Translate

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Murder Buisness - 14. " Pricks Of Conscience "

Następne dwa dni były upiorne. Marzyłam tylko o jednym : by pewnego dnia się nie obudzić i odejść z tego świata. Nie radziłam sobie, to było pewne. 

A to wszystko wina Harrego. Traktował mnie gorzej, niż szmatę do podłogi. Od dnia, którego zgwałcił mnie po raz pierwszy, zrobił to jeszcze trzy razy i bił najmocniej jak potrafił. Bolało mnie to o wiele bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. 

Dawny Harry powrócił i coś mówiło mi, że na długo nim zostanie.

- Harry, proszę... - jęczałam, próbując go zepchnąć z siebie, gdy po raz kolejny próbował się do mnie dobrać. - Zostaw mnie w spokoju.
- No co ty gadasz, Dexie... Kochanie, daj mi się uszczęśliwić - mruknął w zgłębienie w mojej szyi i przyssał się do niej. 
- Zostaw. Mnie - syknęłam jadowicie, w końcu odpychając go od siebie i wstałam jak oparzona z materaca, by znaleźć się jak najdalej od niego.
- Dlaczego taka jesteś, skarbie? - zapytał, oglądając mnie dokładnie z uśmiechem. 
- Odpowiedz sobie na to pytanie - prychnęłam lekceważąco i nalałam sobie whiskey Harrego do szklanki.
- Whiskey? Chyba musi być na prawdę z Tobą źle - odparł, tak jakby... lekko przejęty? Nie, on mnie znowu oszukuje. Nie mogę mu uwierzyć. To zwykły oszust i palant. 
- Nie no coś ty, czuję się fantastycznie! - powiedziałam z udawaną radością i sztucznym uśmiechem, który potem szybko zgasł.
- Powiedz mi coś, bo chcę wiedzieć jedną rzecz... - Harry wstał z materaca i podszedł do mnie powoli. Miał na sobie tylko czarne dresy i nic poza tym. Jego ciało było masywne, opalone i pokryte tatuażami... A w głębi siebie poczułam znajomy dreszczyk emocji... Co do cholery?! - Dexie? - spojrzałam na niego z niechęcią. - Czy ja... Czy ty chciałaś tego? - czy on na serio o to pytał? Czy robił sobie jaja? 
- A jak myślisz? Czy prosiłam się o to by zostać zgwałconą, Harry? - spytałam go oburzona, pijąc whiskey. Od ostrego smaku alkoholu skrzywiłam twarz. 
- Dexie... Już dawno powinienem z Tobą o tym porozmawiać...
- Ale ja nie chcę o tym nawet myśleć, Harry. Nie chcę. Daj mi o tym zapomnieć - odparłam płaczliwie, próbując powstrzymać łzy, które cisnęły się uparcie na zewnątrz.
- Czy ja zrobiłem Ci krzywdę? - Harry chwycił mnie mocno za ramiona i lekko potrząsnął. 
- Harry, puść mnie.
- Odpowiedz mi! - krzyknął, a w jego oczach w jednej pojawiła się istna furia. - Natychmiast! 
- Harry, tak, zrobiłeś, a teraz mnie zostaw! - wrzasnęłam, waląc go pięściami w klatkę piersiową. 
- Co tu się dzieje?! - do naszego pokoju wbiegła spanikowana Perrie z Zaynem, a za nim Niall. Z tym ostatnim ostatnio bardzo się zżyłam i był moim takim jakby przyjacielem, jeśli tak mogłam go nazwać. Te dwa dni, które były najgorsze spędziłam z nim, dopóki nie zjawiał się Harry i wiadomo co ze mną robił... - Hazza, odejdź od niej!
- Zayn, nie wtrącaj się! - zgromił go spojrzeniem Harry.
- Powiedziałem Ci coś, debilu! Zostaw ją w spokoju! - Zayn podszedł do Harrego i odsunął go ode mnie. Szybko wpadłam w ramiona Perrie i pochlipywałam pod nosem od emocji. - Perrie, wyjdź z nią stąd!
- Nie, Perrie, zostaw ją tu! - krzyknął Harry, próbując się wyrwać Zayn'owi. - Chcę z nią porozmawiać! Chcę to wszystko naprawić! Popełniłem błąd! Daj mi ją przeprosić!
- Jak na razie nie wychodzi Ci to stary, zostaw ją, nim zrobisz jej znowu krzywdę - powiedział Niall, głaszcząc mnie po głowie.
- Nawet jej nie dotykaj, Niall! Ona jest moja! I dobrze o tym wiecie! - nie poznawałam Harrego. Gdzie się podział ten chłopak, którego tak lubiłam? Gdzie on był, do cholery!? 
- Perrie idź już! - Zayn powtórzył surowo. Natychmiast wycofałam się z Perrie i Niall'em z pokoju. 
- Już mam dosyć, nie chcę tu już mieszkać, Perrie - wyszlochałam w jej ramię. 
- Wiem... Musisz wytrzymać.

Wiedziałam o tym, ale jeszcze ile musiałam wycierpieć, by coś się w końcu zmieniło w moim życiu?

~ Harry's P.O.V ~

- Zayn, pozwól mi do niej iść, proszę... Chcę z nią porozmawiać! - powiedziałem podniesionym głosem po tym, jak Dexie znikła za drzwiami wraz z Perrie i Niall'em. 
- Stary, odbiło Ci już... Uspokój się, ogarnij i może dopiero wtedy dam Ci się z nią zobaczyć.
- Muszę z nią porozmawiać teraz! Nie później!
- Harry, kurwa, idź lepiej spać i pogadamy o tym jutro, okay? Patrz na mnie, Styles do cholery! - podenerwowany spojrzałem na niego. - Jeśli teraz stąd wyjdę, nie zrobisz nic głupiego?
- A co ja do chuja, chory psychicznie jestem?! Zostaw mnie samego, daj mi święty spokój, kurwa! - odepchnąłem go od siebie, Zayn jednak stał jak kołek na przeciwko mnie i patrzył jak na wariata. - Wyjdź stąd! Nie dosłyszałeś?!
- Nie - rzekł.
- Nie?! Zayn, co ty odpierdalasz?! - krzyknąłem.
- To co powinienem zrobić już dawno temu... - Zayn chwycił mnie za ramię i wziął w drugą rękę moją koszulkę. - Ubieraj się i wychodzimy.
- Gdzie?
- W dupe, nie pytaj tylko zakładaj i wychodzimy - warknął, wpychając w moje ręce ubranie. 
- Nie chce mi się nigdzie iść, Zaza. 
- To niech Ci się zachce, to chyba, że chcesz bym Cię stąd wyciągnął siłą? To jak? 

***

- O co Ci chodzi? - zapytałem Zayn'a, zniecierpliwiony. Od dobrych kilku minut Malik szedł w zupełnej ciszy i mnie ignorował. Nawet nie wiem gdzie mnie prowadził! Kurwa, może szedłem na ostrzał o tym nie wiedziałem? - Zayn!
- Nie możesz krzywdzić Dexie, wiesz o tym, Harry - to nie było pytanie, lecz stwierdzenie. - Ranisz ją każdym możliwym sposobem, kończąc na gwałcie... Stary, to nie jest normalne!
- Też gwałciłeś Perrie i nie miałem do Ciebie o to pretensji - wzruszyłem ramionami.
- Ale nam obiecałeś, że tego nie zrobisz, Styles, pamiętasz? Nie wolno łamać obietnic. 
- Zayn...
- Harry, nie możesz być wiecznie bad boy'em, każdy się zmienia. Chcesz, by przez Twoją pierdolonę głupotę, Dexie skończyła jak Gemma? - na dźwięk imienia swojej siostry, zamarłem w bezruchu. Moja siostra... nie żyła i to przeze mnie. - Zabili ją ludzie Blaise'a, pamiętasz? Wiesz do czego są zdolni, sam wpychasz Dexie w jego sidła. 
- To była zupełnie inna historia - pokręciłem głową.
- Nie, jest identyczna, tyle, że ty jej nie gwałciłeś i nie niszczyłeś psychiki. Dexie się Ciebie boi, stary, nie widzisz tego? Gdy tylko na nią spojrzysz, przebiega ją dreszcz. 
- Zayn...
- Skończ Harry. Zmieniłeś się przez te ostatnie dni! Każdemu zdarza się powiedzieć coś nie miłego drugiej osobie pod wpływem emocji, ale to znieczy, że można ją od razu tak karać! Perrie powiedziała mi, że gdy rozmawiała z Dexie, wyznała jej, że wolałaby być bita, niż gwałcona, stary... Zryłeś jej psychikę! 
- I to niby tylko ja jestem wyłącznie winien tego wszystkiego? A to, że Dexie w ostatnich dniach lepi się jak rzep do psiego ogona do Horan'a, to nic znaczy? - spojrzałem na niego chłodno.
- Gdyby nie Niall, nie wiadomo, co było się z nią stało, Harry. Powinieneś być mu wdzięczny, że przez Ciebie jeszcze się kompletnie nie załamała. Wiem, że jesteś zły, kurwa wiem to, ale musisz się ogarnąć i zachować jak mężczyzna, a nie jak szczeniak.
- Dexie jest strasznie podobna do Gemmy - odparłem, czując w sobie coś dziwnego. Coś jak... poczucie winy? Cholera, tylko nie to... - Strasznie... Widzę w niej Gemmę na każdym kroku. Zachowuje się jak ona, jest wrażliwa i uczuciowa jak ona... Bezbronna i delikatna...
- No właśnie, Harry. Jest bezbronna i delikatna...
- Jak kwiat - co się ze mną działo?! Pierw byłem mega wkurwiony, a teraz porównywałem Dexie do kwiatu? Jestem popierdolony...
- Tak, jak kwiat. Musisz dbać o Dexie, a niej wyrywać jej złośliwie listki. 

Wtedy wszystko do mnie dotarło, tak na prawdę. Nie widziałem tego przez te dni, kiedy byliśmy w Las Vegas, ale w tej chwili to dostrzegłem. 

Skrzywdziłem ją... 

Skrzywdziłem dziewczynę, na której mi zależało. Zerwałem między nami nić porozumienia, złamałem daną obietnicę chłopakom i jej... Co ja narobiłem? Co ja sobie wyobrażałem? Że co ja przez to osiągnę? Wzięło mnie na dominację, to teraz miałem za swoje... Cierpienie Dexie było moim cierpieniem. Nigdy tego nie pokazywałem, ale czułem to samo co Dexie. Nawet teraz : widziałem jak płacze, gdy uprawiałem z nią seks... nie docierało do mnie to, że powiedziała nie. Dziewczyny biły się o mnie, robiły wszystko, bym je tylko przeleciał, a nawet na nie spojrzał, a ona? Była inna i to mnie w niej pociągało... I to też było dla mnie niezrozumiałe i niepojęte. Przy okazji Dexie była naprawdę piękna, a jej uroda mnie chwilami onieśmielała. 

- Zaza... Co ja odpierdoliłem? Ona mi tego nie wybaczy... Stary, muszę ją przeprosić... Teraz, zaraz! - powiedziałem dobitnie, idąc z powrotem do motelu.
- Harry! - Zayn złapał mnie za rękę i powstrzymał od zrobienia następnego kroku. - To nie jest dobry pomysł.
- Muszę ją przeprosić... Ona mi nigdy tego nie wybaczy...  - załamałem się, ale taka była prawda. Ona nigdy już mi nie zaufa, szczególnie po tym, co jej wyrządziłem...
- Musisz zapracować na jej zaufanie... Dobrze o tym wiesz, już raz to zrobiłeś... Poradzisz sobie i drugi raz - powiedział mi. 
- Nie wiesz tego, Zayn... Ona mnie nienawidzi - niespodziewanie w moich oczach znalazły się łzy, a Zayn przyciągnął mnie do siebie.
- Poradzisz sobie. Wierzę w Ciebie, bro - szepnął, klepiąc mnie po plecach. 

A ja nie byłem taki pewny jego słów...

***

Leżałem na materacu, sam, okryty kocem i nie powstrzymywałem już swoich gorzkich łez rozpaczy, które zbierały się we mnie już od dłuższego czasu. Nie mogłem sobie wybaczyć, jak potraktowałem Dexie i nie wiedziałem, co mogłem zrobić, by mi ponownie wybaczyła. Miałem mętlik w głowie.

W pewnym momencie drzwi od pokoju się otworzyły, lecz nie mogłem stwierdzić kto to był, bo byłem odwrócony do nich plecami.

- Mówiłem, że chcę zostać sam, do cholery! - warknąłem na tyle głośno, aby nowo przybyła osoba mnie usłyszała.
- To ja, Harry - usłyszałem za sobą ten niebiański głos. Odwróciłem się otępiały w jej stronę i spojrzałem. Stała tam Dexie. Była lekko przestraszona, ale ukrywała to za swoją pewnością siebie. W końcu sama tu przyszła... Odważyła się stanąć ze mną twarzą w twarz po tym, co jej zrobiłem... 
- Dexie - wykrztusiłem.
- Możemy porozmawiać na spokojnie? 



*************************
Witam was! :* Jak wrażenia? :D Czyżby Harry się w końcu odmienił? Czy Dexie mu wybaczy? Dowiecie się w następnych rozdziałach :D

I kochani! nie bójcie się oddawać tych komentarzy! Ja widzę każdy z nich i naprawdę cieszę się z waszych opinii! Więc proszę : KOMENTUJCIE, KOCHANI TAK JAK KIEDYŚ NA ANGRY! :* <3


20 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!!! <3 :*

Komentujcie <3

Hazza__69


niedziela, 27 kwietnia 2014

Murder Buisness - 13. " Tears, Pain and Lie "

~ Harry's P.O.V ~

- O czym? Ludzie Blaise'a coś odjebali za naszymi plecami? Przecież wiecie co robić, więc dlaczego przychodzicie z tym do mnie? - zapytałem, siadając na blacie kuchennym, obserwując chłopaków.
- Udajesz takiego debila czy nim jesteś, Styles? - warknął Zayn, wywracając oczami. - Ogłupiałeś kompletnie, stary? Coś ty zrobił Dexie?!
- A co miałem zrobić? Ona na to zasłużyła i tyle. Niech nie przeżywa, na tym świat się nie kończy, prawda? - Wzruszyłem ramionami, patrząc na nich obojętnym wzrokiem. 
-  Ty zgwałciłeś Dexie... Nie rozumiesz tego? Ona powiedziała nie.
- No i co z tego? Jak ty gwałciłeś Perrie bez powodu, to nikt się Ciebie nie czepiał - powiedziałem oburzony.
- To co jest między mną, a Perrie, to nie Twoja sprawa Harry. Obiecałeś nam, że już nigdy nie ruszysz Dexie w żaden sposób, by zrobić jej krzywdę. Złamałeś obietnicę.
- Takie są zasady, zapomnieliście? Powinniście z powrotem zacząć ich przestrzegać. Zawładnęła wami ta głupia miłość i myślicie, że każdy z was będzie miał szczęśliwe życie ze swoją dziewczyną.. Gówno prawda - prychnąłem, ledwo powstrzymując swój narastający gniew. 

Czy żałowałem, że rozdziewiczyłem Dexie? 

Nie, ani trochę.

- Nie udawaj, że ty nie patrzysz na to wszystko obojętnie, bo wiem, że tak nie jest - zabrał głos Louis. Zdziwiłem się lekko, bo zawsze miał do tych spraw taki sam stosunek jak ja. Eleanor go zmieniła. Stał się mięczakiem. - Wiem, że czujesz coś do Dexie, a ty jak zwykle musiałeś to zjebać! Rozumiem wszystko, ale dlaczego ją zgwałciłeś? 
- Powiedziała, że mnie nienawidzi... że mną gardzi - wbiłem wzrok w kafelki podłogowe. Nie chciałem, by chłopacy widzieli, że z tego powodu jest mi nawet smutno. - Starałem się tygodniami, by być inną osobą właśnie dla niej, a ona mnie tak perfidnie wykorzystała... Myślałem, że się dla niej choć odrobinę liczę...
- Liczysz się bo widzę to po jej minie, gdy na Ciebie patrzy, ale skrzywdziłeś ją chyba w najgorszy sposób, w jaki można doszczętnie zranić kobietę...
- Może zrobiłem głupio, że ją zgwałciłem, ale nie żałuję ani sekundy... 
- Za bardzo nią dominujesz, Harry, ty tego nie widzisz?!
- Nie, nie widzę kurwa mać! Mam to w dupie, okay?! Jeśli mnie tak bardzo nienawidzi, to będzie miała ze mną istne piekło, suka jedna! - wrzasnąłem, zaciskając dłonie w pięści. - Mnie się nie da od tak zmienić. Gdy spróbowałem to zrobić specjalnie dla niej, ona mnie olała. Więc, ja zrobię z nią to samo. Ona jest moją własnością i mogę robić z nią co chcę, a wam nic do tego, rozumiecie?! Odpierdolcie się ode mnie wszyscy, nie jestem już dzieckiem!
- Gdzie jest ten sam Harry, który troszczył się o Dexie, co? - spytał mnie Niall, chłodnym tonem. - Gdzie zabrałeś mojego przyjaciela, szujo?
- Zapytaj jej. To wszystko wina Dexie! - fuknąłem, zeskakując z blatu i stanąłem na prostych nogach. 
- Nie zwalaj teraz całej winy na nią! To i też Twoja sprawka, Styles! Naprawdę, przyżekam Ci na Boga, że jeśli coś sobie zrobi z Twojej winy, nie wiem, potnie się, albo skoczy pod koła samochodu, to dostaniesz taki wpierdol, jakiego matka Ci wcześniej nie dała, rozumiesz? - Niall mnie... zdziwił. 
- Od kiedy tak bardzo się przejmujesz Dexie? Na samym początku byłeś wkurwiony, że z nami jest, a teraz? Taki z Ciebie anioł stróż się zrobił, co kurwa? - syknąłem.
- Dobrze wiesz, że to nie o to chodzi, Harry. Ty ją do cholery zgwałciłeś i zrozum to! - krzyknął i zrobił coś, czego w ogóle się nie spodziewałem : spoliczkował mnie. Popatrzyłem na niego osłupiony i pomasowałem się po szczęce. - Ona nie jest taka, jak inne Twoje byłe. Ona nie jest dziwką, która daje sobą pomiatać! 
- Mało jej do tego brakuje - burknąłem pod nosem.
- Coś ty powiedział, Styles?! - Zayn chwycił mnie za koszulkę i przyparł do ściany tak mocno, że poczułem ból w plecach. - Powtórz to!
- Mało jej do tego brakuje - powiedziałem głośniej i po raz kolejny oberwałem w twarz, tym razem o wiele mocniej, niż poprzednio. - Cholera, Zayn co w Ciebie wstąpiło?!
- Przyznaj się, że boisz się odrzucenia z jej strony i dlatego ją tak traktujesz! Tak?! Boisz się, że po tym jak ją zgwałciłeś, to Cię zostawi samego na lodzie?! Nie pozwolę Ci jej tak krzywdzić, bo ty masz swoje zajebane humory! 
- Pierdol się, Malik. Wracaj do swojej panny i marnuj się dalej - i po raz trzeci dostałem w prawy policzek. 
- Jeszcze raz coś powiesz takiego w mojej obecności, to nie ręczę za siebie i doskonale o tym wiesz, a jeśli Dexie znowu przyjdzie zapłakana do Perrie lub do innej z dziewczyn, odeślę ją spowrotem do Londynu, gdzie była bardziej bezpieczna, niż tu z Tobą. 
- Grozisz mi? - podniosłem pytająco brwi.
- Tak, grożę Ci do cholery. Wtedy już nigdy jej nie zobaczysz na oczy, przynajmniej do tego czasu, aż się nie zmienisz i jej nie przeprosisz za wszytkie wyrządzone jej krzywdy.
- Harry Styles nigdy nie przeprasza - odparłem ze złośliwym uśmiechem.
- Już raz to zrobiłeś i przez kilka tygodni zachowywałeś się normalnie. Gdzie jest ten normalny Styles, z charakterem, lecz z uczuciami?! 
- Znikł.
- To niech on powróci, inaczej już nie będę nazywał Cię moim przyjacielem! 

Boże, gdybym wiedział, że zrobię taką aferę, to nawet bym nie dotykał tej kłamliwej Bermont.

~ Dexie's P.O.V ~

- Spróbuj zasnąć, Dexie, nic Ci nie grozi - powiedziała Perrie, przytulając mnie do siebie lekko. Dziewczyny robiły wszystko, bym zapomniała. 

Ale to nie było takie proste, jakie się to wydaje.

Dlaczego mi on to zrobił? Dlaczego Harry mnie skrzywdził? Czemu akurat musiał to być gwałt? Wolałabym zostać pobita, ale zachować swoje dziewictwo... Ale jego już nie było, tak samo jak z moją czystością. Czułam się brudna, miałam ochotę zmyć z siebie cały dotyk Harrego. Wszystko mnie bolało, szczególnie uczucia, bo uwierzyłam Harremu, że już nigdy więcej nie zrobi mi krzywdy! Co za kłamliwy chuj!

- Nie jestem śpiąca, Perrie, na prawdę - mruknęłam, zwijając się w kłębek na materacu pomiędzy Sophią, a Eleanor. 
- To zjedz to co przynieśli nam chłopacy - odparł Sophia, podsuwając mi kanapkę z Subway'a.
- Nie chcę - mruknęłam.
- Dexie, musisz jeść. Chcesz trafić do szpitala? 
- Może to byłoby lepsze, niż mieszkanie z Harrym w jednym pokoju i dzielenie z nim łóżka - warknęłam. Dziewczyny tego nie skomentowały, bo co mogły mi powiedzieć? Że jest im przyrko? Że też to przeżyły? To wcale nie pomagało.
- Jak się czujesz? - zapytała mnie Perrie, poprawiając swoje białe włosy.
- A jak mam, Perrie? - spojrzałam na nią szklistymi oczami. - On mnie zgwałcił! Chłopak, któremu zaufałam! Jak ja mam do cholery się z tym czuć?! 
- Proszę Cię, nie płacz - odparła płaczliwie. Ona mi na serio współczuła, widziałam to.  Przytuliłam się mimochodem do Perrie, ponownie wypłakując się w jej ramię. - Nie chcę, byś cierpiała przez takiego dupka jakim jest Harry. Nie myśl o nim, proszę... 
- To jest trudne, Perrie... Chcę o tym zapomnieć, a nie mogę... 
- Wiem, wiem... Nic już nie mów - uciszyła mnie, pozwalając mi płakać dalej. 
Nie wiem ile czasu minęło, ale w pewnym momencie do pokoju, w którym byłyśmy z dziewczynami, ktoś wszedł. Na szczęście, nie był to Harry, lecz Niall. Jego akurat się tu nie spodziewałam. Wytarłam oczy z łez i spojrzałam na niego smutno. 
- Co tam, Dexie? - zapytał z lekkim uśmiechem i siadł obok mnie na materacu, po czym popatrzył na El, Perrie i Sophię. - Zostawicie mnie z nią na chwilę?
- Dexie? - Perrie popatrzyła na mnie pytająco. Delikatnie skinęłam głową, a dziewczyny wstały i przeszły do pomieszczenia obok.
- Dexie... Nie wiem co Ci powiedzieć, na prawdę - odparł Niall, przyglądając mi się. - Harry nie wiedział co robi...
- Doskonale wiedział, Niall. Nie tłumacz go - powiedziałam bezpłciowo.
- Czy to prawda, że powiedziałaś mu, że go nienawidzisz? - nie odpowiedziałam. - Dexie... On nie lubi, gdy go ktoś tak traktuje.
- Mam to gdzieś, należało się mu i nie żałuję teraz, że mu to powiedziałam. Niech dupek się pieprzy.
- Nie pochwalam tego co zrobił, zachował się niedojrzale...
- Nie chcę go znać, Niall. Zaufałam mu, a on to wszystko zniszczył. Teraz nienawidzę go jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.
- Dexie, mogę Cię o coś Cię zapytać? - pokiwałam głową. - Czy to... bolało? - na samo wspomnienie, rozpłakałam się i zaczęłam cała trząść. Niall natychmiast porwał mnie w ramiona i uciszał. - Przepraszam, że zapytałem... Nie powinienem... Nie płacz...
- To strasznie bolało, Niall... To był najgorszy ból, jaki kiedykolwiek poczułam w swoim życiu... 
- Domyślam się. Jak nie chcesz, nie mów o tym.
- Dlaczego mi on to zrobił, Niall? Dlaczego? - spojrzałam na niego.
- Nie wiem co go opętało... Nie wiem dlaczego Cię skrzywdził, ale się dowiem - mruknął w moje włosy. - Ale teraz o tym nie myśl, musisz odpocząć.
- Boję się zostać sama - szepnęłam, kładąc się na materacu. - Zostaniesz ze mną? - nie wiem czemu to powiedziałam, ale nie poczułam od tego wyrzutów sumienia. 
- Nie ma sprawy - Niall położył się obok mnie i niepewnie otulił ramieniem. W tamtej chwili była to najprzyjemniejsza rzecz, jaka mnie tego dnia spotkała.




*************************
Oto nowy rozdział na dobry początek dnia! Jak się podobał? :D Harremu kompletnie odbiło, prawda? :P A Niall i Zayn... Och!



17 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3

Hazza__69

sobota, 26 kwietnia 2014

Murder Buisness - 12. " Nightmare, again "

- To jest nasz... pokój, Louis? - zapytała Eleanor, gapiąc się na wnętrze wynajętego pokoju w motelu. Nie obijajmy w bawełnę : wszystkie co do jednego były okropne. Ściany były poobcierane z tapety, podłoga brudna i zamiast łóżek, na ziemi leżały materace. 
Życie na wysokim poziomie, nie powiem.
- To tylko na jedną noc, El, nie przeżywaj - mruknął Louis, głośno wzdychając.
- Louis, to wygląda jak burdel! - krzyknęła, rzucając swoją torbę na ziemię przed nim. - Nie będę tu mieszkała, za żadne skarby!

Mina Louis'a mowiła jedno : był ostro wkurzony, tak jak dawniej Harry, gdy dawałam mu w kość.

- Do pokoju, El - warknął przez zaciśnięte zęby. - Natychmiast.
- Ale...
- Do pokoju! - powtórzył dobitniej i chłodniej. Eleanor zabrała swój bagaż i cała nadąsana weszła do środka, a Louis za nią, zaciskając dłonie w pięści. Ja już wiedziałam co miało się tam zdarzyć.
- Cholera Harry, on jej zrobi krzywdę - szepnęłam do lokersa chcąc ruszyć w kierunku El i Louis'a, ale Harry powstrzymał mnie mocnym szarpnięciem i uściskiem na nadgarstku. - Harry, pozwolisz na to!?
- Muszę - odparł bez uczucia.
- Ale Harry, on będzie ją bił - szepnęłam odrobinę głośniej.
- Zasłużyła - wzruszył ramionami. 
- Harry, to chore - prychnęłam.
- To nasze życie, a teraz nie kłóć się ze mną, bo będę musiał zrobić to samo - spojrzał na mnie z widoczną grozą w oczach.
- Obiecałeś, że tego nie zrobisz - syknęłam.
- Zasady są po to by je łamać.
-  Harry... - odezwał się niepewnie Zayn. Ja i Harry odwróciliśmy w jego stronę swoje spojrzenia. - Jedziemy po jedzenie dla dziewczyn, będziesz z nami czy...
- Zostanę - rzekł, a mną wstrząsnął dreszcz. 
Nie, nie zostawiaj, jedź z nimi do cholery!
- W porządku. Za jakąś godzinę będziemy - Harry pokiwał formalnie głową i Zayn z Niallem i Liam'em wyszli z motelu, zostawiając mnie, Harrego, Perrie i Sophię. 
- Dziewczyny, macie tu swojego klucze do pokoi, a ten trzeci dajcie Niall'owi - burknął Harry i wcisnął dziewczynom klucze w dłonie. Widziałam, że nie był w humorze. To źle świadczyło. Dziewczyny nie patrząc na nas, zniknęły w swoich pokojach, a ja z Harrym w naszym. Gdy chciałam uciec do łazienki, powstrzymał mnie srogi głos Styles'a. - Nie idź nigdzie, nie pozwoliłem Ci na to.
- Będziesz teraz nade mną dominować? - zapytałam z prychnięciem, patrząc na niego z pogardą.
- Jak będzie trzeba, to będę to robił - Harry podszedł do mnie powoli z założonymi rękoma, zostawiając za sobą nasze bagaże. - Nie pamiętasz, o co zawsze się kłócimy? O to, że jesteś cholernie uparta i mi nie posłuszna! 
- Nie będę się Ciebie słuchała bo ty tak tego chcesz! - krzyknęłam, tracąc nad sobą panowanie. Harry był zaskoczony moją pewnością siebie, zresztą ja też. - Nie mam zamiaru być na każde Twoje żądanie, nie potrafię tak! Mam dosyć takiego życia! Nie chcę tu być, nie chcę tego przeżywać, nie chcę znać Ciebie, rozumiesz?! - nie wiedziałam, dlaczego to powiedziałam. Zauważyłam na twarzy Harrego, coś się zmieniło... jakby poczuł się urażony moimi słowami? Taki bad boy?
- Starałem się dla Ciebie zmienić, wiesz? Starałem się łamać zasady, jakie panują w tym gangu... Teraz wiem, że źle zrobiłem odstawiając je na bok. Stałem się przez Ciebie zbyt miękki, miałaś nade mną kontrolę... Koniec z tym - pod koniec zdania przyciągnął mnie brutalnie do siebie. - Od teraz masz mi być posłuszna, inaczej będzie czekać Cię kara, której nie będę żałował. Do chłopaków masz się nawet nie odzywać, a do dziewczyn za moim pozwoleniem.
- Chyba żartujesz...
- Nie pozwoliłem Ci sie odezwać, suko - Harry chwycił moje włosy i pociągnął je do tyłu, na co głośno jęknęłam. - Jakieś zasady muszą tu panować, czyż nie? Za bardzo Cię rozbestwiłem Cię, Bermont. Nie zasłużyłaś na moją łaskę, na ten pieprzony orgazm w samolocie, na nic. Już nigdy więcej nie narobię się na ten Twój zajebany ból. 

- Wiesz co? Pieprz się w cholerę - fuknęłam, uderzając go w twarz z pięści, lecz nawet na moment nie rozluźnił uścisku.
- Właśnie zamierzam to robić - i rzucił mnie na materac z szyderczym uśmiechem. 

~ Perrie's P.O.V ~

- Co on z nią zrobi, Pezz? - zapytała mnie Sophia, bawiąc się palcami swoich dłoni. - Boję się o Dexie i El.
- Louis El nic nie zrobi, Sophia, prędzej Harremu może odbić i zrobić coś, czego później będzie żałował i zwalał na nas - odparłam. - Jeśli on zrobi jej krzywdę, to obiecuję, ja zrobię krzywdę jemu i jego kutasowi.
- Wiesz, jakie są zasady Perrie. Musimy ich przestrzegać - powiedziała Sophia z kwaszoną miną. Sophia miała rację. Nie miałyśmy nic do gadania w gangu, byłyśmy tylko drugimi połówkami naszych chłopaków. Miałyśmy zakaz rozmawiania z pozostałymi chłopakami, a z dziewczynami tylko po ładnym " proszę ".  - Mamy zakazy na... wszystko.
- I to jest pojebane! Zgwałcenie za złe zachowanie?! To chore! Nie wiem co się z nimi dzieje! - krzyknęłam, waląc pięścią w ścianę.
- Ty już nie raz byłaś gwałcona przez Zayn'a i wracałaś do niego.
- Bo gdybym od niego uciekła, byłoby ze mną o wiele gorzej... A Dexie? Ona jest delikatna i nieodporna na ból! Ledwo wybaczyła Harremu to, że sprał ją na kwaśne jabłko! Zayn mnie gwałcił, ale nigdy nie uderzył, tym się różni od Harrego. Harry to psychol i dobrze o tym wiesz. Zbyt mocno trzyma się zasad, które tu panują! Musimy pomóc Dexie, Sophia.
- W jaki sposób? 
- Mam dobrych znajomych tutaj, o których Zayn nic nie wie... Musimy ją stąd wydostać i to jak najszybciej, nim stanie się jeszcze większa krzywda. 
- To się nie uda, Perrie. Chłopacy wszędzie ją znajdą i za pewne nie od tak przyjechali do Las Vegas. Mają tu kogoś lub jest ich wielu i na sto procent nie są miłymi facetami. 
- Harry krzywdzi Dexie na każdym kroku! Nie mogę na to pozwolić!
- Musimy siedzieć cicho. Nie powinny nas interesować relacje między Harrym, a Dexie. On jest jej Panem, a my nie możemy tego przerwać. Ona jest jego i tego nie zmienimy.
- Po prostu się o nią martwię... Ona nie należy do tego świata, ona jest inna... - Sophia mnie przytuliła i pogłaskała po głowie. Czasami zastanawiałam się, czy ona nie odgrywa roli matki w całym gangu razem z Liam'em.

I właśnie w tym momencie do naszego pokoju wbiegła zapłakana Dexie z porwaną bluzką i rozpiętymi spodniami, które niezdarnie wciągała na siebie, gdyż jej ręce trzęsły się jak opętane. Podbiegłam do Dexie i porwałam ją w ramiona, zamykając drzwi na zasuwkę, by nikt tu nie wszedł.
- Onn... Mnnie... Zgwwałcił, Perrie - wyszlochała spazmatycznie, trzymając się za brzuch. Wiedziałam, po prostu wiedziałam! - To tak bolało, Perrie... To tak bolii...
- Wiem, kochanie, wiem... - szepnęłam, zdruzgotana. Czułam jej cierpienie, ból i to wszystko. Jednak, co ja mogłam zrobić? Musiałam siedzieć cicho. 
- Dlaczego on to zrobił? Czemu tak postąpił, powiedz mi! - wrzasnęła płaczliwie w moje ramię, zalewając je swoimi gorzkimi łzami. 
- Jest mi tak przykro... 
- Ciebie też Zayn gwałcił? - spytała, a ja pokiwałam niechętnie głową. 
- Wiele razy.
- Czemu od niego nie odeszłaś?
- To nie jest takie łatwe, jak to Ci się wydaje. Kiedyś Ci to wytłumaczę, ale wiedz teraz, że musisz przetrwać to najgorsze.
- O czym ty mówisz? - spojrzała na mnie ze łzami.
- Na razie nie mogę Ci nie powiedzieć, lecz wiec, że masz nas i Cię nie opuścimy.
- Czyli każesz mi wrócić do Harrego? - zauważyłam na jej twarzy strach. 
- Musisz. Porozmawiam z nim, gdy go dopadnę, kochana. O to się nie bój. Już nigdy więcej Cię nie skrzywdzi.

Chociaż sama nie wierzyłam w wiarygodność swoich słów.

***

- Jak tam leci, kochanie? - zapytał mnie Zayn, gdy wrócił po godzinnej nieobecności z jedzeniem i ciepłą kawą dla mnie. Ja nadal przejmowałam się sprawą Dexie i bałam się o nią, odkąd Harry po nią przyszedł. Na palanta nawet spojrzeć nie potrafiłam, tchórz ze mnie. - Dlaczego jesteś smutna, coś się stało?
- Nie - Westchnęłam, patrząc na niego z lekkim uśmiechem. - Po prostu jestem zmęczona.
- Jakoś Ci nie wierzę, gadaj - uśmiechnął się złośliwie, odgarniając moje włosy z twarzy. 
-To nic wielkiego... ale martwię się o Dexie - rzekłam.
- Dexie? Coś się jej stało? - spytał tak jakby od niechcenia.
- Harry ją zgwałcił - Zayn'a zamurowało. No! W końcu był tu ktoś, kto się tym przejmował!
- Żartujesz chyba? - Pokręciłam głową. - Pojebało gościa? Mówiliśmy mu, że Dexie ma nie dotykać. 

- Tak myślałam, że Harry zmienił się tylko na moment... Wiedziałam, że czym prędzej, czy później zrobi jej coś, co pozostawi ślad na jej psychice. 
- Nie mogę tego tak zostawić... Dotrzymał nam umowy, chuj jeden. 
- Naprawdę jesteś po mojej stronie? - zapytałam go z niedowierzaniem. Zayn objął moją twarz w obie dłonie i lekko pocałował.
- Perrie, żałuję wszystkiego, co Tobie zrobiłem w przeszłości. Nie chcę, aby Harry gwałcił Dexie za pyskowanie lub nie posłuszeństwo. Mamy swoje zasady, a Harry powinien wiedzieć, że Dexie nie jest taka jak wy... 
- Ona dużo w ostatnim czasie przeżyła. To moja przyjaciółka, Zayn. Nie chcę by działa się jej krzywda.
- Jeśli Ci bardzo na niej zależy, to mi też. Zaraz zwołam chłopaków, a ty zbierz Dexie i dziewczyny tu - Pokiwałam głową i ponownie go pocałowałam. 
- Dziękuję Ci, Zayn. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, skarbie - uśmiechnął się delikatnie i wstał z kanapy. - I zjedzcie wszystkie i najlepiej śpijcie tutaj. Zróbcie sobie damski wieczór lub jakkolwiek się to tam nazywa.
- W porządku - odwzajemniłam uśmiech.

~ Harry's P.O.V ~

Patrzyłem z chłodem, jak Dexie siedzi na materacu skulona w kłębek i za moją zgodą, oglądała filmy na moim laptopie. Nie najlepiej wyglądała... lecz co ja miałem z nią zrobić? Złamała zasady posłuszności, musiałem ją ukarać. Trochę żałowałem tego, co zrobiłem, ale w zupełności na to zasłużyła.

- Harry - do mojego w pokoju wparował Zayn z chłopakami. Dexie oderwała wzrok od ekranu i patrzyła na nas przestraszona. - Dexie, idź do dziewczyn na noc, okay? Weź swoje rzeczy i idź do Perrie.
- Co? Ona nigdzie nie idzie, Malik - warknąłem, surowo spoglądając na Dexie, która zamierzała wstać i zatrzymała się w połowie wykonywanej czynności. 
- Dajże jej spokój, Harry. Dziś już dużo jej zrobiłeś - syknął Niall, wychodząc na przód i wziął jej walizkę. - Chodź, Dexie. Ja nie zrobię Ci krzywdy, możesz mi ufać - te słowa mnie zabolały. Czyżby dowiedzieli się o tym, co zrobiłem Dexie? 
Dziewczyna omijając mnie szerokim łukiem wzięła swoją walizkę i niemal wybiegła z pokoju.
- A mym mamy do pogadania, Styles - fuknął Zayn, co równało się z tym, że miał zły humor, a ja ostro przejebane.




*************************
Oto Drama Time, Again! Spodziewalibyście się czegoś takiego po Harrym? Bo pisanie tej sceny wyszło mi spontanicznie i jakoś mi się spodobała i była na miejscu ;)


17 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! <3 :*

Komentujcie <3

Hazza__69

środa, 23 kwietnia 2014

Przywitanie :)

Hej! :)
Witam wszystkich czytelników tego wspaniałego bloga :)
Jestem Alex, i chciałam poinformować że będę pisać tutaj opowiadanie :)
Będzie ono najprawdopodobniej o Zayn'ie, ale jeszcze się pozastanawiam ;3
Mam nadzieję, że mnie i moje opowiadanie polubicie :3!
Rozdział powinien pojawić się jutro :)
Miłej Nocy życzę! <3
/Alex♥

niedziela, 20 kwietnia 2014

Murder Buisness - 11. " Something New.. "

Dni mijały za dniami. Wstałam razem ze wschodem słońca i zasypiałam z jego zachodem. Czy możliwe było to, że polubiłam Harrego i ten jego zły charakter? Odkąd mnie pocałował... Wszystko wywróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, zakręciło jeszcze jedno kółko i powoli zaczęło zmierzać we właściwą stronę. Czy ja mogłam przyjaźnić z Harrym po tym co mi zrobił i jak mnie potraktował? Czy mogłam mu w pełni zaufać? Mógł mnie znów nabrać, a tego bym nie wytrzymała już psychicznie.

- Wszystko jest gotowe?! - zapytał nerwowo po raz kolejny Harry, obserwując jak chłopacy wpakowywali walizki do naszego ogromnego vana. 
Tak się składało, że opuszczaliśmy Cheshire, na jakiś czas. Miejsce naszego pobytu było dla mnie nie wiadome, Harry nie chciał zdradzać mi szczegółów.
 Czyli tak samo mogli wywieźć mnie na Antarktydę. Tak, brakowało mi tylko tego. Zdecydowanie.
- Tak - odparł Zayn, zamykając bagażnik i wytarł swoje ręce w czarne spodnie. - Możemy wsiadać i jechać na lotnisko.
- Nareszcie! - powiedziała wesoło Perrie, przytulając się do mojego ramienia. - Mało brakowało, abym zasnęła na stojąco!
- To było położyć się w aucie, kochanie, a nie stoisz jak ten słup - odparł Zayn z złośliwym uśmieszkiem.
- Mogłeś powiedzieć mi to wcześniej - stęknęła blondynka, idąc do auta, a gdy chciałam ruszyć za nią, powstrzymał mnie mocny uścisk na nadgarstkach.
- Ty jedziesz ze mną drugim autem, skarbie - powiedział Harry, głaszcząc delikatnie mój policzek opuszkami palców. Cała opuchliizna, którą nosiłam przez dobre dwa tygodnie, znikła, a po siniakach nie było nawet śladu.
- Dlaczego? 
- Bo dla nas nie ma tam już miejsca. Poza tym, chcę mieć dla nas trochę prywatności?
- Prywatności? Chcesz mnie zgwałcić? - Zaśmialiśmy się cicho.
- Tu przy nich? Pragniesz tego? - zamruczał i pochylił się nade mną. Od razu poczułam na sobie ciekawskie spojrzenia naszej ukochanej publiczności, a kątem oka zauważyłam, jak głowa Perrie wystaje z szyby samochodowej. Otworzyłam delikatnie wargi, nie wiedząc co powiedzieć. - Krępujesz się ich?
- Trochę - przyznałam z niechęcią.
- Niech się patrzą, bo ja mam Cię ochotę pocałować, tu i teraz - nim zdążyłam zaprotestować, wargi Harrego znalazły się na moich. Zaskoczona, stałam jak kołek przez dobrą chwilę, nie wiedząc czy odwzajemnić pocałunek. - Zrób to... Po prostu mnie pocałuj i niech dadzą nam spokój - szepnął w moje usta, jakby czytając mi w myślach. 

- Raz kozi śmierć - stwierdziłam pod nosem i wpiłam się w Harrego, jakby to miała być ostatnia najprzyjemniejsza rzecz w moim życiu. Harry nie był zdziwiony moją nagłością, wręcz przeciwnie  : bardzo mu to się spodobało, bo wplątał palce w moje włosy, a drugą wolną dłonią przycisnął mnie do siebie. Od naszych czułości dostałam dużych wypieków na twarzy, które z minuty na minutę robiły się co raz bardziej intensywne.

Między pocałunkami, usłyszałam wymowne, głośne chrząknięcie, które przywróciło mnie i Harrego na ziemię z powrotem. Chrząknięcie oczywiście wydał z siebie Louis, który rozbawiony patrzył na nas z założonymi rękoma.
- Wiem, że chcecie się bzykać, ale że tu? Przy nas? To nie higieniczne - rzekł, krzywiąc się lekko. 
- Nie ukrywajmy faktów : wiem, że chciałbyś popatrzeć, albo dołączyć się - odparł Harry, patrząc na niego.
- Nie zaprzeczam, kocham trójkąty - Louis poruszał zabawnie brwiami, przez co oberwał od El w swoją brązową czuprynę. - No co? Szczerość to podstawa, tak?
- Wolałabym abyś tą swoją szczerość zachował dla siebie, debilu - Parsknęła El, po czym wsiadła do auta. 
- Kobiety - Louis wywrócił oczami i dołączył do Eleanor.
- Chodźmy - Harry wziął mnie za rękę i oboje weszliśmy do samochodu, który Harry po chwili odpalił i ruszył na lotnisko.

***
- Boże ja tego nie zniosę, moje oczy zaraz się zapalą - jęknął Niall obserwując jak nasze wszystkie pary obściskiwały się w prywatnym samolocie podczas lotu. Co chwilę słyszeliśmy jakieś jęki albo głośne westchnienia. Ja natomiast leżałam na kolanach Harrego i bawiłam się palcami, próbując chociaż na moment zasnąć, lecz to było trudniejsze, niż mi się to zdawało. Słuchanie jak ktoś próbuje się kochać przez ubrania nie jest fajne i ani trochę przyjemne. 
- Dobrze, że ja nic nie widzę - odparłam z ulgą, na co Harry się cicho zaśmiał.
- Może ty też chcesz, co? - Pokręciłam głową. - No cóż... Twoja strata.
- Wolę sen - spojrzałam na niego.
- Od porządnego orgazmu? Na jakim świecie ty żyjesz? - zapytał mnie, udając zdziwionego.
- Na takim okrągłym czymś... Jak ziemia, wiesz?
- No coś ty? Nie wiedziałem - Harry uśmiechnął się lekko i musnął moje czoło ustami.
- Gdzie lecimy, Harry?
- Jesteś zbyt ciekawska - mruknął, kręcąc głową i śmiejąc się cicho.
- Chcę wiedzieć - uparcie trzymałam się swojej prośby.
- Eh... Lecimy do Chorwacji - odparł z westchnięciem.
- Że gdzie? - spojrzałam na niego zszokowana.
- Nie dosłyszałaś? - prychnął. - Lecimy do cholernej Chorwacji, nie pasuje?
- I tak nie mam nic do gadania - Wzruszyłam ramionami.
- Wyjęłaś mi to z ust - przyznał. - Może jednak spróbujesz zasnąć? 
- Aż tak Cię wkurzam?
- Bardzo. Mam ochotę... - i przerwał, choć ja wiedziałam co chciał powiedzieć. Harry i jego popęd seksualny był nie do zniesienia. Rozumiałam, miał swoje potrzeby, ale nie mógł tego załatwić gdzie indziej? Na przykład w łazience? - Powiedz mi jedno, Dexie Bermont... Dlaczego nie pozwalasz mi Cię  w ten przyjemny sposób?
- Bo nie chcę byś mnie dotykał, czuję się wtedy nie komfortowo - warknęłam, nim zdążyłam się ugryźć w język. Poczułam jak Harry się napina i wbija ze złości palce w moje ramiona. Syknęłam z bólu, zabierając jego ręce ze swojego ciała i podniosłam z jego kolan.
- Kładź się - rozkazał mi.
- Pieprz się - fuknęłam.
- Tylko z Tobą, a jak zaraz się z powrotem nie położysz, będę Cię pieprzył przy nich wszystkich - jego głos mógłby ciąć metal : był mroźny, groźny i bardzo tajemniczy.
- Nie odważysz się. 

- Chcesz się przekonać? - Na dowód chwycił mnie za biodra i mocno przyciągnął do siebie, po czym powalił mnie na fotele lotnicze obok tak, że po chwili leżał na mnie. Lekko zdziwiona jego poczynaniem, próbowałam zepchnąć z siebie chłopaka, który jak głaz twardo przykrywał moje ciało. Rozejrzałam się wokół siebie, czy przypadkiem nikt na nas nie patrzy z otwartą gębą. Na całe szczęście wszyscy byli ze sobą zajęci, a Niall przesiadł się do innej części samolotu. - To jak... Zabawimy się?
- Harry, to był tylko nieudany żart... - wyszeptałam.
- Ja wszystkie żarty biorę na poważnie i pamiętaj o tym - powiedział gardłowo i jednym ruchem rozszerzył moje nogi, a moje oczy o mało co nie wyskoczyły na wierzch.
- Harry, nnie... - wyszeptałam, gorączkowo kręcąc głową. 
- Spokojnie, nic Ci nie zrobię - Harry położył palec na moich wargach, tym samym mnie uciszając. - Chcę tylko czegoś... spróbować - po tych słowach zamknął moje usta w pocałunku i poczułam, jak jego biodra przysuwają się do mojego intymnego. Wciągnęłam gwałtownie powietrze nozdrzami i odwzajemniłam pocałunek delikatnie, ledwo dotykając jego ust. 

Lecz potem coś się zmieniło. 

To było coś w jego przeklętych oczach... Temu czemuś zaufałam. Nie mogłam odwrócić od niego wzroku, nawet gdybym bardzo chciała. Moc jego zielonych tęczówek mnie poraziła.

Położyłam swoją dłoń na jego gładkim policzku, po czym przeniosłam wzrok na soczyste usta chłopaka, które dzieliły centymetry od moich.
- Masz piękne oczy, Dexie - wyszeptał Harry, a jego miętowy oddech wywołał u mnie uśmiech.
- Dziękuję - odszepnęłam, rumieniąc się delikatnie.
- Ależ to ckliwe - odezwał się nowy głos, który następnie zachichotał. Oderwałam się mimochodem od Harrego i spojrzałam w górę. Nad nami wysiała głowa Louis'a i El, którzy patrzyli na nas z bananami na twarzy. - Kontynuujcie. I tak przenosimy się przedziału obok. Nie będziemy przeszkadzać - Po tych słowach, Louis wziął chichotającą El na ręce i zniknęli. Wtedy uświadomiłam sobie również, że wśród nas nie było Perrie i Zayn'a oraz Liam'a i Sophie.

Cholera, byłam sam na sam z Harrym. 

- Słyszałaś co powiedział Louis? - rzekł pytająco, przygarniając mnie do siebie i posadził na swoich udach, a dłonie położył na lędźwiowym odcinku moich pleców i chwilę później wsunął je w moje obcisłe dżinsy, na co głęboko zadrżałam. - Podoba Ci się?
- Ehm... - tylko tyle zdołałam z siebie wydukać.
- Ja wiem, że tak - Harry uśmiechnął się zadziornie i ścisnął moje pośladki na tyle, na ile pozwalały mu moje ciasne spodnie. - No dalej Dexie, puść swoją wewnętrzną bestię ze smyczy. Wiem, ona w Tobie siedzi... - jego wargi zbliżyły się do mojego ucha i zębami ugryzł jego płatek. Ponownie po moim ciele przebiegł dreszcz, którego nie potrafiłam powstrzymać. 

Następnie Styles z powrotem delikatnie położył na siedzeniach i wygodnie usadowił się między moimi nogami, tak jak kilka minut temu. 

- Ufasz mi? - Prawie niezauważalnie pokiwałam głową. Może chwilami naprawdę przesadzałam? Może to był czas, aby przestać zachowywać się jak zakonnica i w końcu się zabawić? Nie byłam już z Joshuą, mogłam robić  co chciałam, a on mógł mnie cmoknąć w dupę.

Pierwszy raz w obecności Harrego uśmiechnęłam się złośliwie i wpiłam w wargi chłopaka tak mocno, że jemu wyrwał się jęk, lecz nie bólu, tylko przyjemności. Harry mocno objął mnie w talii, a ja jego tułów nogami, płonąc od nadmiaru nieznanych mi uczuć. Miednica Harrego ocierała się o moją dolną strefę powoli i dokładnie. 
- Pomóż mi, skarbie. Pomóż mi Cię uszczęśliwić - wychrypiał, gryząc moją szyję, W odwecie zaczęłam płynnie ruszać swoimi biodrami, przez co poczułam ogromne ciepło, tam na dole. - Czujesz to? 
- Taak - jęknęłam cicho, odchylając głowę do tyłu.
- Tak, Dexie. Możesz czuć się przy mnie bezpieczna i beztroska... Rozluźnij się - Lokers oparł swoje czoło o moje i głęboko patrzył w oczy. - Wyobraź sobie : to uczucie będzie dwa razy mocniejsze, gdy zamiast moich samych bioder, wewnątrz Ciebie będę ja... i za każdym razem będę uderzał w każdy Twój czuły punkt... - na dźwięk jego sprośnych słów, poczułam jak moje podbrzusze się zaciska i jestem na samym krańcu przepaści. Spuściłam wzrok na nasze tułowia, które tańczyły we wspólnym tańcu. - Patrz na mnie - Harry podniósł mój podbródek palcem. - Chcę widzieć Twoją twarz, gdy będziesz dla mnie szczytować - Harry uchwycił moje usta w ostatnim pocałunku, po czym zanurzyłam się w czymś... niezwykłym i niepowtarzalnym. Głośno jęknęłam, po prostu nie mogąc powstrzymać w sobie sensacji, którą doświadczałam. Znieruchomiałam i z lekko otwartymi ustami, przeżywałam swój pierwszy w życiu orgazm. 
- Mój Boże... Harry... - brakowało mi  tchu, a w klatce piersiowej zrobiło się mega gorąco. 
- Wiem, kochanie... Wyglądasz tak pięknie, naprawdę pięknie - musnął moje wargi swoimi i podnieśliśmy się. - Muszę zepsuć atmosferę i powiedzieć, że prędko muszę iść do łazienki...
- Dd... Dlaczego? - zapytałam, opanowując swój drżący oddech. W odpowiedzi Harry ponownie chwycił mój podbródek i sunął nim w dół, dopóki mój wzrok nie spoczął na jego... bardzo dużym wybrzuszeniu, osadzonym w ciasnych spodniach.
- Oh... - Zarumieniłam się, odwracając wzrok. - To... to idź i załatw swoje sprawy. 
- Może mi pomożesz?
- Nie! - powiedziałam zbyt nagle. Myślałam, że Harrego to urazi, ale ten tylko się uśmiechnął.
- Rozumiem : małe kroczki - odparł, po czym wstał z fotela i zniknął w łazience, zostawiając mnie samą, otumanioną i pełną euforii.

***
- Ehm, przepraszam... Ale co my robimy w Las Vegas, chłopacy? - zapytałam sennie, rozglądając się po otoczeniu, w którym się znajdowaliśmy. To zupełnie nie wyglądało jak Chorwacja, i zdecydowanie nią nie była. 
- Wystąpiła nagła zmiana planów - oświadczył Lou, rozprostowując swoje ramiona i wciągnął powietrze nosem. - Kurde, wciągam powietrze z Las Vegas, jak ja dawno tego nie robiłem.
- Tylko się nie podnieć - mruknął Harry pod nosem, wywracając oczami. - I gdzie niby będziemy tymczasowo zamieszkiwać? W motelu jak ulicznicy?
- Tylko do jutra. Tą jedną noc musicie przeżyć na rozkładanych kanapach - Wzruszył ramionami.
- Ale wiesz Louis, że tu kręci się dużo typów od Blaise'a? - odezwał się Niall, czesząc swoje włosy palcami, doprowadzając je do względnego porządku.
- No to mówiłem do dziewczyn, nie do was. My stoimy na warcie, a nasze Panie odsypiają ciężki lot.
- Urocze - powiedziała ironicznie Eleanor. - Możemy już iść? Bo czuję, że dosłownie za dziesięć sekund zaliczę zgon, jeśli się stąd nie ruszę.
- Przydałaby Ci się mega dawka kofeiny, wiesz? - Lou spojrzał na nią czule. 
- Tak, to zdecydowanie przywróciłoby mnie do życia.
- Później zajedziemy do jakieś kawiarni i kupimy wam po kawie.
- I coś do jedzenia, umieram z głodu - dodała Perrie, trzymając się za brzuch, mając naprawdę uroczą minę głodnego szczeniaka. Ten widok wywołał u mnie uśmiech na twarzy.
- A ty Dexie, masz jakieś życzenia? - zwrócił się do mnie Lou z zadziornym uśmiechem. Wiedziałam, że przez długi czas będzie mi wypominał ten incydent w samolocie z Harrym. Ukryłam swoje zażenowanie i wtuliłam w ramię Harrego, które opiekuńczo mnie oplatało.
- Potrzebuję snu i tyle - mruknęłam, na dowód ziewając.
- Zaraz będziemy w motelu i się wyśpisz - obiecał mi Harry, całując czubek mojej głowy.
- Dobra, wy lepiej zajmijcie się szukaniem dużej taksówki i zostawcie dziewczyny same na pogaduchy - powiedziała Perrie, odrywając mnie od Harrego i przytuliła do siebie. Ja już wiedziałam o czym te " pogaduchy " miały być. 
- Okay... Zaraz się coś załatwi - odparł Zayn i ruszył powoli z chłopakami szukać samochodu.
- Opowiadaj! - pisnęły dziewczyny na raz ( a zwłaszcza Perrie ), trzymając mnie za ramiona.  
- O Boże, zaczyna się... - jęknęłam sama do siebie.







********************************

Oto nowy świąteczny rozdział z małym wątkiem 18 +! Podobał się? :D 


WESOŁYCH ŚWIĄT, KOCHANI! :D 


15 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3

Hazza__69