głos Blaise’a, który przeszywał mnie na wskroś.
- Harry, kocham Cię, pomóż mi – i się rozłączyłam, rzucając telefon byle gdzie, mając nadzieję, że Blaise nie zauważył, że dzwoniłam do swojego chłopaka. Wybiegłam z auta drugimi drzwiami i przebiegłam może z dwa metry i Blaise mnie bez trudu dogonił.
- Co ja Ci kurwa mówiłem?! Bez żadnych numerów, szmato! – wrzasnął, kipiąc złością. Zadrżałam, patrząc na jego twarz. – Ja Ci zaufałem, a mi się tak odpłacasz?! Popamiętasz mnie, kobieto – Blaise wziął szamoczącą się mnie na swoje ręce i zaniósł z powrotem do posiadłości w której byliśmy. Wtedy pierwszy raz mogłam obejrzeć teren.
Byliśmy w cholernym zadupiu.
- Co tu z Tobą zrobić… - Blaise zaniósł mnie do swojej sypialni i rzucił na łóżko, na które szybko wszedł i znalazł się między moimi nogami. Spróbowałam go odepchnąć, lecz wszystko na marne. Byłam w dupie. – Zrobię to, co planowałem od samego początku i wykorzystam te Twoje piękne usteczka i jędrny tyłek.

I zrobił to.

Najgorszym momentem było to jak jego… był w moich ustach… to było obrzydliwe… Ale bolała mnie najbardziej moja kobiecość… Był tak brutalny, gwałtowny… Boże…

On mnie zgwałcił.

~ Harry’s P.O.V ~

Harry, kocham Cię, pomóż mi. 

To był dla mnie znak do działania. W końcu mogliśmy namierzyć tego skurwiela i znaleźć nasze dziewczyny, miejmy nadzieję, że w jednym kawałku. Moja mądra Dexie... Że sama wpadła na to, abyśmy ich namierzyli... Owszem, miała chłopaka gangstera, ale zabraniałem jej wtrącać się w sprawy gangu i w cokolwiek, co się tam działo. 
- Styles, mamy go! – zawołał Zayn, wchodząc do salonu, gdzie siedziałem przy kominku i popijałem piwo.
- W końcu – odparłem, wstając z fotela i poszedłem z Zaynem do pokoju, gdzie urzędowaliśmy od kilku dni.
- Są w północnej części Miami, na odludziu. Z łatwością je znajdziemy bo jest tam jeden jedyny opuszczony budynek.

- Mamy sukinsyna, mamy! – potarłem ręce w złowrogim geście i przygryzłem dolną wargę, patrząc na chłopaków. – Panowie, szykujemy wsparcie i broń. Za godzinę wyruszamy.






***************************
Witam, witam, witam! Jak wrażenia po rozdziale?! Akcja się rozkręca, bardzo rozkręca :D Im bliżej finał, tym bardziej emocjonująco! :D




21 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3


Komentujcie <3


Hazza__69




26 komentarzy:

  1. Boze to jest cudowne oby Harry uratowa dexie ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie..............itp.
    Hahahhaa :*

    OdpowiedzUsuń
  3. boski boski *~*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, wczoraj oglądałam Wspomnienia z Angry i płakałam.
    jak czytam to mi serduszko bije tak bardzo :o

    OdpowiedzUsuń
  5. Woooow Świetny Życzę weny Czekam na nexta :3 Ps: Zapraszam do mnie: nadzieja-jestzawsze.blogspot.com przypadek-niesadze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW! tylko tyle jestem w syanie nalisac. Rozdzial genialny *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. JEJAAAAA ALE JAZDA <3 omomo ^^
    i ten gif na końcu ;o ......... *u*
    Czekam na NN :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze świetny. Nie mogę się doczekać kolejnej części.Weny życzę :)
    ~Weronika

    OdpowiedzUsuń
  9. Blaise idiota, złapał się na grę Dexie xD szkoda mi jej, ale sprytna jest xd podoba mi się ;D czekam na kolejny <3 @Nutka_13

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejka boskie !! ♡ czekam na nexta !!♥ /A

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmmmm zajebiste .Czekam na następny <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Next!!!! <3333333

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu. Dawaj next bo ja tu zaraz zejdę....

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekam na nexta xd juz nie mogę sie doczekac znalazlam ten blog dzisiaj i juz go przeczytałam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie moge sie doczekać nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  16. Ooooo boziu ciekawa jestem coo zrobi harry kiedy dowie sie ze on ja zgwałcił :/ czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bożę, ale to jest zajebiste! Trochę odrażajace, ale zajebiste! Weź pisz następny rozdział! Proszę....:D

    OdpowiedzUsuń
  18. Najlepszy blog ever ! *.* Kocham go ! Ciekawe co będzie dalej! Pisz szybko next, bo ja tu zaraz wybuchnę XD <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to zachęta do dalszej pracy :) xoxo.