Translate

środa, 12 marca 2014

Murder Buisness - 4. " Shock "

- Gotowa? – usłyszałam pytanie Harrego, który po raz setny zapukał do moich drzwi od pokoju. W jego głosie mogłam wyczuć frustrację i narastający gniew. Bałam się ponownie stanąć z nim twarzą w twarz. On był rasowym zabójcą. Zabijał z zimną krwią… I jak ja miałam na niego patrzeć? Jak na normalnego człowieka, którym w zasadzie nie był?
- Pprawie! – powiedziałam na tyle cicho, aby nie odkrył w jakim stanie nerwowym jestem. Nie byłam w stanie nic zrobić… Moje ręce nadal się trzęsły, a przed oczami ciągle miałam obraz martwych zbirów. 
- Pośpiesz się, nie mamy czasu – odparł, po czym dodał. – Bo jeśli coś planujesz, albo chcesz mnie wykiwać, uwierz mi : Nie uda Ci się to! Tak czy siak, znajdę Cię, tak jak Ci martwi chuje na dole – Ponownie tego dnia zadrżałam i w końcu zdołałam się spakować do końca i przełykając głośno ślinę, wyszłam ze swojej sypialni. – Nareszcie – Harry złapał mnie za ramię i ciągnął przez cały dom, opuszczając go po minucie i wpakowaliśmy się do jego czarnego Jeepa.
- Zapnij pasy – wydusiłam z siebie, opatulając się pasem. Harry tylko się zaśmiał, odpalił silnik i ruszył tak szybko, że aż wgniotło mnie w fotel. – Co zamierzasz dalej… zrobić?
- Jeszcze nie wiem – warknął, wyjmując ze schowka paczkę papierosów i wyjął jednego z opakowania, zapalił go i włożył między swoje różowe wargi. Również miałam chęć wziąć kilka porządnych sztachów, by odreagować, ale po prostu bałam się zapytać Harrego, czy da mi jednego na raty. – Co się tak gapisz? – Do mych uszu dotarło jego pytanie. Nie zdawałam sobie sprawy, że patrzyłam na niego jak szpak w dupę. Machinalnie odwróciłam od niego wzrok i wbiłam go w swoje dłonie, cała zarumieniona. – Zrób zdjęcie, będzie starczyło na dłużej – Wyczułam, że zawadiacko się uśmiecha.
- Nie… Ja… - Mój język niewyobrażalnie się plątał.
- Nie tłumacz się, wiem, że Cię pociągam. Która mnie to w tym mieście nie chce?
- Na przykład… Hmm, ja? – Ponownie na niego spojrzałam, tym razem z pogardą.
- Czyżby? A ten uroczy rumieniec na Twojej twarzy? Od tak sam się pojawił? – Puścił mi oczko.
- Zdezorientowałeś mnie i tyle – Wzruszyłam ramionami.
- Zdezorientowanie… To tak się teraz nazywa? – Styles się zaśmiał i ponownie skupił się na prowadzeniu auta, a między naszą dwójką zapanowała niezręczna cisza i przez resztę z trudem powstrzymywałam się od wybuchnięcia płaczem, na który co raz bardziej miałam ochotę.

***

- To Twój… dom? – spytałam zdziwiona, otwierając szeroko buzię. Jego lokum było chyba z dwa razy większe od mojego, a mój dom co jak co, był wyjątkowo ogromny.
- Tak i proszę Cię, zamknij tą buzię, nim wykorzystam ją do niecnych celów – Od razu złączyłam swoje wargi, na co Harry się zaśmiał. – Mieszkam tu jeszcze z czwórką przyjaciół i ich dziewczynami?
- A ty żadnej nie masz? – wyrwało mi się, nim ugryzłam się w język. Cholera, ja i ta moja dociekliwość!
- Nie, kocham swoje życie pierdolonego singla – powiedział, zabierając ode mnie torbę. Woah, co za gentleman… Jestem pod wrażeniem. – No, chyba, że zmienię swoje zasady – Styles obleciał mnie wzrokiem, przez co ponownie się zarumieniłam. – Chodź, chłopacy mieli zrobić Grilla, może załapiemy się na jakiegoś burgera.
- Nie wiem, czy ja powinnam…
- Polubią Cię – przerwał mi, kładąc rękę na moim ramieniu, którą od razu strzepnęłam.
- Nie pozwalaj sobie za bardzo – syknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Poluzuj poślady, sweetie. Musisz się rozluźnić. Jesteś teraz wolna i możesz się zabawić – sprostował i wtedy dopiero przypomniałam sobie o Joshu’ie. Czy on w ogóle przejmował się tym, jak ze mną postąpił? Czy zdawał sobie sprawę ze swojego bezdusznego czynu? Potraktował mnie śmiecia… Choć zapomnienie o nim było łatwe. Gdyby Harry mi o nim nie przypomniał, nawet nie przyszedłby mi on na myśl…
- Może masz rację, ale…
- Żadnych ale, koniec wspominania o tej kupie gówna, który był kiedyś Twoim chłopakiem.
- Nic o nim nie wiesz – fuknęłam, spoglądając na niego z piorunami.
- Wiem o nim więcej, niż to sobie wyobrażasz. Jest jeszcze większym chujem, niż ja, a trudno mnie pokonać – stwierdził, ponownie zarzucając na mnie rękę, lecz tym razem jej nie strzepnęłam. I tak by nie odpuścił. – Widzę, że szybko robisz postępy – Zostawiłam to bez komentarza i w końcu ruszyliśmy ku domowi, skręcając ku ogrodowi, z którego dosłyszałam głośne śmiechy i rozmowy, a nad niebem unosiła się kupka dymku.
- Widzę, że impreza się rozkręca! Wyszedłem tylko na godzinę! – krzyknął Harry wesoło, co bardzo mnie zaskoczyło. Harry był radosny?

Wszystkie spojrzenia zebranych padły na nas, a dokładniej na mnie, ilustrując mnie od góry do dołu. Skuliłam się w ramionach Harrego, przylegając do jego torsu. Koledzy Harrego byli… Wow. Każdy miał w sobie coś, co powalało mnie na kolana. Ten mulat miał wyjątkową i rzadko spotykaną urodę, blondyn piękny uśmiech, a pozostała dwójka miała boskie tatuaże. Harry też je miał i wyglądał zabójczo.

Wraz z nimi były trzy dziewczyny o urodzie, której każda może im pozazdrościć, a ja szczególnie. Stojąca obok mulata blondynka, była po prostu prześliczna.
Była niewysoka, mocno umalowana i ubrana w zwiewną niebiesko białą sukienkę, a do niej sandałki na obcasie.
Dwie kolejne siedzące obok tych od tatuaży, również były ładne, a ich figura przyprawiała mnie o febrę. 


Zdecydowanie nie pasowałam do tego grona.

Oni byli zbyt idealni, a ja zbyt pełna wad

- No musieliśmy jakoś zacząć – powiedział blondyn, popijając piwo z butelki. – W końcu nasza zguba się znalazła.
- Że co? – zapytałam zdezorientowana, patrząc strapiona na Harrego, po czym dodałam szeptem. – O czym on mówi?
- O niczym – odparł Harry wymijająco i zwrócił się do wszystkich głośniej. – To Dexie, ale chyba już o tym wiecie.
- No tak… Przez trzy miesiące się szukaliśmy, wiesz? – Mulat popatrzył na mnie przelotowo.
- Ehm… Niezbyt wiem, o co w tym wszystkim chodzi – przyznałam, będąc lekko zagubiona.
- To ty nic jej nie powiedziałeś? – odezwał się ponownie blondyn, zdziwiony.
- Nawet nie zdążyłem, bo ktoś musiał mnie śledzić i wybuchła mała strzelanina – powiedział Harry z uśmiechem.
- Strzelanina?! Miałeś być dyskretny!
- Ludzie Blaise’a pewnie mnie obserwowali od momentu, gdy stąd wyjechałem.
- To niemożliwe. Ten teren strzeżony przez naszych ludzi – odparł mulat, przytulając do siebie blondynkę.
- Zayn, może oprowadzę Dexie z dziewczynami po domu i pokażę jej, który jest jej pokój? – mruknęła blondynka, uśmiechając się delikatnie do niego. Zayn po chwili namysłu pokiwał głową i cmoknął ją w usta, wypuszczając z objęć.
- Chodź – Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie miło i zabrała torbę od Harrego, na którego sekundę później spojrzałam pytająco.
- Idź, przyjdę do Ciebie później – szepnął mi na ucho i musnął moją skroń. Nie patrząc na pozostałych, poszłam z blondynką i pozostałymi dziewczynami do środka domu, który po prostu zwalił mnie z nóg. Nigdy nie powiedziałabym, że byłby w nim taki perfekcyjny porządek, a czystość błyszczałaby w promieniach słońca.

Chyba właśnie zamieszkałam z pedantami…

- Pewnie musisz się czuć teraz nieswojo, co nie? – zapytała mnie blondynka, prowadząc nas do kuchni, gdzie się w końcu zatrzymałyśmy. – Jestem Perrie, to Eleanor – Wskazała na brunetkę, która słodko się uśmiechnęła. – A to Sophia – Pokazała na drugą, która wesoło mi pomachała.
Oh, tego się nie spodziewałam.
- Kim byli Ci ludzie, którzy napadli na mnie i Harrego? – spytałam je cicho, zakładając ręce.
- Wspólnicy Blaise’a, miejscowego gangu. Od zawsze czekali na moment, aby dobrać się do nas – powiedziała Sophia, siadając na blacie.
- Ale co ja mam do tego? Przecież nic takiego nie robiłam, no chyba, że o czymś nie wiem – odparłam, lekko oburzona.
- Ty nic nie zrobiłaś, tylko Twój chłopak Joshua – Na wzmiankę o Joshu’ie, Perrie się skrzywiła.
- Były chłopak – poprawiłam je z przekąsem.
- Dlaczego?
- Wczoraj przyłapałam go na zdradzie z moją najlepszą przyjaciółką.
- Nic nowego – Prychnęła Eleanor, wywracając oczami.
- Co? O czym ty mówisz? – zapytałam oniemiała.
- Nie wiem, czy to jest odpowiedni moment aby o tym mówić, skarbie – powiedziała Perrie. – Powinnaś się przespać lub coś…
- Nie jestem zmęczona tylko zszokowana tym… wszystkim. Za dużo już się wydarzyło tego dnia. Nie wiem o co chodzi, dlaczego Ci goście kręcą się wokół mojego tyłka i czego ode mnie chcą. To jest naprawdę frustrujące!
- Harry wytłumaczy Ci wszystko w swoim czasie, zobaczysz – zapewniła mnie Sophia z pocieszającym uśmiechem. – Chcesz coś zjeść?

***

Do końca dnia każdy unikał tematu tego, co się dzisiaj wydarzyło, a chłopacy w ogóle się nawet do mnie nie zbliżali. Co to miało być? Co się takiego wydarzyło, że bali się do mnie normalnie zagadać? Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że z biegiem kolejnych dni miało być jeszcze gorzej…

Jedynym sukcesem tego pieprzonego dnia było odkrycie pełnych imion pozostałej czwórki przyjaciół Harrego. Mulat miał na imię Zayn Malik, blondyn Niall Horan, chłopak Eleanor Louis Tomlinson, a Liam Payne był drugą połówką Sophii. Od lat się znali i praktycznie się nie rozstają. Oni byli jak rodzina, której nigdy nie miałam…

Wieczorem, gdy już wszyscy prawie spali ( lub udawali albo robili dzikie rzeczy ), wybrałam się na poszukiwanie łazienki. Dom był chorobliwie duży i było to naprawdę trudne. W końcu jakąś znalazłam i z cichym pukaniem, zajrzałam do środka. Takiego widoku to ja nigdy bym się nie spodziewała.
Po środku ogromnej łazienki, stał Harry z zawieszonym ręcznikiem na biodrach i mokrymi włosami, które opadały mu na odprężoną, bez skazy twarz.
Po obejrzeniu go dokładnie, mogłam stwierdzić, że miał masę tatuaży, których sensu nie rozumiałam, ale bardzo mi się podobały, lecz na pierwszy rzut odznaczały się jego mięśnie. Kaloryfer na jego brzuchu dostrzegłam z drugiego końca łazienki, a jego bicepsy przyprawiały mnie o przyjemny dreszczyk… Stop! Czerwone światło! Alarm!
- Jja… przepraszam, nie wiedziałam, że tu jesteś… - odparłam speszona i gdy już chciałam zamknąć drzwi, a byłam naprawdę blisko, powstrzymał mnie zachrypnięty głos Harrego.
- Chodź tu do mnie - A ja zamarłam w miejscu.


*********************************
Siemka, moi kochani czytelnicy! I jak się podobało? :) 

Mam do was prośbę : Wchodźcie i komentujcie nie tylko moje opowiadanie na tej stronie :D Oprócz mnie są jeszcze tu trzy dziewczyny, które tu piszą. :) 


7 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!!! :* <3

Komentujcie <3

Hazza__69

15 komentarzy:

  1. Wow!!! Niezły rozdział. Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny !! Nie moge sie dozekac nexta <33
    Powodzenia w dalszym pisaniu

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniały ! :))następny *_*
    zapraszam : http://i-am-a-dream-awake.blogspot.dk/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :3

    Zapraszam do mnie : http://youmakemestrong11125669.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super <3 ! *-*
    Ekstra rozdział, serio.
    Mój nie jest taki super (nasz), ale zapraszam do mnie (nas): http://1d-fanfic-imagin.blogspot.com/
    Jest dość nowy, szukamy stałych bywalców c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na Next<3

    OdpowiedzUsuń
  7. łuuhuhuuuuu <333
    ale superaśny ^^
    taaaki dłuugi *u* ciekawe o co w tym wszystkim chodzi XD
    czekam na NN. co będzie dalej :] ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział :) W niektórych momentach uśmiech sam pojawiał się na twarzy
    :D Nie no luks :) Weny życzę :*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiste <3 błagam daj next :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudny czekam na next!!! Oczywiście czekam też na rozdziały innych pisarek na tym blogu, ale jakoś doczekać się nie mogę xD Pozdro, szybko next!!!! ;*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to zachęta do dalszej pracy :) xoxo.