Translate

wtorek, 25 lutego 2014

Murder Buisness - 2. " Did you get scared of me? "

Do domu wbiegłam cała zdyszana i niemal od razu zatrzasnęłam drzwi na zatrzaski. Całe wydarzenie z przed kilku minut wstrząsnęło mną całkowicie i nie mogłam się pozbierać.

Ten chłopak zabił człowieka! Może i chciał zrobić mi krzywdę, ale był istotą żyjącą, a on uśmiercił go od tak, jednym strzałem z pistoletu. Od tego momentu moje życie miało zamienić się w istne piekło, pełne bólu i rozpaczy związanym z tajemniczym chłopakiem z brązowymi lokami.

***

Następnego dnia rano było ze mną już odrobinę lepiej. Wszystkie emocje opadły, lecz wszystko zaczęło do mnie docierać. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zdałam sobie sprawę, że nie byłam w pokoju sama.

W kącie pomieszczenia, na bujanym fotelu siedział wysoki chłopak, odziany w czarne rurki, biały sweter, pod którym miał szary podkoszulek, na stopach miał biało zielone air maxy, a na jego włosach była zawinięta amerykańska bandana.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęłam do chłopaka z lokami, zasłaniając się kołdrą, gdyż miałam na sobie tylko kusy top i bokserki.
- Przestraszyłaś się mnie? - zapytał głębokim tonem, wstał i zaczął powoli do podchodzić do łóżka, na którym leżałam. Wyszłam z niego jak oparzona z piskiem i w trybie natychmiastowym nałożyłam na siebie szarą bluzę Leakers.

- Jak tu wszedłeś? Skąd wiesz, gdzie mieszkam!? – krzyknęłam, oddalając się od niego.
- Musisz nauczyć się zamykać drzwi, skarbie. Każdy by się tu dostał.
- Czego chcesz? – zapytałam, przechodząc przez łóżko, próbując się dostać do drzwi, lecz on to zauważył i natychmiast zatorował mi drogę, powalając na podłogę. Krzyknęłam cicho i bacznie obserwowałam każdy jego ruch.
Lokers z gorzkim uśmiechem znalazł się nade mną i głęboko patrząc w moje oczy, głaskał moją talię, a później i wewnętrzną stronę mojego uda. Machinalnie zacisnęłam nogi i kilka razy próbowałam zepchnąć go z siebie. Ten jednak był wytrwały i zacięty. Chłopak chwycił moje ręce i rozstawił je po obu stronach głowy, po czym jego twarz pochyliła się ku mojej szyi i po sekundzie czułam wargi zielonookiego na swoim czułym punkcie. Zawiłam się pod nim delikatnie, wykręcając głowę w różne strony, by po prostu przestał.
- Przestań się wierzgać, suko – warknął w moją szyję i mocno ją ugryzł, na co ja głośno jęknęłam. – No chyba, że chcesz bym zrobił Ci krzywdę i obił Ci tą piękną mordkę, co?
- Pierdol się – splunęłam, kopiąc go kolanem w krocze, a następnie pięścią w brzuch. Chłopak zwinął się z bólu, padając na dywan, a ja wykorzystując okazję podniosłam się i wybiegłam z pokoju jak antylopa. Z przerażeniem szukałam czegoś, czym mogłabym się obronić, ale nic poza nożem, widelcem i łyżką nie miałam.
- Nie uda Ci się uciec, kochanie! – Usłyszałam jego głos daleko za swoimi plecami. Miałam to szczęście, że mój dom był ogromny, bo odziedziczyłam go po swoich zmarłych rodzicach i miałam w nim mnóstwo kryjówek. Tym razem zdecydowałam się na suszarnię, w której miałam schowek i w nim się schowałam, kuląc się w kącie pomieszczenia. Było tam ciemno, zimno i pachniało proszkiem do prania. – Bawimy się w kotka i myszkę? Kocham tą grę! – Słyszałam go co raz bliżej, przez co dostawałam dreszczy. – Gdzie jesteś, Diexie?! Czyżby… Tutaj?! – Z innego pokoju dobiegł huk, przez co na moją twarz wszedł uśmiech. – A może… tu!? – I drzwi do suszarni zostały wyważone. Na moment przestałam oddychać i z rosnącym zdenerwowaniem przysłuchiwałam się donośnym krokom chłopaka. – To trzech razy sztuka, prawda? No, gdzie się ukrywasz moja słodka Diexie? Czy jesteś… Tu?! – Drzwi od schowka walnęły o ścianę, a mną mocno wzdrygnęło i zwinęłam się w kłębek jeszcze bardziej. – Dzień Dobry, Diexie. Na czym my to skończyliśmy?
- Zostaw mnie – powiedziałam drżącym głosem, przylegając płasko do brukowej ściany. – Proszę…
- Boisz się mnie? Takiego grzecznego chłopca? – Usłyszałam jak głośno się zaśmiał i poczułam jego mocny chwyt na swoich ramionach. Pisnęłam donośnie, próbując się mu wyrwać i ponownie uciec, ale tym razem przerzucił mnie przez swoje ramię i szedł przez mój dom szybko i sprawnie.
- Puść mnie, ty cholerny zboczeńcu! – krzyknęłam, bijąc jego plecami pięściami, lecz nie zareagował. – Puść! Jesteś głuchy!?
- Możesz przestać drzeć tą swoją mordę?! – wrzasnął, rzucając mnie na kanapę w salonie, po czym zgromił mnie swoim wzrokiem. Po jego zielonych oczach śmigały błyskawice, a ja od razu ucichłam. – Zachowujesz się jak jakaś idiotka!
- To nie ja wkradłam się do zupełnie obcego domu i obserwowałam, jak ktoś śpi. To dziwne – odparłam, trzęsąc się.
- Dla Ciebie może to jest nowość, ale dla mnie nie. Spodziewaj się mnie tu częściej. Podoba mi się tu – Chłopak opadł na miejsce tuż obok mnie i obleciał wzrokiem moje ciało. – A ty jesteś mega seksowna. Co ten pierdolony Joshua zrobił? Na jego miejscu zamknąłbym Cię w domu, z dala od innych, napalonych mężczyzn.
- Nie obchodzi mnie on i co z nim się dzieje – prychnęłam, rumieniąc się delikatnie na dźwięk jego słów. – To on mnie zdradził, a nie ja jego.
- Jego strata… - Ręka Harrego znalazła się na moim udzie i powoli zmierzała ona pod bluzę. Zastygłam i patrząc na to przerażona, nie próbowałam go powstrzymać. Jeszcze by mnie uderzył, czy coś… - A dla mnie okazja do fajnej zabawy.
- Zostaw mnie – poprosiłam go przez zaciśnięte zęby. – Ja nie chcę…
- Spokojnie, nic Ci nie zrobię – Chłopak położył palec na moich ustach. – Znalazłem Cię z innego powodu.
- Znalazłeś?
- Myślisz, że nie mam co robić, tylko siedzieć w domu jakiejś pierwszej lepszej dziewczyny? – Parsknął i dodał po namyśle. – Ale ty mi się podobasz i zostanę w Cheshire na dłużej.
- Kim ty do jasnej cholery jesteś? – zapytałam go, zabierając jego rękę, która zbliżała się do mojej świętości. Nawet Joshua nie miał do niej dostępu. Czekaliśmy z seksem do ślubu, tak jak powinno być… Może dlatego mnie zdradził? Że nie dawałam mu pobzykać? Dlaczego od razu na to nie wpadłam?!
- Może zadaj te pytanie inaczej? Dlaczego do jasnej cholery mnie nie znasz? – uśmiechnął się gorzko.
- Musisz być taki cwany? 


- To cały ja – uśmiechnął się jeszcze szerzej, a w jego policzkach ukazały się dołeczki. – Jestem Harry Styles, a ty będziesz moja, sweetie








----------------------------------------------

Dzień dobry, kochani moi! Co u was słychać? Jak wrażenia po rozdziale? Harry mnie przeraża.. o_O. xd


5 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3


Hazza__69

8 komentarzy:

  1. Suuuuper , czekam na następny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo , Harry *.* ale mnie wystraszył XD
    kocham <3 czekam na NN :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie zauważyłam kiedy wstrzymałam powietrze.. O.o zaje rozdzial czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAJEBISTE!!!! no no Hazza taki zły!!! xD Serio... przestraszyłam sie go xD Pozdroo ;* Czekam na next ;)
    Zapraszam do mnie:
    http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://nig-d-y.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny <3
    Zapraszam do mnie :
    http://onedirectiondreamss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuper! Czekam na nexta. Zapraszam do mnie: nadzieja-jestzawsze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. To opowiadanie jest najlepsze ;3 Klaudia najlepsza! ;D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to zachęta do dalszej pracy :) xoxo.