My story about
love..
Następnego dnia, Zayn postanowił,
że pójdziemy do kina. Co chwilę mi to przypominał, żebym tylko go nie olała. To
urocze z jego strony.
-I jak tam wczorajsza noc z
Malik’iem?- Zapytał mnie loczek z którym dzisiaj rano się pogodziłam.
Po jego słowach wspomnienia
wróciły, a na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
-Było bardzo przyjemnie. Dziękuję,
że pytasz.- Odpowiedziałam, po czym wtuliłam się w wyrzeźbiony tors chłopaka.
-Cóż, żadnych jęków w nocy nie
słyszałem, więc chyba nie było tak idealnie.-Harry zaśmiał się, a ja poczułam
że moje policzki pieką i robią się czerwone. Walnęłam go lekko w ramię, na co się zaśmiał.
-Widzisz, nie każda noc musi się
skończyć na seksie.-Chłopak lekko wzruszył ramionami.
-Nie u ciebie, kochanie.- Jego
uśmiech stał się szelmowski. Momentalnie zaczęłam się śmiać.
-Ej Hazza, nie podrywaj mi
dziewczyny.- Nagle poczułam jak ktoś obejmuję mnie z tyłu. O Jezu, to Zayn.
Jego perfumy rozpoznam wszędzie. Ale..
Czy
on właśnie powiedział, że jesteśmy razem?!
Coraz ciekawiej się robi..
-Spoko Zaza, już ją
zostawiam.-zaśmiał się chłopak, a Zayn delikatnie pocałował mnie w polik. –Ale
to wy tak już oficjalnie razem?- zapytał po chwili.
Ja i Zayn odpowiedzieliśmy w tym
samym czasie. Szkoda tylko, że nie tą samą odpowiedź… Ja powiedziałam Nie,
natomiast Zayn powiedział Tak. Popatrzyliśmy się na siebie troszeczkę inaczej
niż zawsze troszeczkę….
Dziwnie…
Harry po raz kolejny się zaśmiał.
-No dobra, to ja idę do kuchni, a
wy sobie to wyjaśnijcie.- Już po chwili loczek przekroczył próg salonu.
Między nami zapanowała niezręczna
cisza. Musiałam się odezwać..
-No więc?- Zapytałam cicho,
podnosząc zagadkowo brew do góry.
-Na razie zbieraj się do kina.
Potem pójdziemy na jakąś kolację i sobie pogadamy.- Powiedział z lekkim
uśmiechem.- A, i jeszcze jedno! Ubierz się ładnie.- Dodał po chwili z
szelmowskim uśmiechem.
-Sugerujesz, że brzydko się
ubieram?
-Tego nie powiedziałem. –
Zaśmialiśmy się, a po chwili chłopak zniknął w pokoju..
~~~~
Jeszcze nigdy się tak nie stresowałam. Bella i
Victoria pomagały mi w makijażu i ubiorze. Bella mnie malowała, natomiast
Victoria wybierała sukienki z szafy. To miło z ich strony, że chcą mi pomóc.
-Mówię ci, Zayn padnie z
wrażenia!- Bella pisnęła z podniecenia, a Victoria się zaśmiała.
-Może TA?
?- Victoria wyciągnęła z szafy
moją sukienkę od mamy. Nie mogłam w niej iść, była za elegancka.
-Znajdź inną, ta jest za elegancka
na kino.-Westchnęłam z trudem, ponieważ moja osobista ‘makijażystka’ kończyła
malować mi usta. Victoria pokazała mi już chyba połowę mojej szafy, ale dalej nie byłam zadowolona z sukienek. Chciałam wyglądać
wyjątkowo, ale też zwyczajnie.
-A co sądzisz o… O TEJ!
!- Dziewczyna pisnęła.
Bingo!
Właśnie o takie cudeńko mi
chodziło!
-Tak, tak, tak!- Klasnęłam w
dłonie z niemałym promyczkiem w oku.- Właśnie o taką mi chodziło!
-No to się cieszymy, ale nie kręć
się tak, rzęsy malować jest trudno!- Zaśmiała się Bella.
-Po co ty ją malujesz? Ona nie
potrzebuję makijażu, jest śliczna naturalnie.- Westchnęła Victoria, dając mi
sukienkę ze szpilkami.
-Cicho.. Jeszcze tylko drobne
poprawki i… Gotowe!- Krzyknęła Bella, a po chwili pokazała mnie Victorii.
Dziewczyny zaczęły piszczeć, i podały mi lusterko.
Wow!
Efekt był rewelacyjny! Nie
sądziłam, że Bella potrafi tak ładnie kogoś wymalować.
-Dziewczyno, idź na makijażystkę,
masz talent!- Krzyknęłam z lekko pochylonymi ustami w dół.
-Dobra, ubieraj się! Lada chwila
Zayn tu przyjdzie!- Victoria i Bella wyszły zostawiając mnie z ubiorem samą.
Szybko się ubrałam.
Gdy miałam wychodzić, podeszłam do
dużego lustra, by ostatni raz się w nim przejrzeć. Muszę przyznać, że wyglądałam
rewelacyjnie.
~~~~
-Wow! Wyglądasz.. Wspaniale!- Zayn
złapał mnie w pasie i lekko przyciągnął do siebie.
-To dzięki dziewczynom.-
Popatrzyłam na nie z uśmiechem, a one podniosły kciuki do góry.
-Spisałyście się.- Powiedział
Zayn, powoli schodząc ze mną na dół.
Zapowiadała się ciekawa noc..
Gdy jechaliśmy, dużo rozmawialiśmy. Po raz pierwszy tyle
gadałam. Zazwyczaj jestem cichutka, a teraz? Teraz wręcz przeciwnie.
-A daleko to kino?- Zapytałam po chwili.
-Już jesteśmy, kochanie. –Silnik zgasł, a chłopak wysiadł z
auta i otworzył mi drzwi.
-Dziękuję.- Uśmiechnęłam się do mulata łapiąc jego dłoń.
Zayn odwzajemnił uśmiech, a już po chwili byliśmy pod kinem.
Na miejscu była liczna grupka ludzi. Zayn oczywiście ich
wszystkich znał..
-Zayn, bro! To ta twoja nowa laska?- Zawołał jakiś rudy
chłopak.-no, no, musze przyznać, że całkiem niezła.-Jego wzrok jeździł po moim
ciele. Nie miałam ochoty wyobrażać sobie o czym myśli, bo pewnie załamałabym
się głupotą ludzką.
-Ta ‘laska’ ma imię.- Skarcił go Zayn, i schował delikatnie
mnie za sobą. – Poznajcie Ashley.
-Ej stary, po co to dalej ciągnąć?- Jakiś blondyn powoli do
nas podchodził. Zayn złapał mnie
mocniej, krzywo na niego patrząc.- Czy to nie ta panienka z zakładu?
-Zamknij się..- Warknął zdenerwowany mulat.
-O nie, nie Zayn. Niech mówi dalej.- Przygotowałam się na
najgorsze. Już w sumie mogłam się domyślić o co chodzi.
-Kochanie, nie warto..- Zayn położył dłoń na moim ramieniu,
ale ją zepchnęłam. Słyszałam, że głos chłopaka się załamywał.
-Nie warto? Nie warto, to się z tobą zadawać, Malik. Która
to taka okłamana laska, co? Trzecia? Czwarta? Ach, no tak. Ta pierwsza, bo jej
jeszcze nie pieprzyłeś jak reszty z zakładów, co nie?
Momentalnie poczułam, że moje serce się rozpada.
-Ashley.. ja ci tłumacze..- Zayn przybliżał się do mnie
delikatnie, ale zrobiłam dwa duże kroki do tyłu.
-Nie, już dużo mi wytłumaczyli. Pieprz się, Malik!
Nienawidzę Cię!- Krzyknęłam mu to prosto w twarz, po czym zapłakana pobiegłam
stronę parku. Zayn za mną biegł przez pierwsze pięć minut, ale potem
zrezygnował. Chyba zrozumiał, że i tak się nie zatrzymam.
~~
Ciemność. Tylko i wyłącznie ciemność. Zgubiłam się. Wbiegłam
do jakiegoś nieznanego mi parku, który na dodatek nie był oświetlony.
Brawo, Ashley!
Rozmyślałam nad tym, co powiedział chłopak. Nigdy nie
poczułam się aż tak skompromitowana. Usiadłam zalana łzami na jakieś ledwo
widocznej ławce. Minęły chyba z dwie godziny, jest mi zimno, jestem głodna, i
jeszcze chce mi się spać.. Ale wole już zdechnąć niż wrócić do domu..
Gdzie był on…
Siedziałam na ławce, gdy nagle poczułam czyjąś rękę na
ramieniu. Odwróciłam się przestraszona w stronę osoby.
Victoria!
-Hej mała, co ty tu robisz?- Zapytała lekko przerażona moim
wyglądem.
-Siedzę, jak widać.. A ty? Biegać CI się zachciało?- Po
wyglądzie dziewczyny wywnioskowałam, że wyszła biegać. Tylko czemu o tej porze?
Dziewczyna była ubrana w szarą bluzę z kapturem z czarnym
napisem PROSTO. Miała na sobie szare
dresy z czarnymi paskami, oraz białe buty Adidas. Cały ten zestaw wyglądał
sportowo, więc do biegów się nadaje.
-Nie wiesz, że tu jest niebezpiecznie o tej porze?
-Trudno..-odpowiedziałam obojętnie, a po chwili
zorientowałam się, że dziewczyna nie odpowiedziała mi na pytanie, więc dodałam:
-Nie odpowiedziałaś mi co ty tutaj robisz. Skoro twierdzisz,
że jest niebezpiecznie, czemu przyszłaś tutaj sama?
- A no.. Miałam małą sprzeczkę z przyjaciółką, wiesz jak to
jest.- Dziewczyna lekko się zaśmiała, a na mojej buzi zagościł smutny uśmiech..
Nawet nie wiesz, jak bardzo wiem
jak to jest…
-Ej, kicia… Co się stało?- Victoria lekko mnie przytuliła, a
ja znowu rozpłakałam się na dobre. Po chwili ogarnięcia opowiedziałam jej
wszystko.
-Co za parszywy chuj!- Warknęła zdenerwowana, ale mnie
zainteresowało całkiem co innego..
Ponieważ nagle poczułam się obserwowana..
Victoria coś do mnie mówiła, a ja przerażona siedziałam w
bez ruchu.. Ktoś perfidnie robił nam zdjęcia. Blask flesza mnie oślepił, aż się
zdziwiłam, że ona tego nie ogarnęła.
-Victoria.. Shh, spadamy stąd.- Powiedziałam cicho.
-Co się stało?- Szepnęła w moją stronę.
-Ktoś nam robi zdjęcia.. Victoria, spadamy.
Prawie zeszłyśmy na zawał, gdy coś niespodziewanie
zaszeleściło po obu stronach krzaków.
Biegłyśmy jak szalone. Byłam trochę szybsza, ale nie
spuszczałam przyjaciółki z oczu. Nagle jednak poczułam mocne uderzenie w głowę,
a potem moje ciało przywitało się z ziemią…
~~~
**Oczami Zayn’a**
Ona mnie nienawidzi, stary! Nienawidzi mnie!- Krzyknąłem
zapłakany w stronę Liam’a, który pocieszał mnie i tulił jednocześnie.
-Shh, spokojnie. Wszystko będzie dobrze, Zayn. Będzie
dobrze..
-Nie, Liam! Ty sam nie wierzysz w to, co mówisz! – Schowałem
moją zalaną łzami twarz w dłonie. Po chwili ogarnąłem, że Ashley nie ma już
kilka godzin..
-Jezusie, Liam! A jak coś jej się stało?! Czemu jej jeszcze
nie ma w domu!?- Chodziłem w kółko podenerwowany. Miałem złe przeczucia..
-Zaza, uspokój się.. Pewnie poszła spać do koleżanki, bo nie
chciała się z tobą widzieć..- Powiedział spokojnie, łapiąc mnie za rękę, abym
znów stał w jednym miejscu.
-Może masz rację..- uspokoiłem się trochę. –Ale na wszelki
wypadek zadzwonię do Victorii i Belli.
Wyjąłem z kieszeni telefon, i jak poparzony wybrałem numer
do Victorii.
Pierwszy sygnał…
Nic.
Drugi sygnał…
Również nic.
Trzeci sygnał…
Cholera, po co jej ten pieprzony
telefon?!
Zdenerwowany rzuciłem telefonem w sofę. Po krótkiej chwili
usłyszałem pukanie do drzwi.
Ashley!
Pobiegłem do drzwi, ale niestety… to nie była Ashley..
-Cześć.- Powiedziała krótko Bella. –Mogę wejść?- Mój uśmiech
zmienił się w powagę. Otworzyłem na rozcież drzwi, a czerwono włosa dziewczyna
weszła powoli do naszej rezydencji.
-Jest może u Was Victoria?- Zapytała przerażona rozglądając
się wokół.
-Nie, nie ma jej.. Myślałem, że razem z Ashley są u Ciebie.
Już miałem dzwonić, ale ty zapukałaś. Victoria nie odbiera, Ashley zresztą tak
samo…- Strach podniósł swój ohydny łeb. Ciśnienie momentalnie mi podskoczyło, a
w mojej głowie siała się panika jak opętana.
-Jak to?! Myślałam, że są u Was! Victoria wyszła trzy
godziny temu do sklepu!- Krzyknęła zdenerwowana.
-Czy ty myślisz?! Kto normalny wychodzi o tej porze?! Nie
ogarnęłaś, że sklepy są pozamykane!?- Warknąłem, wymachując rękoma w celu
gniewu.
-Uspokój się do cholery! Co ty sobie wyobrażasz, co?! Że ja
ją pilnuje na każdym kroku?! Drzesz mordę na mnie, a jak widać Ashley też nie
umiałeś dopilnować!- Przegięła. Przygwoździłem ją do ściany z całej siły.
Wiedziałem że to przyjaciółka Ashley, ale tak nie mogło być.. Żadna suka nie
będzie mi wypominać moich błędów! Żadna!
-Słuchaj kurwa! Nie wtrącaj się, okey?! następnym razem źle
się to dla Ciebie może skończyć!
-Ej, puść ją! Co ty do cholery wyprawiasz?!- Liam popchnął
mnie na ziemie. Może to i nawet lepiej, bo nad sobą nie panowałem. Puściłem
momentalnie gardło dziewczyny, za które po chwili się złapała opadając na
kolana.
Kurwa, Malik! Ogarnij się! Prawie
ją udusiłeś!
Wziąłem głęboki wdech i wydech..
Gdy się już uspokoiłem, powoli dotarło do mnie że..
Prawie ją zabiłem..
-Bella, przepraszam.. Po prostu wszystko się jebie i no..Nie
panuje nad sobą..- Dziewczyna lekko mnie przytuliła. Byłem w szoku. Ja bym
takiemu debilowi nie wybaczył, a jeszcze próbował strzelić w mordę.
-Okey, wszystko w porządku. Mamy teraz gorsze problemy niż
kłótnie..-Odparła trochę spokojniej.
Nagle poczułem na sofie jakieś wibrację.
Mój telefon!
Miałem tylko cichą nadzieję, że to Ashley, ale niestety..
Na wyświetlaczu numer był ‘prywatny’.
-Halo?- byłem lekko przerażony. W końcu nie wiedziałem kto
to, ani czego chce.
-Malik, zabawa się skończyła. Albo oddajesz ten pierdolony
hajs, albo twoja słodka dziewczyna i przyjaciółka zginą.
O cholera!
Wszędzie rozpoznam ten głos. To Michael! Mój dawny znajomy.
Miałem u niego długi za narkotyki, ale gdy chciałem je spłacić, on po prostu
wyjechał, a teraz? Teraz ma moją Ashley..
Kurwa, ten gnój jest nieprzewidywalny!
Myślałem, że teraz jest źle…
Ale później było jeszcze gorzej…
______________________________________________
Przepraszam że tak długo nie było wpisów, ale internet mi padł :(
Ale już mam, i będą dodawane co tydzień lub dwa :D
Miłego Czytania! :3
13 KOM
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
NEXT! :)