Musieliśmy uciekać, i to najszybciej jak się tylko dało.
Blaise nas znalazł… nadal nie mogłam tego pojąć… Jak ten
pieprzony drań to robił? Za każdym razem dowiadywał się gdzie jesteśmy, co
robiło się co raz bardziej niebezpieczne i niepokojące, za jednym zamachem.
Bałam się go… Tym bardziej, że on zabił Joshuę… Powinnam była nienawidzić
swojego ex za to, co mi zrobił, ale jednak po jego śmierci, odezwały się u mnie
dawne uczucia, które do niego żywiłam, lecz był też… Harry. Kolejny poważny
problem, z którym nie potrafiłam sobie poradzić.
- Panowie, jak my to zrobimy? – padło pierwsze pytanie
Niall’a, podczas narady, dzień później po podrzuceniu ciała Joshuy pod drzwi
naszego domu. Atmosfera wokół nas była koszmarna. Każdy był zszokowany tym, co
się wydarzyło kilka godzin temu. I za pewno nie chcieli przy mnie walnąć żadnej
gafy. – Jak my uciekniemy stąd niezauważeni przez jego ludzi, co?
- Sam nie wiem…
- Ja bym stąd na waszym miejscu nie wyjeżdżał – usłyszałam
za sobą niski głos. Odwróciłam głowę i ujrzałam jak do naszego w domu wchodzą
Harley i Dwayne. Nikt ich tu za specjalnie nie lubił, ja z dziewczynami chyba
najbardziej. Wydawali się zbyt podejrzani jak na typowych ochroniarzy. – Za
pewno czają się gdzieś na zjazdach lub za miastem i czekają na was.
- Sugerujesz, że mamy tutaj zostać i narażać życie naszych
dziewczyn? – zapytał z niedowierzaniem Zayn. – Pierdolenie.
- Niestety nie. Ja wam dobrze radzę, jak przyjaciel
przyjacielowi – odparł Harley zbyt spokojnie. Jego ton głosu był… fałszywy?
- To jest zjebany pomysł, Harley. Nie możemy tu dłużej
mieszkać – powiedział Zayn, warcząc pod nosem.
- Ale…
- Nie, Harley – przerwał mu groźnie Harry, co wszystkich
zaskoczyło, szczególnie mnie. On bardzo lubił Harley’a i Dwayne’a. Tu mnie
zaskoczyło, że tak wrogo się do nich odniósł. – Wiem, że wam zależy na kasie,
ale nasza współpraca na tym etapie się kończy, Panowie.
- Szefie, my możemy ich namierzyć i dobrze o tym wiesz.
Możemy wam podać konkretne miejsce w jakim się znajdują. Daj nam kilka godzin i
będziecie mieli ich jak na tacy – rzekł Dwayne z poważną miną. Widziałam, że
bardzo mu zależało na jego odpowiedzi. Właśnie… dlaczego?
Dlaczego?
***
Harry postanowił, że da Harley’owi i Dwayne’owi ostatnią
szansę. Wiedziałam, że źle robił, ale nie chciałam mu tego mówić, nie wiadomo
jak by się wtedy zachował. Nie chciałam narażać się ponownie na jego gniew i
złe alter ego. Miałam go powyżej uszu.
- Chciałbym dzisiaj Cię gdzieś zabrać – oświadczył mi późnym
popołudniem Harry, stając za mną, gdy oglądałam się w lustrze. Różnica w naszym
wzroście była kolosalna : ledwo dosięgałam mu do klatki piersiowej.
- Po osiemnastej? Sam na sam? – zapytałam go, odwracając się
na pięcie w jego stronę i opatuliłam rękoma jego tułów.
- Przy mnie nic Ci nie grozi, kochanie. Jesteś bezpieczna –
odparł, całując mnie krótko. – To chcesz gdzieś wyjść?
- Wolałabym zostać w domu, Harry. Źle się czuję po tym, co
się wczoraj wydarzyło. Chcę obejrzeć jakiś dobry film, przytulić się do Ciebie
i zjeść pizzę, jak normalna nastolatka.
- Tak? A myślałem, że wolisz mnie całować… No cóż, mam
nadzieję, że smakuję odrobinę lepiej niż jakaś tam pizza – Harry uśmiechnął się
promiennie.
- Tak, o niebo lepiej – zaśmiałam się cicho.
- Więc, normalny wieczór? – pokiwałam głową. – Dawno takiego
nie miałem.
- Czas do tego wrócić – odparłam, rzucając się na łóżko.
- Trudno jest odzwyczaić się od takich zajęć, jakimi się
zajmuję, Dexie. Dobrze o tym wiesz…
- Tęsknię za Tobą Harry – wymsknęło mi się, nim zdążyłam się
ugryźć w język.
- Co?
- Nic, nic…
- Powiedz jeszcze raz – poprosił Harry kładąc się obok mnie
i objął ramieniem.
- Tęsknię za Tobą… - westchnęłam cicho. – Tęsknię za tym,
jak normalnie potrafiliśmy spędzić ze sobą czas, w domowym zaciszu.
- To nie jest Cheshire, skarbie.
- Wiem… I chciałabym tam wrócić.
- To Cheshire? Gdzie czekają na nas nasi najgorsi wrogowie?
Odpada – pokręcił głową.
- Od kiedy się kogoś boisz, Harry? – zachichotałam, aby
rozładować powoli rosnącą napiętą atmosferę i mi się udało, cudem. Harry lekko
się uśmiechnął i cmoknął w skroń.
- To nie o siebie się boję, Dexie. Tu wyłącznie chodzi o
Ciebie i tylko o Ciebie – od tych słów zrobiło mi się gorąco w klatce
piersiowej. W jego ustach… brzmiało to tak cholernie seksownie i prawdziwie.
- O mnie? A co ja takiego zrobiłam? – spojrzałam na niego
zaciekawiona.
- Wystarczy, że przy mnie jesteś i zmieniasz mnie w lepszego
człowieka – odparł szczerze, głaszcząc delikatnie mój zaróżowiony policzek. –
Gdyby nie ty… pewnie już dawno siedziałbym w jakimś klubie z dziwkami i znowu
im pozwalał na to, co kiedyś im dawałem.
- Było Ci z tym przyjemnie?
- Czy ty właśnie próbujesz ze mną rozmawiać o moim drugim
życiu? – spytał mnie, lekko zdziwiony.
- Chcę Cię w końcu poznać, tego lepszego Harrego, które
bardzo lubię i tego popierdolonego Harrego, którego nienawidzę.
- Nienawidzisz mojego alter ego?
- Tak.
- Ja też – przyznał po raz kolejny. – Pytałaś mnie czy to
sprawiało mi przyjemność… Kiedyś tak, przyznaję się do tego, ale byłem młody i
głupi, zakochany w gangsterskim świecie i w różnych głupotach. Z czasem
wydoroślałem i zauważyłem, że kobiet nie wolno traktować jak szmaty.
- Ale nadal to robiłeś, tak?
- Dziewczyny same wskakiwały mi do łóżka i dobierały się do
spodni – wzruszył ramionami. – Robiłem to, aby się odstresować i tyle. Więc,
moja odpowiedź brzmi tak i nie.
- A co na to Twoi rodzice?
- Nawet nie zauważyli, kiedy im zniknąłem spod dachu. Nigdy
mną się za specjalnie nie interesowali, zawsze była moja siostra, którą
najbardziej kochałem z całej rodziny. Żałuję, że teraz nie mogę jej zobaczyć.
- Jak to była? – nastała cisza. – Harry, chcesz o tym
rozmawiać.?
- Ehm… Tak, tylko… Ugh, boże, czy tylko mi ja nie lubię się
otwierać przed kimś i gadać o takich rzeczach?
- Jest już nas dwoje. No mów, nim zasnę z nudów –
uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam go w szyję.
- Moja siostra, Gemma… Nie żyje. Blaise ją zabił tylko
dlatego, że nie oddałem mu kiedyś tam pieniędzy, gdy narobiłem sobie długów.
Przez tego chuja moja siostra teraz leży w grobie, a ja codziennie widzę jej
obraz z taśmy, gdy ten chuj ją gwałcił na oczach wszystkich, upokarzał, bił i
głodził. Odzyskałem ją, ale jej stan był krytyczny. Zmarła, nim dojechaliśmy do
szpitala – szepnął poważnie, lecz jego głos raptownie stał się słaby. – Dlatego
teraz nie mogę pozwolić, aby stała się i Tobie krzywda, Dexie. Jesteś jedną z
najważniejszych osób w moim życiu i nie mogę Cię znowu stracić.
- Tak o mnie właśnie myślisz?
- Tak, kurwa, myślę tak o Tobie i nie wstydzę się tego –
rzekł pewnie, patrząc na mnie hipnotyzującą. – Jesteś ważniejsza dla mnie nawet
niż chłopacy, których znam od długich lat. To ty mnie zmieniłaś i ty jako
pierwsza tego dokonałaś.
- To dlaczego mnie krzywdziłeś, gdy chciałam Ci pomóc?
- Życie mnie nauczyło bronić się przed wszystkim.
Szczególnie przed uczuciami… ale póki jestem normalny, chcę Ci powiedzieć
jedno… - Harry wziął moją twarz w obie ręce i przybliżył mnie do siebie tak
blisko, że czułam jego miętowy oddech na swojej twarzy. – Kocham Cię, Dexie i
to niczego nie zmieni – moje serce zamarło. Czy ja dobrze usłyszałam? Czy Harry
właśnie mi się zwierzył i wyznał mi miłość? – Kochasz mnie, Dexie?
- Ja…
- Jeśli nie… to zrozumiem. Skrzywdziłem Cię już wiele razy,
czego nie mogę odwrócić, ale staram się to naprawić i… - zamknęłam nagle jego
usta słodkim pocałunkiem, który się ciągnął i ciągnął, dopóki nie zabrakło mi
tchu i musiałam się od niego na chwilkę oderwać.
- Czasami za dużo gadasz, wiesz o tym, Styles? – zapytałam
go, na co się zaśmiał. – Tak… Też Cię kocham i uświadomiłam to sobie z jaką
lekkością kochałeś mnie tamtej nocy. Wiedziałam, że się zmieniłeś i wróciłeś
dawny ty.
- A jeśli znowu wstąpi we mnie ta zła część? Poradzisz sobie
z tym ponownie?
- Raz już to przeżyłam, więc drugi musi być o wiele
łatwiejszy – stwierdziłam z parsknięciem śmiechu. – Tak… Kocham Cię, ty mój
nadopiekuńczy Stylesie – Harry uśmiechnął się jeszcze szerzej i ponownie
pocałował, tym razem namiętnie i gorąco.
***
- Musisz jechać? – zapytałam go z udawaną smutna miną, aby
został ze mną po upojnej nocy następnego dnia, jaką razem spędziliśmy.
- Muszę, kochanie – odparł, zakładając na siebie swoje
czarne, obcisłe spodnie. – Mam z chłopakami do załatwienia kilka spraw, powinniśmy
być za jakąś godzinę lub dwie. Będziesz z dziewczynami, będziesz mogła obgadać
wszystko z nimi… I zajmą się wami Harley…
- Harry… - jęknęłam rozgoryczona, chowając twarz w poduszce.
- Dexie, wiem, że ty i dziewczyny ich nie lubi, ale
należycie wykonują swoją robotę którą im zleciłem.
- Może ją wykonują, tylko aby Cię przekabacić na swoją
stronę – fuknęłam sfrustrowana.
- Dexie… Ty nic nie wiesz…
- Nie, Harry. Ja doskonale wszystko wiem. Dla mnie Harley i
Dwayne są fałszywymi chujami i tyle. Powinieneś wziąć moje i dziewczyn zdanie
pod uwagę, nim wybierzesz dla nas kogoś do sprawowania nad nami roli nadopiekuńczej
mateczki.
- To potrwa już niedługo, obiecuję – odparł pochylając się
nade mną i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. – Na serio, wolałbym
tutaj zostać i wziąć Cię teraz od tyłu, ale… życie – zaśmiałam się cicho i
cmoknęłam pojedynczo jego usta, odsuwając się od niego.
- Wierzę Ci, Harry. Mam nadzieję, że po tym wylecimy na
jakieś dożywotnie wakacje lub coś – wzruszyłam ramionami i się zaśmiałam.
- Tak, na pewno gdzieś wylecimy. Tym razem sami, bez świty.
- Na pewno?
- Pewno pewno – Harry uśmiechnął się łobuzersko i założył na
siebie szary, luźny sweter, po czym przeczesał swoje piękne loki palcami,
doprowadzając je do porządku. Z westchnieniem również wyszłam z spod kołdry i
przeciągnęłam się, wstając z łóżka. – A ty zamierzasz zostać w takim… stroju,
skarbie? – Harry spojrzał na mnie pożądliwie i oblizał swoją dolną wargę
językiem. Fakt, faktem bo byłam w samej koronkowej bieliźnie i w niczym więcej,
lecz wiedziałam, że bardzo mu się ona podobała.
- Przeszkadza Ci ona? – zapytałam niskim głosem, patrząc na
niego z błyskiem w oczach.
- Nie rób tak, kochanie, bo inaczej będę Cię tu zaraz mocno
i ostro pieprzył – powiedział groźnie Harry, podchodząc do mnie i przyciągnął
do swojej piersi.
- Czy ty nie miałeś przypadkiem iść gdzieś z chłopakami?
Będą źli, jeśli Cię tu zatrzymam… - mruknęłam, przechylając głowę na bok i
patrząc na niego.
- Gdy wrócę nie będziesz mogła usiąść na tej swojej pięknej
dupie – Harry klepnął mnie w nią, a potem ścisnął. – Jakie jędrne. Podoba mi
się.
- Czekam na Ciebie, kocie – szepnęłam, całując go w kącik
ust.
- Kocie? Hm… Co raz bardziej mi się podoba… Chyba jednak tu
zostanę…
- Idź, idź. Chłopcu czekają na Ciebie. Przeżyję bez jakoś te
kilka godzin.
- Tylko nie rób sama sobie dobrze… Ja jestem Twoim
chłopakiem i to należy do moich obowiązków… Ale patrzenie na to, sprawia taką
samą przyjemność, tutaj nie mogę zaprzeczyć – odparł cicho, całując mnie po raz
ostatni.
***
- Co tam u was słychać, piękne? – zapytał nas Harley,
siadając na jednym z foteli, który stał naprzeciwko kanapy pod skosem do
telewizora. Żadna z nas : ani Perrie, ani Eleanor, ani Sophia i ja mu nie
odpowiedziałyśmy. – Ej, no. Musimy ze sobą rozmawiać, aby się polubić, tak?
- A może my tego nie chcemy, co? – warknęła w jego stronę
Perrie, krzywiąc swoją niepomalowaną twarz. – Nikt nam nie każe was lubić, więc
odpowiedź macie jak na tacy.
- A może jednak spróbujemy? Jesteśmy poniekąd waszymi
drugimi ojcami – stwierdził Dwayne, dołączając się do naszej rozmowy.
- Niechcianymi – prychnęłam, próbując w spokoju obejrzeć do
końca odcinek Przyjaciół. – Poza tym, z takimi chujami jak wy nie wolno nam
rozmawiać. Przykro mi, Panowie.
- Ej, lala uważaj na słowa, dobra? – fuknął Harley w moją
stronę, łypiąc na mnie.
- No bo co mi zrobisz? Przecież jesteś naszym ochroniarzem.
Nie możesz żadnej z nas skrzywdzić, wiesz o tym? – spojrzałam na niego ze
sztucznym, szerokim uśmiech. – Chyba nie chcesz, by Harry Cię wyrzucił na zbity
pysk, co Harley? Albo co gorsza, załatwił, żebyś już nigdy nie poznał swojego
odbicia w lustrze?
- Żebyś ty przypadkiem zaraz nie stała się kaleką – Harley
znienacka poderwał się z fotela i doskoczył do mnie, powalając mnie na ziemię.
Wszystkim dziewczynom wyrwał się głośny wrzask, a ja poczułam raptownie mocny
ból głowy i straciłam przytomność.
~ Perrie’s P.O.V ~
- Co wy kurwa robicie?! – krzyknęłam, skacząc w stronę
Dexie, ale Dwayne wyjął broń i wycelował ją we mnie, trzymając palec na
spuście.
- Nie radzę, mała zdziro. Zrobisz tylko krok, a rozjebię tę
Twój blond łeb – syknął przez zaciśnięte zęby. W końcu pokazali prawdziwych
siebie, sukinsyny jedne. Miałam rację! – Wracaj do pozostałych, bo Cię zabiję –
posłusznie wykonałam jego polecenie i usiadłam obok moich przestraszonych
przyjaciółek. – To jak, Harley? Mamy je w końcu…
- No… Jak Styles mógł być tak głupi, by was zostawić z nami
na tyle godzin… Co za kompletny idiota – Harley prychnął i spojrzał na Dexie, która
leżała nieprzytomna na dywanie. – I w końcu mamy ją. Oddamy tą szmatę dla
Blaise’a, ale… co z nimi? – Harley spojrzał na mnie i resztę groźnym wzrokiem.
- Też mu je damy. On kocha przepych i grupowe orgie – odparł
Dwayne, śmiejąc się złowieszczo. Wzdrygnęło mną i popatrzyłam zaniepokojona na
dziewczyny. Eleanor miała łzy w oczach, a Sophia patrzyło się pusto w podłogę
przed sobą. – To jak? Dzwonimy po wsparcie?
- Już napisałem wcześniej do nich smsa. Wiedziałem, że nam
się uda, więc nie zwlekałem.
- To wy zabiliście Joshuę, prawda? To wy jesteście
odpowiedzialni za jego śmierć? – zapytałam cicho, cała drżąc.
- No, a kto robił tego dnia dyżur pod waszym domem, co?
Jesteście tacy debilni, czy takich udajecie?
- A my wam ufaliśmy… Wy perfidne kutasy… - fuknęłam i od
razu tego pożałowałam, bo Dwayne strzelił w sufit, na co głośno pisnęłam.
- Jeszcze jeden taki tekst, a po prostu Cię zajebię, suko -
burknął, patrząc na mnie z błyskawicami w oczach. Zamknęłam się, a za domem
usłyszałam, jak podjeżdża czyiś samochód. Na naszego pecha, nie naszych
chłopców, a tych skurwieli. – Zbieramy się, Panie. Szykujcie się na porządne…
Nie musiał do końca mówić, bo wiedziałam co to oznacza
Miałyśmy przejebane i to po całości.
********************************
No to witam was z nowym rozdziałem :D Teraz się będziee działo, kochani :D Im bliżej finału, tym bardziej ekscytująco i ciekawieee :D
A teraz małe ogłoszenie, takie jak na Dark Angel :
Ludzie, nie wiem co się dzieje z waszymi komentarzami zarówno tutaj, jak i na One Direction - Fanfiction... Proszę was, komentujcie bo to dla mnie i moich autorek wiele znaczy i wasze komentarze bez tego się nie obejdą. Zauważyłam, że odkąd zakończyłam Angry, nie rozpieszczacie mnie zbytnio swoimi komami :) Każde opowiadanie się kiedyś kończy, a nowe zaczyna. Od teraz jeśli nie będzie limitów komentarzy, nie wstawiamy rozdziałów :D Amen. Mam nadzieję, że ta notka do was dotrze i mnie rozumiecie :)
20 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!!! <3 :* Wiem, że potraficie!!! :*
Komentujcie <3
Hazza__69
Świetny :))
OdpowiedzUsuńSuper :) Czekam na next
OdpowiedzUsuńNie nie nie..........tego to się już poważnie nie spodziewałam.....BOŻE JAKIE TO JEST EKSCYTUJĄCE!!!
OdpowiedzUsuńBeatka już dostałaś orgazm.. OMG .. !
UsuńŚwietny! ciekawe co będzie dalej?
OdpowiedzUsuńNo No Musze powiedzieć że akcja zajebista, tylko oby nikogo nie zabili ... i żeby chłopaki uratowały je bo jak nie to będzie lipaa ;-; Ale tak to znakomity ;* Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńło w dupe ;o ale jazda !!!!!!!!! *o*
OdpowiedzUsuńHazzuś się przyznał , że kocha Dexieeee <3333
Dexie porządnie oberwała O.o
nie pasowali mi te ochroniarze od początku -,- grr...
super !
OdpowiedzUsuńxx
S-U-P-E-R :) Zapraszam do mnie: http://przypadek-niesadze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-11.html http://nadzieja-jestzawsze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-30.html
OdpowiedzUsuńRozdzial cudny *.* chce next!! :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial wiedzialam ze cos mi smierdzialo z ochroniazami dabile chuje slow brakuje czeka na nexta
OdpowiedzUsuńFajny :*
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu :)
OdpowiedzUsuńŚwietny. Matko nie mogę doczekać się nexta. Biedne dziewczyny. Kocham twoje opowiadanie:*
OdpowiedzUsuńwowowowooo superaśnee <333
OdpowiedzUsuń/Ninkaa
jej, nie mogę doczekać się nexta, to jest MEGA! :*
OdpowiedzUsuńSuper, nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next >>>>>>>
OdpowiedzUsuńSuper <3 :* Im bliżej końca tym więcej akcji :*
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać next>> Jestem ciekawa co się stanie z dziewczynami :* <3
OdpowiedzUsuń*.* Szybko next!!!!!!! Harry sie wkuuurwi :D
OdpowiedzUsuńCudowny. Juz nie moge sie doczekac nexta.
OdpowiedzUsuńOMG *-* JEST JUŻ 22, WIĘC SZYBKO NEXT
OdpowiedzUsuń