Translate

wtorek, 1 kwietnia 2014

Murder Buisness - 9. " Unconditional "

Mijały dni, a chwilami moje relacje z Harrym były wręcz... Tragiczne. Sytuacja z pobiciem już nie raz mnie dopadła i to czasami z fatalnym skutkiem.

Nigdy nie czułam się bardziej zażenowana... Harry był nienormalny. Pierw katował mnie prawie, że do nieprzytomności, a następnie latał za mną, dopóki nie przyjęłam jego przeprosin. Dlaczego się tak zachowywał? Co ja mu takiego zrobiłam, że aż tak źle mnie traktował? Nie byłam tam jakimś workiem treningowym, który można było bić w nieskończoność : byłam kobietą z uczuciami. 

Lecz bywały też momenty, gdy świetnie się dogadywaliśmy. Nie wiedziałam na czym polega nasza znajomość, ale ona była zdecydowanie toksyczną, jaką kiedykolwiek miałam w swoim życiu. Byłam skazana na niego, na jego humorki i zabójcze pięści, a gdy Harry zaczął dodatkowo uprawiać boks, co raz częściej chowałam się przed nim w łazience. Tak, najzwyczajniej w świecie się bałam. Czemu nic nie mogło być perfekcyjnie? Jak z bajki, tylko jak z horroru, który miał nie mieć sobie pierdolonego końca? 
- Wyglądasz... dużo lepiej, niż wczoraj - odparła El, wchodząc do mojej i Harrego sypialni, podczas nieobecności chłopaków.
Dziewczyny były jedynym plusem, jaki dotąd mnie spotkał. Zyskałam trzy świetnie przyjaciółki, które były ze mną po wszystkich wybrykach Harrego. Najlepsze dziewczyny pod słońcem.
- Dzięki - uśmiechnęłam się lekko, lecz i tak poczułam przez ten gest ból w obu policzkach. - Ale nie zbyt się tak czuję.
- Domyślam się - El usiadła obok mnie na łóżku i przez chwilę tkwiłyśmy w ciszy. Też na jej miejscu nie wiedziałabym, co powiedzieć w takiej sytuacji. Brakowałoby mi słów.
- El? - odezwałam się w końcu, szeptem.
- Hm...? - Spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi oczami.
- Czy Harry taki zawsze jest? Czy zawsze tak traktuje dziewczyny? 
- Harry... Nie będę kłamać, jest taki odkąd poznałam Louis'a i całą resztę. Nie zmienia się. Jego dziewczyny były tylko zabawkami, które wyrzucał po tym, jak skończyły się im baterie, albo mu się znudziły. Sorka, że to powiem, ale zadziwił mi, że Ciebie tak długo tu trzyma. On zazwyczaj... nie angażuje się w trwałe związki. Jego życiem kieruje ból, który wyrządzili mu rodzice, gdy był małym chłopcem. Naprawdę mu współczułam do czasu, aż zaczął traktować Ciebie jak szmatę. Jest chamem i to się nigdy nie...
- Zmieni, wiem - Westchnęłam.
- Ale ja wiem, co Ci poprawi humor. Impreza! - Eleanor zaklaskała w dłonie.
- El, to miło z Twojej strony, ale Harry mi... nie pozwoli, dobrze o tym wiesz.
- Gówno ma do gadania, mojemu urokowi się nie oprze.

***
- Nie, Eleanor! Dexie nie pójdzie na żadną imprezę! - krzyknął Harry zdenerwowany, patrząc na nią groźnie. Jego oczy z uroczego, zielonego koloru przemieniły się w brzydkie, czarne, a dłonie zacisnął w pięści. O kurwa... Tylko nie to.

- Mówiłam Ci, El. Nie próbuj dalej - mruknęłam do niej, chowając się lekko za jej plecami.
- Harry, wyluzuj odrobinę! Dexie jest tutaj już prawie dwa tygodnie, a nie była na ani jednej imprezie! - zaoponowała Eleanor, wymachując rękoma, podkreślając swoje oburzenie.
- I nie musi być - Prychnął Harry i spojrzał na mnie. - Na górę.
- Ale...
- Na górę! - przerwał mi groźnym tonem. Wyprostowana jak struna popatrzyłam ostatni raz na El, po czym poszłam do pokoju Harrego, do którego wszedł chwilę po mnie. Spodziewałam się krzyku, kolejnych siniaków i tego wszystkiego, a Harry... Nawet się do mnie nie odezwał. Może był obrażony? Nie wiem. Był na maksa dziwny i zaczynałam go co raz bardziej nie rozumieć, niż na samym początku, gdy go poznałam. - Chcesz iść?
- Co? - Harry zbił mnie z pantałyku.
- Chcesz iść na tą imprezę, czy nie? - powtórzył, kręcąc oczami i stanął przede mną, oczywiście górując. - Jaka ty niziutka. Ile ty masz wzrostu? Metr czterdzieści?
- Zabawne - Parsknęłam ironicznym śmiechem. - Jesteś nienormalny, wiesz?
- Ja? Dlaczego? Próbuję być dla Ciebie miły - Harry głupkowato się uśmiechnął.
- I to właśnie dlatego! Pierw bijesz mnie do nieprzytomności, a potem starasz się nawiązać ze mną normalną rozmowę, jakby się nic nigdy nie stało. Myślałeś, że Ci wybaczę to od tak?
- Dexie...
- Nie, Harry, mam dosyć bycia traktowaną jak wyrzutek! Jestem przez Ciebie oszpecona i czuję się fatalnie. Albo z tym skończysz, albo mnie zabij i skończ to całe przedstawienie - Najwyraźniej był zaskoczony z mojej wypowiedzi, bo jego rozbawienie znikło mu z twarzy.
- Stawiasz mi warunki? - Podniósł zagadkowo brwi, będąc jeszcze bliżej mnie. Jego twarz była tuż na przeciwko mojej, a usta prawie się ze sobą stykały. Czułam zapach mięty, ulatujący się z jego malinowych ust, które w tamtej chwili miałam ochotę... pocałować. Tak, chciałam go pocałować. 
- Ttak... - zająkałam, idąc tyłem, aż zderzyłam się plecami ze ścianą, a Harry przylgnął do mnie całym ciałem, a ja zastygłam w miejscu, bez ruchu. 
- Jesteś aż tak odważna, żeby się mi postawić? 
- Tak - tym razem powiedziałam to pewniej i bez jąkania się. Brawa dla mnie. 
- Co raz bardziej mi imponujesz, Dexie - mruknął w mój lewy policzek i musnął go swoimi wargami. - Zaskakujesz na każdym kroku... Podoba mi się to. 
- Harry, jesteś zdecydowanie za blisko - powiedziałam, nim ugryzłam się w język. Moje słowa zadziałały na niego odwrotnie, niż tego chciałam. Jego ciało raptownie przycisnęło się do mnie jeszcze mocniej.
- Czujesz się skrępowana i zawstydzona... Czuję to - Dłoń Harrego znalazła się na moim pośladku i mocno go ścisnął, na co jęknęłam, spinając się. - Rozluźnij się, kochanie... Będziesz w niebie, obiecuję Ci to.
- Zostaw mnie - odparłam, zabierając jego ręce ze swojego ciała. - I nie dotykaj, nie pozwoliłam Ci na to.
- Nie udawaj takiej świętoszki, sweetie. Zabaw się w końcu i przestań w żyć w celibacie. Orgazm jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodził. I ja... - Przybliżył swoje usta do mojego ucha. - Nie muszę pytać o pozwolenie.
- Harry, przestań... - zarumieniłam się jak piwonia, spuszczając głowę, lecz Harry po chwili podniósł ją swoimi dwoma palcami.
- Uroczo się czerwienisz, wiesz? Kocham ten moment, gdy się peszysz... Jesteś wtedy taka niewinna... 
- Mówię poważnie. Jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz, dostaniesz...
- Oboje wiemy, że nie jesteś do tego zdolna. No chyba, że chcesz abym pokazałbym Ci po raz  kolejny, gdzie jest Twoje jebane miejsce - Pod sam koniec zawarczał groźnie i wbił palce w moje lewe biodro. Syknęłam pojedynczo i popatrzyłam na niego z pogardą. 
- Już się Ciebie nie boję - skłamałam, ale najwyraźniej w nie uwierzył, bo na jego twarzy malowało się mnóstwo znaków zapytania. 
- Czyżby? - Jego wzrok mnie przerażał.
- Ttakk - przełknęłam głośno ślinę i czułam w sobie narastający strach.
- Nie wierzę Ci - wycharczał i uderzył mnie w twarz, co nie było już dla mnie sporym zaskoczeniem, po czym powalił na łóżko. Próbowałam utrzymać kamienną twarz i z minuty na minutę szło mi z tym co raz lepiej. Harry był najwyraźniej zdziwiony moją postawą i patrzył na mnie z zaciekawieniem. - Wow, robisz się twarda, Bermont. Jestem pod wrażeniem.
- Ja też - Wstałam i tym razem to on dostał ode mnie porządnie w twarz.
Moja siła mnie zaskoczyła. Pod wpływem mojego ciosu, Harry się lekko zakołysał, a z jego dolnej wargi popłynęła krew. Jednak nie był niezniszczalny. - Jeszcze raz mnie uderzysz, a będzie dwa razy mocniej. Nie pozwolę się traktować jak szmatę, bo nią nie jestem! - Ostatnie zdanie wręcz wykrzyczałam i wyszłam z pokoju, zamykając się w łazience obok. Tym razem Harry mnie nie powstrzymał. Pozwolił mi zostać samej choć na moment.

~ Harry's P.O.V ~

Przyłożyła mi. I to porządnie, lecz zasłużyłem sobie na to.

Co się ze mną do cholery działo? Ta dziewczyna grała mi na nerwach codziennie, bez przerwy... Nie ręczyłem za siebie. To było silniejsze ode mnie. Nigdy nie biłem kobiet, to nie było w moim stylu. Swoją siłę pokazywałem im w łóżku... 

Ale to było kiedyś. Od kiedy Dexie zjawiła się w naszym domu, wszystko się zmieniło, wywróciło do góry nogami, obróciło się o trzysta sześćdziesiąt stopni i Bóg wie, co jeszcze. Wnosiła do domu radość, śmiech i szczęście, które u nas rzadko było spotykane. Nie spodziewałbym się tego po niej. Myślałem, że ciągle będzie grymaszyć, wytykać mi zabicie tych gości podczas napadu, a ona była zupełnie inna. Gdy trzeba było, siedziała cicho, nawet podczas moich ogromnych wkurwów i... obrywała za to jeszcze. 
- Jestem nienormalny - powiedziałem do siebie, spoglądając w stronę drzwi, które były otwarte po wyjściu Dexie z pokoju. Ruszyłem za nią trochę z opóźnieniem, lecz przed samym nosem zamknęła drzwi. Warknąłem cicho i pociągnąłem klamkę w dół.
O dziwo łazienka była otwarta, a Dexie już wchodziła pod prysznic. Też tak robiłem, gdy chciałem ochłonąć po naszych ciągłych kłótniach. Najwidoczniej czuliśmy po nich to samo.

Więc i ja rozebrałem się do naga i wkradłem pod prysznic, gdzie pozbawiona ubrań Dexie stała tyłem do mnie, obejmując swoje blade i piękne ciało rękoma. Cholera, ta dziewczyna mnie pociągała i miałem ochotę ją porządnie przelecieć, ale wiedziałem, że nie zasłużyła na takie traktowanie. Nie mogłem jej bzykać, a potem lecieć do innej, ale od bardzo dawna nie zamoczyłem i chciałem by mój przyjaciel się w końcu zabawił. Należała mu się chwila ulgi, bo przez cały czas od patrzenia na Dexie byłem twardy jak kamień.

Niepewnie położyłem dłonie na jej wąskiej talii, a nią wstrząsnął dreszcz i odwróciła się powoli w moją stronę. Jej kąciki oczu były całe czerwone. Byłem niemal pewny, że płakała. I znowu przeze mnie. Po raz kolejny poczułem w sobie poczucie winy. Tak, byłem potworem i każdy w tym domu o tym wiedział, a dziewczyny szczególnie. Wiedziały o wszystkim. Skąd to wiem? El wyżala się co dzień do Louis'a, który zdaje relacje mi. Dexie patrzy na mnie jak na zabójcę, jak na kogoś, kto zrobi jej krzywdę. I zrobiłem to i szczerze żałuję. Nie panowałem nad tym wszystkim. To coś wewnątrz mnie... Coś jak diabeł, zła strona, która mnie do siebie przyciągała... Nie potrafiłem na tym zapanować, ani nawet tego wytłumaczyć. 
- Po co tu przyszedłeś? - Jej pytanie dotarło do moich uszu. Wróciłem z powrotem na ziemię i przycisnąłem ją do swojego biodra.
- Przepraszam Cię, Dexie. Tym razem na poważnie. Nie wiem co się ze mną dzieje...
- Jesteś po prostu walnięty.
- Może i tak - zgodziłem się z nią, po czym dodałem. - Ale chcę to naprawić.
- Ale nie wiem, czy ja chcę.


********************
Oto taki słodko gorzki rozdział :D I jak się wam podoba? Czyżby Harry nigdy się nie zmieni i te jego obiecanki cacanki to same brednie? Okaże się to w następnych rozdziałach, do których musicie dotrwać xd


15 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! <3 :*

Komentujcie <3


Hazza__69

20 komentarzy:

  1. Cudny rozdział jak zawsze :D Mam nadzieję , że mu wybaczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię to! Świetny jest <3 ale nie chcę, żeby mu tak szybko wybaczała.. Wolałabym, żeby się Harry postarał i zawalczył o Dexie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejuńciu!!! Ciekawe czy Hazza się zmieni :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam z niecierpliwością na next'a!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny
    Pisz nexta ;)
    Weny życzę
    Zapraszam do mnie
    nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
    przypadek-niesadze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubie wasze blogi ale fajnie by było jakbyście pisały częściej :) rozdział boski

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG OMG mam nadziej że Harry się zmieni i będzie wszystko dobrze czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. fajoskyy *.*
    lubię takie :P
    oby tylko Dexie mu nie wybaczyła zbyt szybko. niech się bardziej postara chłopak ;)
    czekam na NN ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. "Słodko-Gorzki rozdział" .... Jest świetny <333
    Nwm co teraz Hazz chce zrobić.... ale chyba się domyślam :**


    Rozdział świetny <333 Czekam na nexta....
    Życz e weny i ochoty do pisani :33

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie piszecie :) z niecierpliwością czekam na następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu jak ja kocham tego bloga <3 Rozdział boski, czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne.. z resztą jak zawsze. Kocham twoje opowiadania <3
    Nie wiem skąd bierzesz pomysły... ale pisz dalej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja na pewno dotrwam , bo chcę wiedzieć jak się skończy, ale co rozdział zaskakujesz mnie czymś nowym? Nie wiem czy to można tak nazwać chociaż cały czas on ją biję lub cos w tym stylu to czuję się, że staję się coraz łagodniejszy i myślę, że Dixie go udobrucha i będzie może nie całkiem potulnym aniołkiem, ale wobec niej będzie w porządku, czyli normalnie będą gadali i wiesz. Tak myślę, bo lubie gdy jest czasem ostro, ale chciałabym, żeby nie był taką świnią zawsze, żeby okiełznał tego "diabła".
    No nic czekam na następnego. papa ;*

    PS: Kocham twoje blogi

    OdpowiedzUsuń
  14. super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  15. Awwwww *.* BOSKOO !!!! Szybko next <3
    Zapraszam do mnnie:
    http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://nig-d-y.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Zostałaś nominowana do Libster Award
    więcej tutaj: http://is-this-the-end-of-our-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Czemu tak długo trzeba czekać na następny rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
  18. Super <333
    Zapraszam do siebie :***
    http://frust-love-harry-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. nominuję tego bloga, WSZYSTKIE opowiadania są świetne

    dziewczyny ! kocham Wasze ff <33
    http://through-the-dark-1d.blogspot.com/2014/04/libster-awards-2.html
    nie zadawałam pytań XD

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to zachęta do dalszej pracy :) xoxo.