Translate

środa, 19 lutego 2014

Murder Buisness - 1. " Hi, Sweetie "

- Zostaw mnie w spokoju, ty parszywy chuju! - krzyknęłam do Joshuy, waląc go z otwartej dłoni w twarz. Właśnie przyłapałam mojego już eks chłopaka w łóżku z blond dziwką z osiedla Cheshire, w którym mieszkałam od urodzenia. Czy to nie było absurdalne?!
- Nie zbliżaj się do mnie, ty szmaciarzu! Jesteś skończony dupkiem!
- Dexie, kochanie... - zająknął się Joshua, wybiegając za mną z sypialni w samych bokserkach.
- Ja Ci zaraz dam kurwa kochanie! To koniec, słyszysz? Koniec!
- Dexie, co ty mówisz?
- Koniec! - wrzasnęłam, zabierając swój płaszcz i wybiegłam z domu Joshuy, kierując się donikąd. 
Byliśmy ze sobą dwa lata! Jak on mi mógł to zrobić? Ja myślałam, że mi się oświadczy i spędzimy razem resztę życia, a on wystrzelił z czymś takim. To był definitywny koniec naszego związku... Nas. Ja, Dexie Bermont nie mogłam dać się zmiękczyć takiemu sukinsynowi, jak Joshua. Już nigdy nie miałam popełnić tego błędu, nigdy!
Szłam wzdłuż ulicy, szlochając cicho pod nosem odreagowując jakoś sytuację, która miała miejsce chwilę wcześniej. Nie mogłam wymazać z pamięci tego obrazu... Gdy on był na niej... Nie mogłam. To było w moich myślach jak narośl, która się we mnie zakorzeniła. Cholera, to naprawdę bolało! Nikt mnie tak nie potraktował, tym bardziej, że Joshuowi wierzyłam i mówiłam mu o wszystkim.
- Kogo my tu mamy? - usłyszałam za sobą w pewnym momencie lodowaty głos. Zatrzymałam się i cała
zesztywniałam, czując jak ktoś zbliża się do mnie wolnym krokiem, by pewnie zrobić wokół nas dramaturgię na miarę najstraszniejszych horrorów. Po kilku sekundach jego ciało przyległo do mojego tyłu. Czułam jego oddech na swojej szyi, a ręce w okolicach talii. - Co o tej porze taka piękna dziewczyna robi sama? Gdzie Twój książę Joshua, Dexie?
- Skąd znasz moje imię? I skąd wiesz, kim jest Joshua? spytałam drżącym od strachu głosem. 
- Wiem o Tobie więcej, niż się tego spodziewasz, kochanie - Jego dłoń powędrowała na moją pupę i mocno ścisnęła prawy pośladek. Jak oparzona odsunęłam się od niego, ale nie odważyłam spojrzeć się na twarz sprawcy.
- Zostaw ją, ty skurwielu! - usłyszałam kolejny męski głos, jeszcze bardziej przerażający, ale czułam, że tym razem chłopak mnie obroni i nie myliłam się. Mój wybawca zasłonił mnie swoim ciałem i padł strzał. Krzyknęłam głośno, a kolana pode mną się ugięły. Ciało sprawcy znalazło się na ziemi, zalewając krwią.
- O mój Boże... - szepnęłam do siebie, drżąc jak opętana. Spojrzałam na chłopaka, który patrzył na mnie niezbyt przyjaźnie.
- Co się tak gapisz? - zapytał pogardliwie, pochylając się nade mną. W tym czasie oceniłam, jak wygląda chłopak. Był dość wysoki, jego piękną twarz okalały brązowe loki, a zielone oczy przyglądały mi się z uwagą. Był piękny, idealny i perfekcyjny... Wszystko było na swoim miejscu, prócz charakteru.
- Ty... Zabiłeś człowieka! - krzyknęłam, przez co jego dłoń zakryła moje usta.
- Nikt nie musi o tym wiedzieć. Ty też nie powinnaś - odparł chłodno.
- Skąd on mnie znał? Co ja mu zrobiłam?
- Jesteś bardzo znana w Cheshire, Sweetie. Bardzo znana.
- Jak...?
- Twój Joshua nie umie dotrzymywać umów i tyle. Pewnie wracasz od niego?
- Tak jakby...
- Czemu tak jakby? Coś Ci zrobił? - Zauważyłam w jego oczach dziki błysk.
- Zdradził mnie - Wzruszyłam obojętnie ramionami, choć obojętne to wcale nie było. Byłam tym rozgoryczona, lecz próbowałam to ukryć. - I tak między nami się ostatnimi czasy psuło... Nie było tak jak dawniej.
- Co za sukinsyn... Całe szczęście, że tak się stało, bez obrazy, ale Joshua nie jest tak idealny jak to Ci się wydaje.
- Nikt nie jest idealny - Poczułam się trochę urażona, że wystawiał takie świadectwo o moim eks. W końcu nadal coś do niego czułam. - Kim ty jesteś?
- Twoim najgorszym snem, kochanie - Mimo ciemności, jaka panowała wokół nas, zauważyłam, że uśmiecha się złośliwie.
- Co zrobisz z... nim? - wskazałam podbródkiem na martwe ciało.
- Nie powinno Cię to obchodzić - Parsknął chłopak z lokami i wstał. - Idź do domu i nikomu nie mów, co tu się wydarzyło. Najlepiej zapomni o tym. Zrozumiałaś? - Pokiwałam nerwowo głową i chwiejnie się podniosłam z zimnej ziemi. - Jeśli piśniesz choć słowo, znajdę Cię i zabiję własnymi rękoma.
- Zrozumiałam za pierwszym razem - Prychnęłam i poprawiłam swoje ubranie
- Nie takim tonem do mnie, suko. Nie pozwalaj sobie na to zbyt wiele - syknął zielonooki, podnosząc martwe zwłoki mężczyzny. - Na co jeszcze czekasz? Spieprzaj! - Lekko oszołomiona pobiegłam przed siebie mając nadzieję, że tego wieczoru już nic mnie nie spotka i że nie ujrzę tych zielonych, pełnych grozy oczu.

-------------------------------

Pierwszy rozdział trochę krótki, ale mam nadzieję, że się spodobało :) A wiem, że moi czytelnicy lubią tego typu opowiadania :) Zapraszam również do czytania historii moich przyjaciółek :)

3 komentarze
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział! :* <3

Komentujcie <3


Hazza__69

9 komentarzy:

Każdy komentarz to zachęta do dalszej pracy :) xoxo.